Skip to main content

Kerala Blog Express #4 – przygoda życia w Indiach

… i powinnam od razu dodać: która zaczęła się przypadkiem. Jak to czasami się w życiu układa, że jedna decyzja, jeden ruch potrafi zmienić tak wiele? Kerala Blog Express to inicjatywa jednego z indyjskich stanów, Kerali, położonej na południowo-zachodnim krańcu kraju, polegająca na tym, że Kerala Tourism zaprasza 30 blogerów z całego świata na ponad 2-tygodniowy wyjazd promujący ten stan. By powalczyć o miejsce w ekipie Kerala Blog Express, zakwalifikowani blogerzy muszą zebrać jak najwięcej głosów od swoich fanów, rodziny, znajomych, jednak to nie jedyne kryterium, ważny jest również poziom prowadzonego bloga i kraj, jaki reprezentuje bloger. W tym roku odbyła się 4. edycja Kerala Blog Express, a ja miałam przyjemność być jej częścią. Gdzie więc ten przypadek zapytacie? Już odpowiadam. 

Polska w poprzednich edycjach Kerala Blog Express

W każdej z poprzednich edycji Polska miała swoją reprezentantkę: na pierwszy wyjazd pojechała Ola Wysocka – 1/4 bloga 8 stóp. Podczas drugiej edycji Polskę reprezentowała Ewa Jermakowicz z bloga Rusz w podróż, jednak nie była jedyną Polką, choć Zuza Chmielewska z bloga Zu in Asia reprezentowała wtedy Malezję. W ubiegłym roku do Kerali wyjechała Aleksandra Świstow, znana lepiej jako Pojechana.

Przypadek, od którego wszystko się zaczęło

Koncepcja Kerala Blog Express była mi więc znana, choć nigdy sama nie próbowałam startować o miejsce w blogerskim wyścigu. Kiedy jednak w połowie listopada 2016 roku moja przyjaciółka Ewa, również blogerka (Daleko niedaleko) próbowała się zarejestrować się na kolejną edycję, jej formularz był ciągle odrzucany. Postanowiłam więc sprawdzić, czy tylko u niej coś nie działa, czy może strona ma jakiś problem. Okazało się, że moja testowa aplikacja przeszła. Jakiś czas później zostałam informację, że mój profil na stronie Kerala Blog Express został utworzony i mogę zacząć zbierać głosy, dzięki którym mam szanse wyjechać do Indii. Wtedy zapaliła mi się lampka, że może coś z tego będzie. Niestety Ewa swojego potwierdzenia nigdy nie dostała…

Głosowanie

Od początku wiedziałam, że w wyjeździe weźmie udział 30 blogerów i najlepiej, by każdy reprezentował inny kraj. Trzeba było więc być pierwszym spośród rodaków i najlepiej w pierwszej 30. Dzięki Wam, za co raz jeszcze serdecznie dziękuję, udało mi się zebrać 751 głosów i zająć #1 miejsce pośród kandydatów w Polski oraz #18 miejsce spośród wszystkich uczestników.

Ekipa Kerala Blog Express #4

Finalnie na wyjazd zostało zaproszonych 30 reprezentantów 29 krajów – Hiszpania miała aż dwie osoby. Profile wszystkich uczestników oraz ich blogi możecie obejrzeć na oficjalnej stronie Kerala Blog Express #4. Dziewczyna z Kenii w ostatniej chwili musiała zrezygnować z udziału.

Jak wyglądał wyjazd Kerala Blog Express #4?

Przed przyjazdem wiedzieliśmy tylko, gdzie będziemy każdego dnia, jednak bardziej szczegółowy program pozostawał dla nas tajemnicą, właściwie do końca. Czasem po to, byśmy dali się zaskoczyć, czasem dlatego, że niektóre szczegóły były dopinane lub zmieniane w trakcie wyjazdu. Za ogarnięcie naszej bandy oraz przybliżenie nam tego wspaniałego kawałka Indii odpowiadał nasz przewodnik i pilot stada, niezastąpiony Manoj, a przez cały wyjazd woziliśmy się autokarem w stylu gwiazd rocka. Towarzyszyła nam ekipa filmowa i fotograficzna, by upamiętnić nasze chwile w Kerali, a tegoroczną nowością były również relacje live, które pojawiały się na oficjalnym profilu Kerala Tourism na Facebooku. Poniżej na mapie trasa naszego 15-dniowego tournée po Kerali.

