Skip to main content

Maroko: wszystkie kolory kraju jak z baśni

Maroko, ileż to raz 'przeszło mi koło nosa’, zanim w końcu mogło się pojawić na mojej mapie podróżniczych zdobyczy! A ciągnęło mnie tak od dawna, jeszcze nawet przed Tunezją, jako kraj egzotyczny, orientalny, trochę dziki… Maroko kojarzy mi się z kolorami, zdecydowanymi, odzwierciedlającymi konkretne miejsca i odczucia. Biały, niebieski, czerwony, każdy ma swoje miejsce i każdy pochłania odwiedzającego w całości. Biały to symbol Casablanki, której akurat podczas tej wizyty w Maroku nie miałam okazji zobaczyć (jeszcze!), niebieski to Essaouria (lub As Sawira), przepiękne miasto portowe, gdzie wystarczy posiedzieć 2 – 3 godziny by poczuć się jak u siebie, czerwony jest natomiast Marrakesz, dumny i głośny jak na ogromną metropolię przystało. Czytaj więcej

Malezja: Borneo – zwiedzamy stan Sabah

Przelot z Kuching do Kota Kinabalu, stolicy stanu Sabah zajmuje nieco ponad godzinę. Na lotnisku znowu metoda taxi na coupon, choć mimo ze lotnisko położone jest bliżej miasta, cena jest wyższa – 30 MYR. Kota Kinabalu nie ma już niestety tego uroku co spokojne Kuching. Jest tu masa domów handlowych, szerokich, głośnych ulic a ruch samochodów nie pozwala na tak swobodne poruszanie się. W samym mieście do zobaczenia jest niewiele, głownie z uwagi na to, że w czasie II Wojny Światowej całe miasto z wyjątkiem 2 budynków zostało zniszczone. Położone tuż nad Morzem Południowo-Chińskim ma bezpośredni dostęp do wspaniałych owoców morza, które wprost z kutrów trafiają na bazar a tam są obrabiane i sprzedawane surowe lub wieczorem z grilla. Za 10 MYR można sobie takie całkiem przyzwoitego szaszłyka z kalmarów nabyć. Dalej idąc na wschód mamy baza z przyprawami, warzywami i owocami a także z pamiątkami (które w Kota Kinabalu są raczej bardziej niż słabe).
Czytaj więcej

Malezja: Borneo – zwiedzamy stan Sarawak

Cudownymi i niezawodnymi liniami Air Asia docieramy wczesnym popołudniem do Kuching, stolicy stanu Sarawak, jednego z dwóch malezyjskich stanów na wyspie Borneo. Kuching w języku malajskim znaczy 'kot’, w związku z tym mieście jest kilka, dość kiczowatych przyznaję, pomników kotów. Również w sklepach z pamiątkami prym wiodą drewniane kotki. Inna etymologia nazwy miasta podaje, że po chińsku ku ching znaczy 'port’, jednak ta wersja widzę nie przyjęła się tak chętnie jak 'kot’. A co można robić w Sarawak? Można wybrać się na spotkanie z orangutanami, trekking w namorzynowych lasach lub do tradycyjnych długich domów. To jak, jedziecie ze mną?

Hiszpania: rajska Majorka

Pierwsze i najpiękniejsze wspomnienie jakie będę miała z Majorki to kolor wody. Zwiedziło się już kawałek świata, ale takich odcienie turkusu i błękitu jeszcze nie widziałam, nawet na Ko Chang w Tajlandii. Majorka jest największą wyspą archipelagu Balearów i słynie z wypoczynku zorganizowanego – to tu w latach 30. pionier turystyki masowej Thomas Cook zacząć przywozić spragnionych słońca i ciepła Brytyjczyków. I choć współcześnie Anglicy oraz Niemcy wciąż najchętniej wybierają Majorkę na wczasy z biurem podróży, to wyspę można równie dobrze zwiedzać na własną rękę. A czy wiedzieliście, że powstał tu jeden ze słynnych kryminałów Agathy Christie? Albo, że japoński cesarz wybrał się tu kiedyś na wakacje? Co takiego dostrzegł w tej cudownej wyspie? Sprawdźcie sami.
Czytaj więcej

Bali: największe atrakcje wyspy

Bali wywołało we mnie tak sprzeczne uczucia, że pół roku zbierałam się do napisania tego tekstu. Musiałam chyba nabrać odpowiedniego dystansu, bowiem dysproporcja między pięknem miejsca a jego mieszkańcami jest ogromna. Bali jawiło mi się jako raj na ziemi. Pierwsze 2 godziny w Kucie szybko sprowadziły mnie na ziemię. Klasyczny, mega turystyczny kurort, który ni jak się ma do raju. Do tego częstotliwość występowania Brytyjczyków i Australijczyków na metr kwadratowy znacznie przekracza moje granice tolerancji. W Kucie również zaliczyłyśmy najbardziej syfiasty nocleg ever, gdzie grzyb ganiał po ścianie, wiatrak bez osłonki chciał obciąć palce, a w łazience … cóż spuszczę na to zasłonę milczenia. Czytaj więcej

Malezja: Kuala Lumpur – Cameron Highlands – Kuala Selangor – Malakka

Kuala Lumpur to ogromna i fantastyczna metropolia. Patrząc na sieć komunikacyjną, drogi, sky train ma się wrażenie, że Polska jest naprawdę daleko w tyle za resztą świata. Oba terminale lotniska Kuala Lumpur International Airport (KLIA i KLIA2) są doskonale skomunikowane dzięki kolejce KLIA Express z centralną stacją KL Sentral, gdzie przecinają się wszystkie linie metra, sky train i wszystkich innych kolejek. Bilety też są w bardzo przyjemnych cenach, zależą od odcinka jaki się chce przejechać (od 1 RM do 2,60 RM za jeden przejazd, bilet dzienny 10 RM).
Chinatown tak naprawdę nie jest duże, ot taki większy bazar, gdzie handel toczy się całą noc. Dopiero rano można „zobaczyć” dzielnicę, bo nie ma rozstawionych straganów. Mieszkamy w China Town Inn – bardzo przyjemnym hoteliku, w pokoju bez okien – co w przypadku mieszkania na bazarze – jest niezaprzeczalną zaletą.
Czytaj więcej

Grecja: Korfu – powrót po latach

Wizyta na Korfu to był niejako powrót do przeszłości. Pierwszy raz pojechałam tam 10 lat temu i to właśnie na Korfu zdecydowałam o swojej przyszłości, którą chciałam związać z podróżami. Co prawda wtedy szczytem marzeń była posada rezydenta, który, jak sądziłam, przez 6 m-cy w roku siedzi na wyspie, zajada przysmaki i generalnie świetnie się bawi. Na szczęście dla mnie podróże wskazały mi nieco inną drogę. Tak, czy owak z wyspą wiąże się wiele miłych wspomnień, pierwsza wakacyjna miłość i takie tam pierdoły. Jednak ciężko powiedzieć, żebym poznała tę wyspę, bowiem pierwsza wizyta to była jedna, wielka 2 tygodniowa dyskoteka, dlatego tym chętniej podjęłam się prowadzenia kolejnego study touru właśnie tam.