Skip to main content

Kambodża – Siem Reap i Angkor Wat

12 października wyruszyliśmy z Wietnamu do Kambodży, samolotem wątpliwej jakości i na pewno dość wiekowym pokonaliśmy niewielką na szczęście odległość z Sajgonu do Siem Reap. Już na lotnisku poczuliśmy, że jesteśmy w zupełnie innym kraju: skromne, niewielkie lotnisko w absolutnie azjatyckim stylu: posągi Buddy na każdym kroku, brak rękawa, schodków, schuttle busów do terminali itd. Bosko! Jesteśmy wreszcie w dziczy! Po dość sprawnie przeprowadzonych formalnościach wizowo – paszportowych nadszedł czas na pierwszy kontakt z Polską! Do tej pory co najwyżej można było mailować, bo na terenie Wietnamu nie działały polskie komórki. Pierwsze, zatem co każdy zrobił, to obdzwonił rodzinę i znajomych.

Siem Reap

Siem Reap, do którego przylecieliśmy, to bardzo urokliwe miasteczko, całe pokryte jakby rdzawym pyłem (wszystko za sprawą laterytu, który występuje tu na każdym kroku, z niego również powstała Angkor Wat), ciepłe i stosunkowo nowe. W pierwszej kolejności udaliśmy się na lunch – restauracja AHA pośród straganów i małych sklepików ze wszystkim, co tylko można kupić, zaskoczyła mnie światowym poziomem. Przepyszne jedzenie, fantastyczna atmosfera i perfekcyjnie działająca klimatyzacja. W Kambodży bowiem było jeszcze goręcej niż w Wietnamie. W menu mieliśmy okazję skosztować m.in. węża. Doświadczenie osobliwe, mięso dość twarde, w ostrym sosie jakoś mnie szczególnie nie porwało. Po obiedzie mieliśmy chwilę czasu by pobuszować na lokalnym bazarze, wśród stoisk (bardzo ładnie powiedziane) warzywnych, z mięsem, z biżuterią – wszystko to na raz plus koszmarny smród. Posiedziałam trochę przy jednej z głównych ulic obserwując życie codzienne mieszkańców Siem Reap. Dziewczyny sprzedające ryż – 1500 rodzajów do wyboru, kobietę obierającą egzotyczne owoce czy sprzedawców z obwoźnymi straganami ze wszystkim. Od razu mi się tu spodobało 🙂

Angkor Wat

Kiedy podjechaliśmy pod Angkor Wat miałam podobne odczucia co w stosunku do Koloseum w Rzymie czy Wieży Eiffla w Paryżu – nie jest to tak olbrzymie jak sobie wyobrażałam. Oczywiście, błędne wyobrażenie spowodowane było zdjęciami z internetu, Angkor Wat jest oczywiście wielka, ale po prostu nie AŻ tak jak ja widziałam to oczami wyobraźni. Niemniej jednak jest to miejsce niesamowite i unikalne na światową skalę. Przed wejściem na bramce robią nam zdjęcia, które następnie trafiają na identyfikator, który mówi jaki rodzaj biletu wykupiliśmy.

Angkor Wat ciężko opisać słowami innymi niż: fenomenalna, ponad osiemsetletnia architektura, gdzie naprawdę można się poczuć jak w innym świecie. Tu czas płynie wolniej, nikt się nie śpieszy (poza hordami przemierzającymi Angkor turystów oczywiście), można usiąść sobie spokojnie na trawie, nad stawem i kontemplować to miejsce godzinami. W Angkor Wat znajduje się ponad 1800 płaskorzeźb wykonanych w piaskowcu, które przedstawiają tajemnicze kobiety-tancerki.

Zachód słońca non stop

Na oglądanie zachodu słońca udaliśmy się do oddalonej o kilka kilometrów mniejszej świątyni, położonej na wzgórzu. Wiodą do niej dwie drogi: można udać się na górę pieszo albo na słoniu. Dziś decyduje się na pieszą wędrówkę, bo na słoniach mamy jeździć następnego dnia. Na samą świątynie wchodzi się po praktycznie pionowych, kamiennych schodach. Nawet dla mnie stanowiło to momentami sporą trudność, ale gdy na oko 70 letnia Koreanka pokonała schody w dół, co jest o wiele trudniejsze niż wspinaczka, wszyscy bili jej brawo.

Generalnie dla mnie Kambodża wygląda jakby permanentnie panował tam zachód słońca, to jednak ten właściwy robi na mnie duże wrażenie. Bardzo szybko, bo już koło 19 robi się ciemno.

Pułapki na turystów

Oczywiście w każdym miejscu, gdzie przyjeżdżają turyści natychmiast pojawiają się chordy dzieciaków sprzedających wachlarzyki, albumy ze zdjęciami, pocztówki czy bransoletki ze słomy. Nasi goście są dość zamożni, więc dzieciaki robią interes stulecia, choć trzeba przyznać, że marketingowe sztuczki mają na bardzo dobrym poziomie. No, bo pokażcie mi faceta, który nie rozczuli się nad płaczącą (na zawołanie) 6-latką? Prawda jest jednak taka, że dając pieniądze, czy kupując jakieś drobiazgi uczymy ich tylko tego, że jest to dobry sposób. Lepiej iść żebrać lub sprzedawać pocztówki niż iść do szkoły, bo nie są to przecież dzieci bezdomne. Dając dolara nie pomagacie a szkodzicie, pamiętajcie!