Fakt, sypialiśmy głównie w cztero- i pięciogwiazdkowych hotelach i stołowaliśmy się w wypasionych restauracjach. Na szczęście nie zabrakło również czasu na bardziej autentyczne doznania, jak jedzenie ze straganów, gotowanie curry wraz z kapitanem pewnej łodzi czy nocleg w namiocie w górach pod rozgwieżdżonym niebem. Udało nam się nawet porzucić kilka razu nasz super autobus na rzecz auto-riksz (nie tuk-tuków!) czy nocnego pociągu z Kasaragod do Trivandrum, który gwarantował niezapomniane chwile podczas ponad 13-godzinnej przejażdżki.

Dużo zwiedzaliśmy, dużo jedliśmy a jeszcze więcej podziwialiśmy pięknej natury. Przez ponad 15 dni zobaczyliśmy naprawdę sporo Kerali, zwanej Krainą Boga (God’s Own Country).

Nieznajomi, którzy stali się rodziną

To, co jednak dla mnie było największym wyzwaniem, to podróż w grupie i to tak licznej! Zdecydowanie nie jestem do tego przyzwyczajona, kojarzy mi się to również z moją poprzednią fuchą pilota wycieczek, a ta do łatwych nie należy. Okazało się jednak, ku mojemu zupełnemu zaskoczeniu, że ta banda nieznajomych, która spotkała się pierwszego dnia w Koczin, szybko przekształciła się w dość zgraną paczkę przyjaciół, a 15-tego dnia w całkiem zżytą ze sobą rodzinę, która nie umiała się rozstać. Serio, nie ma w tym grama przesady!

Poznałam cudownych ludzi z całego świata, którzy nie tylko uczynili ten wyjazd absolutnie wyjątkowym, ale również podzielili się ze mną historiami o swoim życiu, kraju, przygodach i troskach. Było miejsce na żarty, na wzruszenia, na dyskusje, na muzykę. A musicie wiedzieć, że jak na autobus gwiazd rocka przystało mieliśmy swoją gwiazdę: Indra z Indonezji umilał nam każdy dzień śpiewaniem.

Najlepsze, co mam z Kerali

Kerala i ten wyjazd nauczyły mnie przede wszystkim, by więcej się uśmiechać, choć brzmi to trywialnie, często o tym zapominamy. Chodzę więc teraz uśmiechnięta od ucha do ucha, a przynajmniej robię co mogę. Mam nadzieję, że tego pozytywnego nastawienia wystarczy mi na długo. Staram się patrzeć na świat z jego jaśniejszej strony, bo w końcu nie na wszystko mam wpływ, dlatego czasem warto płynąć z prądem. Uśmiechniętą.

Nauczyłam się również nawiązywać większy kontakt z napotkanymi po drodze ludźmi, czasem zagadywać ich o możliwość zrobienia zdjęcia, co do tej pory było dla mnie barierą nie do przeskoczenia.

Pierwszych razów w Kerali też było sporo: pierwszy trekking w górach w okolicach Munnar, który sprawił mi przyjemność. Nie tylko wdrapałam się na te nieszczęsne ponad 1400 metrów, ale w dodatku zrobiłam to pierwsza! Choć przewidywałam, że jako pierwsza to co najwyżej zawrócę. Przy okazji pierwszy raz spałam zagranicą w namiocie i na pewno będę jeszcze długo wspominać szczególnie tę noc.

Pierwszy raz zjechałam na zipline w Wayanad, co teraz z chęcią bym powtórzyła, bo połowę drogi miałam zamknięte oczy i darłam się wniebogłosy. Kiedy zdążyłam się zorientować, że przeżyję  i to jest właściwie super fajne, już byłam na dole.

Pierwszy raz statystowałam w filmie! I to od razu oskarowym! Jeden z uczestników, Jordan z Wielkiej Brytanii przez cały nasz wyjazd kręcił poszczególne sceny do musicalu KeraLa La Land opartym na amerykańskim hicie. Efekt możecie obejrzeć tu:

Pierwszy raz zagranicą jechałam nocnym pociągiem, czego chyba nawet w Polsce nigdy nie zrobiłam. W dodatku wyspałam się za wszystkie czasy.

Pierwszy raz spróbowałam świeżego cynamonu, prosto z drzewa i już wiem, że nie wygląda on tak, jak te kupne pałeczki w sklepie. Z wieloma innymi przyprawami również poznałam się po raz pierwszy, np. z kardamonem.

