Profil zawodowy
Bohaterka
Jakie trzeba mieć predyspozycje?
Osobiście uważam, że pilot wycieczek powinien przede wszystkim kochać pracę z ludźmi i być przebojowy, ale nie narzucający się. Tak jak dobry gospodarz przyjęcia – ma dbać o to, żeby to goście się świetnie bawili, a nie przytłaczać ich swoją osobą.
Poza tym asertywność i umiejętności dyplomatyczne są bardzo potrzebne, żeby turyści „nie weszli nam na głowę” i żeby umieć powstrzymać się od zbędnych komentarzy.
Trzecią ważną cechą jest organizacja. Do każdej wycieczki trzeba się przygotować i zaplanować dzień – o której śniadanie, czy turyści są poinformowani o zbiórce, gdzie zaparkować autokar, zebrać faktury, policzyć pieniądze itd. Jeśli przez naszą chaotyczność posypie się program – odpowiadamy za to przed organizatorem.
No i języki obce przy wyjazdach zagranicznych to podstawa. Szanujące się biuro nie puści np. do Francji pilota bez znajomości francuskiego! Przy wyjazdach krajowych języki – a przynajmniej inne niż angielski – nie są już tak wymagane, choć na pewno będą naszym atutem.
Ale przede wszystkim ważna jest jeszcze jedna rzecz, o której rzadko się wspomina – rodzina tolerująca naszą nieobecność. Bo ten zawód wymaga od nas zniknięcia z domu na kilka dni, a nawet tygodni.
Czego można się spodziewać?
Początki w zawodzie
Początkujący mogą się spodziewać trudności ze znalezieniem pierwszego zlecenia. Rynek niestety jest przepełniony, a pracy nie przybywa… Trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby wpisać doświadczenie do swojego CV. Kiedy ja zaczynałam brałam tzw. wyjazdy stażowe, czyli pojechać za darmo jako pilot towarzyszący po to, żeby się czegoś nauczyć. Zwykle takie biura obiecują, że jak się sprawdzimy, to dostaniemy u nich więcej zleceń, ale z własnego doświadczenia wiem (i jestem pewna, że wielu pilotów mogłoby się ze mną zgodzić), że biura po prostu szukają – że się wyrażę – jelenia, który zrobi coś za darmo albo za marne grosze. Z takiego wyjazdu nie ma prawie żadnej nauki, ale do CV można go wpisać. No i dzięki temu wreszcie prędzej czy później zaczniemy naprawdę pracować i dostawać własne pilotaże.
Współpraca z touroperatorem
Niektórzy piloci współpracują na stałe z jednym biurem, inni – z kilkoma. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że jest to praca sezonowa: latem jeździmy na wycieczki np. nad Morze Śródziemne, wiosną i wczesną jesienią na wycieczki szkolne, a zimą na narty lub w miejsca egzotyczne. Współpracując na stałe z biurami jesteśmy prawie pewni, że będziemy mieć obfitujący w zlecenia sezon. Częściej jednak się okazuje, że sami musimy się o te zlecenia zatroszczyć.
Logistyka
Na kilka dni przed każdym wyjazdem udajemy się do organizatora na odprawę – dostajemy program, listę klientów, potrzebne kontakty i pieniądze. Podpisujemy też umowę zlecenie (o ile nie jesteśmy zatrudnieni na umowę o pracę, ale to zdarza się bardzo rzadko przez wspomnianą już sezonowość). Oczywiście przygotowujemy się do wyjazdu. Liczymy kilometry i czas przejazdu, pieniądze, sprawdzamy atrakcje i parkingi. Bywa, że w niektórych miejscach jesteśmy po raz pierwszy (na domiar złego kierowca też…) i nie możemy tam pobłądzić, bo inaczej np. spóźnimy się na konkretną godzinę zwiedzania i rezerwacja przepadnie… Żeby dobrze poprowadzić wyjazd, trzeba się do niego porządnie przygotować. Po wycieczce ponownie stawiamy się u organizatora i rozliczamy się z wyjazdu – zdajemy faktury i pieniądze, omawiamy mocne i słabe strony wycieczki. Dopiero wtedy dostajemy wynagrodzenie.
Wynagrodzenie
Nasza pensja zależy od tego jaki jest profil biura i na jak długo jedziemy. W tym zawodzie zwykle dostaje się pensję za dzień. Najmniej – ok. 100 zł za dzień – dostaniemy za wyjazdy wahadłowe (czyli zawozimy grupę np. do Chorwacji i następnego dnia wracamy z inną grupą). Najwięcej zarobimy na wyjazdach z luksusowymi biurami podróży, ale takie nie zatrudnią nowicjuszy (i w ogóle dostać się do nich jest dość trudno, bo mają swoich sprawdzonych pilotów). Dwutygodniowy wyjazd z takim biurem to pensja równa nawet dwóm średnim krajowym. Ponieważ jednak większość wyjazdów na naszym rynku jest z tej średniej półki, nie ma co ukrywać, że żeby dobrze zarobić czasem nie będzie nas w domu tygodniami…
Najfajniejsze momenty
Ciężko wybrać jeden z wielu, bo mi ta praca sprawia naprawdę ogromną przyjemność, chociaż jest bardzo wyczerpująca. Ja np. lubię wycieczki szkolne, bo uwielbiam pracować z młodzieżą, rozmawiać z nimi i zwykle staram się im zaszczepić bakcyl podróżowania. 😉
Ale chyba najfajniejsze momenty to takie, kiedy czujemy, że turyści są naprawdę ciekawi miejsc czy kultury, którą im pokazujemy i chcą, żeby im opowiedzieć jak najwięcej. No, i kiedy doceniają naszą pracę. Czasem zdarza się, że wszystko się sypie, chociaż staję na głowie, żeby było jak najlepiej i mam wrażenie, że klienci nie będą zadowoleni, a oni na końcu mówią, że było super i mają nadzieję, że jeszcze się spotkamy. To jest naprawdę miłe i mimo tego zmęczenia i stresu dalej chce się pracować.