Nocowanie w Siem Reap

Około 19 przyjeżdżamy do hotelu Angkor Village Resort – pięknego obiektu zbudowanego z zachowaniem lokalnych tradycji – małe domki z pokojami, otwarte przestrzenie, wszystko w drewnie. Takie połączenie egzotyki i stylu kolonialnego. Po drinku powitalnym nasi goście rozchodzą się do pokoi a my z pilotem mamy wreszcie chwile, żeby odsapnąć.

… i zaginiony bagaż

Nasz lokalny przewodnik, Lap, nie jest tak obrotny i oddany swojej pracy jak Han czy Tony z Wietnamu, więc kiedy wieczorem okazuje się, że jednemu z naszych uczestników zginął bagaż, nie możemy liczyć, że Lap go znajdzie. Mój pilot przeczesuje więc hotel a ja jadę z grupą na kolację połączoną z występem artystycznym. Podczas kolacji mamy możliwość poznania tradycyjnych tańców, odrobiny historii i zwyczajów mieszkańców Kambodży. Niestety bagaż się nie znalazł. Podczas kiedy ja planuje co urwę Lapowi, jeśli walizka się nie znajdzie, pilot zaczyna go straszyć policją, co znacznie przyspiesza proces szukania. Gdy wracamy do hotelu bagaż zostaje odnaleziony. Grunt to dobra motywacja do szukania.

Wschód słońca nad Angkor Wat

5.00 rano – zwlekamy się na wschód słońca. Tuk tukami jedziemy do Angkor Wat i zmierzamy w kierunku Świątyni i słoni. Tuż przed Świątynią i jeziorkiem Lap zatrzymuje nas i mówi, że z tego miejsca najlepiej widać wschód słońca. Intuicyjnie chyba pytam: „A gdzie słonie?” Na co Lap „Ale jakie słonie?” tym samym uruchomił we mnie chęć mordu na obywatelu Kambodży. Umówmy się, prosił się od wczoraj 🙂 Okazuje się, że w całym Siem Reap słonie wstają najwcześniej o 8.30  i o 6 rano możemy zapomnieć o przejażdżkach. Szczerząc się zatem do granic możliwości oznajmiamy gościom, że Lapowi coś się pokręciło i słonie będą później, a że miała być to wycieczka fakultatywna (i gości wstało tylko pięcioro), to ja stawiam. Uff dali się udobruchać, ale ja nadal chce zabić Lapa.

Angkor Thom

Przed 7 wracamy do hotelu na śniadanie, co ma swoje plusy, bo jesteśmy pierwsi, więc możemy zjeść w spokoju. Potem błyskawiczne pakowanie i ruszamy dalej żegnając się z tym jakże urokliwym hotelem. Przed nami Angkor Thom, czyli ostatnia stolica państwa khmerskiego. Zostało zbudowana na planie idealnego kwadratu, a w jej centrum znajduje się świątynia Bajon. Na terenie miasta mieści wiele wspaniałych zbytków sztuki khmaerskiej, wśród nich największe wrażenie robią na mnie brama wjazdowa oraz wspaniale zachowane płaskorzeźby. Tu również za 1 dolara można sobie zrobić zdjęcie z tancerzami apsary – tańca dworskiego Khmerów.

Teraz również możemy przejechać się na słoniach. Generalnie większość dostała 2 osobowe słonie, mi natomiast dostał się mały, jednoosobowy. Sama jazda jest dość średnią przyjemnością, słonie idą inaczej niż np. koń, więc buja się człowiek w tym koszu na lewo i prawo, do tyłu i do przodu jak na karuzeli, także 20 minut to zdecydowanie wystarczy! 🙂

ZANIM ZDECYDUJESZ SIĘ PRZEJECHAĆ NA SŁONIU ZASTANÓW SIĘ NAD LOSEM TYCH ZWIERZĄT, WYKORZYSTYWANYCH PRZEZ TURYSTYKĘ MASOWĄ, WIĘCEJ: https://www.evitravel.pl/2016/06/zabiam-tygrysa.html

Pozostawiając Angkor Thom za nami, ruszamy na ostatni posiłek w Kambodży i podążamy w kierunku lotniska na lot do Bangkoku.
I jak Ci się podoba Siem Reap? Wybierasz się niebawem do Kambodży? Masz pytania, na które nie ma odpowiedzi w tekście? Koniecznie daj znać w komentarzu! A jeśli spodobał Ci się ten wpis i uznasz go za wartościowy, będzie mi milo, jeżeli podzielisz się nim z innymi korzystając z kolorowych przycisków poniżej. Dziękuję!
Zapraszam Cie również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!

3 komentarze to “Kambodża – Siem Reap i Angkor Wat”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.