Nauczyłam się również od młodszych blogerów (ło matko, zabrzmiałam jak stara ciotka), jak zrobić sobie dobre selfie oraz, że czasem nawet w podróży można i warto zrobić sobie po prostu ładne zdjęcie. Na pamiątkę.

Czy wrócę do Indii?

Przed wyjazdem uważałam, że Kerala Blog Express to dla mnie pewnie jedyna okazja, żeby w ogóle zobaczyć kawałek Indii. Obawiałam się tam jechać z uwagi na te wszystkie straszne doniesienia mediów: gwałty, również na turystkach, przemoc, opieszałość sądów w wymierzaniu kar, nieludzki system kastowy (teoretycznie nielegalny).

Dziś wiem, że do Indii wrócę i to wcale niekoniecznie tylko do Kerali. Z Dipanshu, blogerem z Delhi, spędziliśmy wiele godzin na rozmowach o wspomnianych wyżej problemach i dziś mam już nową perspektywę. Wiem, jakie zmiany zachodzą w tym ogromnym kraju (1.2 mld mieszkańców!). Wiem również, jak cudowni potrafią być tu ludzie i to będzie mną kierowało przy planowaniu kolejnej podróży do Indii.

Podsumowując krótko: jeden z hashtag`ów, którego używaliśmy do oznaczania postów w social mediach, #tripofalifetime (czyli podróż życia) nie był w żadnym razie przesadzony, tylko …. mam ochotę na więcej! Więcej Indii, więcej przygód, najchętniej znowu w towarzystwie mojej ekipy Kerala Blog Express #4.

Już niedługo opublikuję porządny post praktyczny o podróżowaniu po Kerali, oraz bardziej szczegółowe opisy odwiedzonych w Kerali miejsc. Polub mój profil na Facebooku – Kto podróżuje ten żyje dwa razy – i nie przegap żadnej zajawki o nowych wpisach na blogu! A jeśli uważasz że warto, podziel się tym wpisem ze znajomymi za pomocą ikonek poniżej. Dzięki! 

18 komentarze to “Kerala Blog Express #4 – przygoda życia w Indiach”

  1. Chyba już to pisałem gdzieś, ale chciałem jeszcze raz pogratulować, że udało Ci się zwyciężyć i wyjechać na Keralę. Piękne zdjęcia, przeżycia i chwile, i masa wspaniałych ludzi zapewne! Ja ostatnio walczę z ogromną tęsknotą za Indiami! 🙂 Musimy z Magdaleną się wkrótce wybrać! 🙂

  2. Wow! Naprawdę ciekawa przygoda, dla takich chwil naprawdę warto żyć! Sam chętnie spróbowałbym świeżego cynamonu, chociaż nie jestem jego fanem 🙂 Dokąd następnym razem?

  3. Pogratulować. Musiało to być niezły przeskok po standardowym życiu nomada, i chyba nawet pozazdorscilem w pewnym momencie;) chociaż wiem ze w tak dużej grupie chyba nie czułbym się komfortowo, skoro na co dzień jeżdżę samotnie.

    1. Ależ ze mnie żaden nomad… Korpo-etatowiec zwyczajny 😛 Myślę, że to wszystko zależy od nastawienia i ludzi, oraz tego, po co się jest w danym miejscu. Wzięłam udział w konkursie na wyjazd, który rządził się określonymi prawami i trzeba to było po prostu zaakceptować.

  4. A więc tak to się wszystko zaczęło? Hahaha, cudownie 🙂 Byłam bardzo ciekawa tego, co napiszesz i Twoich pierwszych wrażeń. Dobrze, że to wszystkotak fajnie zebrałaś. Brzmi świetnie! Może i ja, kiedyś… w 10 edycji? 😉

  5. Sama nie jestem fanka zorganizowanych wyjazdow, ale sa takie miejsca, w ktore chcialabym sie wybrac, ale raczej nie sama. Chyba indie rowniez zaliczylabym do tej grupy, bo pomimo ciekawosci na pierwszy raz tez nie bylabym spokojna.. Wiadomo jak wiele z opowiesci jest przesadzonych (ile to sie kazdy nasluchal o Iranie, a przeciez jest tam bezpiecznie), trzeba sie przekonac na wlasnej skorze, czego sama jestes przykladem.

    1. Dokładnie! Kerala Blog Express była sama w sobie fantastycznym przeżyciem, choć normalnie nie podróżuję w grupie, wg nieznanego mi programu 🙂 Ale na pierwsze Indie była idealna, gdyby nie ten wyjazd pewnie nie pojechałabym tam jeszcze przez kolejne 10 lat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.