Trudne sytuacje
O nich można napisać niejedną książkę! Jeśli każda trudna sytuacja czegoś uczy, to w tym zawodzie nigdy nie przestaniemy się rozwijać. Znam takie historie jak np. turysta opuszczający lotnisko bez bagażu, bo nie wiedział, że trzeba go samemu zdjąć z taśmy. Albo turyści którzy się zgubili, ukradziono im dokumenty czy pieniądze, złamali nogę… Bywają też bardziej makabryczne przypadki, np. utonięcia czy zawał. Jednak trudna sytuacja nie dotyczy tylko turystów. Zepsuty autokar, odwołany samolot, opóźnienie w restauracji… Trudne sytuacje nie zdarzają się oczywiście na każdej wycieczce, ale uświadamiają nam one czy naprawdę się nadajemy do tej pracy.
Ja na szczęście nigdy nie musiałam wzywać policji czy pogotowia. Gdybym jednak w tym momencie miała opisać swoją najgorszą sytuację, wskazałabym ordynarnego kierowcę autokaru rzucającego bardzo chamskie i zbereźne uwagi pod moim adresem (bo raczyłam mu zwrócić uwagę, że spóźnił się 3 godziny na miejsce zbiórki, a ja z niecierpliwymi klientami czekałam w porcie po zmroku), aż w końcu kilka turystek go za to zlinczowało. Dzisiaj by to po mnie spłynęło jak woda, ale wtedy dopiero zaczynałam pracę i strasznie się tym przejęłam. Tutaj jak nic sprawdza się przysłowie, że co nas nie zabije, to wzmocni. 😉
Przepis na sukces
Jeśli dajemy z siebie wszystko, staramy się, żeby i biuro, i klienci byli zadowoleni, jesteśmy przebojowi i asertywni, to sukces mamy prawie zapewniony. I jeszcze jedno się przydaje – upór i cierpliwość w poszukiwaniu pracy. Ja wysłałam CV do ponad 100 biur podróży, zanim dostałam pierwsze zlecenie.
Najciekawsza historia
Bardzo dobrze pamiętam studencki wyjazd na majówkę do Berlina i Amsterdamu w 2011 roku. W Berlinie w środku nocy przyszła do mnie zapłakana dziewczyna, bo w jednym z klubów ukradli jej torebkę z telefonem, dokumentami i wszystkimi pieniędzmi, jakie ze sobą miała (nie chciała ich zostawiać w hostelu, żeby nie zginęły…). Rano inny pilot poszedł z nią na policję, a my robiliśmy obchód po hotelu i wykwaterowanie, ale jeden chłopak nie wrócił na noc. Kiedy się z nim skontaktowaliśmy, okazało się, że w nocy wsiadł do pociągu do Warszawy i wrócił do domu bez dokumentów i pieniędzy… czego oczywiście nie pamięta. Potem pojechaliśmy do Tropical Island, gdzie inny student wychodząc z baseny poślizgnął się i rozciął sobie głowę, więc trzeba było z nim jechać do szpitala… Po tym wszystkim bałam się jechać z tą grupą do Amsterdamu, gdzie na każdym kroku są coffee shopy. Na szczęście nic tam nie zaszło i nawet wróciliśmy spokojnie do domu! 🙂
Jak się przygotować?
Od 1 stycznia 2014 roku zawód pilota wycieczek jest wolny od regulacji, to znaczy, że do wykonywania go nie jest już wymagana licencja. W założeniu miało to dać więcej miejsc pracy… Jak się jednak okazuje po ponad 6 miesiącach, wprowadziło to jeszcze większy chaos na rynku.
Mimo tego, że nie trzeba już kończyć kursów, warto zainwestować w siebie w inny sposób, np. przez wspomniane już staże czy chociażby kursy asertywności czy językowe oraz oczywiście doświadczenie z prywatnych wyjazdów. Przydają się też kontakty, które pozwolą nam wystartować, chociażby znajomości z innymi pilotami, którzy podają między sobą oferty.
Gdyby można było cofnąć czas…
Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!
A ja się czasem waham, czy się aby nie przebranżowić 😀
Każdy pilot (via zawodowy) nie dorywczo w ramach urlopu ,nie będzie miał wątpliwości ,że to jednak ciężki kawałek chleba. Szczególnie jak ma się za sobą ze 30 lat w branży turystycznej w roli głównej jako pilot wycieczek zagranicznych.Trzeba mieć określone predyspozycje charakteru i osobowości.Nie każdy może zostać chirurgiem aby bez skrupułów obcinać pewne części ciała (dla ratowania życia) to czego nie potrafią inni. Tu trzeba również zachować podobne zasady. Można się łatwo na coś zdecydować ,gorzej jest z tym aby w tym wytrwać.