Jeśli szukasz informacji praktycznych o wyspie, zajrzyj tu: Lanzarote: informacje praktyczne 2014
Przejechanie powyższej trasy z licznymi przystankami, kilkoma nawrotkami i przeraźliwie długą przerwą na obiad zajęło nam ponad 8 godzin. Poniżej znajdziecie wszystkie punkty na mapie:
Teguise
Pierwszy przystanek na trasie to dawna stolica wyspy Teguise. Założone w 1418 roku miasto przez ponad cztery wieki pełniło najważniejsze funkcje na wyspie: administracyjne, religijne itd. Kluczowe było położenie miasta w centrum wyspy, dzięki czemu łatwo tu się było skryć przez piratami. Dobre czasy Teguise skończyły się, kiedy przeniesiono stolicę do Arrecife, jednak dziś jest to bardzo chętnie odwiedzane przez turystów miasteczko, głownie z powodu niedzielnego targu na Plaza de San Miguel, ale również z uwagi na niesamowity klimat, jaki tu panuje. Niewielkie, oczywiście pomalowane na biało, miasteczko, jest bardzo spokojne, a zza wielu kątów wygląda tu artystyczna dusza. Warto pokręcić się tu swobodnie i pozaglądać w różne zakamarki.
Wzgórze Guanapay
Położenie Teguise miało jeszcze jeden atut jeśli myślimy o stolicy i jej strategicznej roli – Wzgórze Guanapay, na którym wybudowano Zamek Św. Barbary. Stąd bez trudu można było obserwować, czy od strony morza nie nadciąga jakieś zagrożenie. Warto wspomnieć, że Wzgórze Guanapay to tak naprawdę stożek wulkaniczny o wysokości 452 m. Świetnie prezentuje się to na Mapach Google:
Po dotarciu na górę – nasza Corsa dała radę prawie, prawie – ostatnie 50 m musiałyśmy pokonać na nogach. Panorama jaka się stąd rozpościera jest oszałamiająca, sam zamek – bez szału, wewnątrz znajduje się Muzeum Piratów (wstęp 4€).
Playa Famara
Następnie z głównej trasy odbijamy w lewo na Playa Famara, czyli najdłuższą plażę na Lanzarote, zwaną również najpiękniejszą. Tuż przy plaży jest parking dla samochodów. Z jednej strony mam wysokie klify Risco De Famara, z drugiej białe domki miasteczka. Co fajne – przynajmniej dla mnie – nie ma tu żadnych udogodnień typowo turystycznych: wypożyczalni leżaków, budek z jedzeniem. Jedynie flagi, oznaczające warunki na wodzie. Playa Famara to idealne miejsce dla surferów, nie tylko tych doświadczonych. Z ciekawostek w 2008 roku Almodovar kręcił tu kilka ujęć do swojego filmu Przerwane objęcia. Naprawdę niesamowite miejsce!
Mirador del Rio
Wracamy jednak na szlak i przejeżdżając przez Haria – zwaną doliną tysiąca palm (nazwa grubo na wyrost, palm trochę jest, ale rozsiane i chyba po prostu spodziewałam się czegoś a’la las palm) docieramy do Mirador del Rio, skąd rozpościera się oszałamiająca panorama na sąsiadującą z Lanzarote wysepką – La Graciosa. Punkt widokowy położony jest na wysokości 475 m, a jego aranżacją zajął się nie kto inny tylko Cesar Manrique. Na miejscu znajduje się – poza tarasem widokowym – restauracja z wielkimi oknami, skąd przy kawce można podziwiać widoki.
Cueva de los Verdes
Dalej jedziemy do jaskini los Verdes, której – wbrew pozorom – nazwa nie wzięła się od koloru zielonego a od nazwiska odkrywców i pierwszych mieszkańców. Jaskinia to część polawowego tunelu, który powstał w wyniku erupcji wulkanu La Corona ok. 3-5 tysięcy lat temu. To jeden z najdłuższych tuneli tego typu na Ziemi, do zwiedzania udostępniono ponad kilometr z 6 km zbadanych dotychczas przez naukowców. Prowadzi on od krateru aż do oceanu. Co 15-30 min ruszają grupki wycieczkowe z przewodnikiem (wersje językowe: angielski, hiszpański), a cała wycieczka tunelem zajmuje ok. 45 minut.
Muszę przyznać, że poza 2-3 naprawdę ciasnymi przejściami, spokojnie dałam sobie radę przy mojej klaustrofobii. Jestem natomiast zdania, że nie jest to miejsce dla dzieci poniżej 5 roku życia. Wiele rodzin wybrało się właśnie z takimi maluchami, które szybko miały dość, bały się i chciały, żeby je nieść. Kiedy samemu trzeba się schylić do kolan, by przejść, niesienie dzieciaka jest po prostu niemożliwe, poza tym bywa ślisko i to naprawdę głupota. Niektóre przejścia, jak już wspomniałam, są bardzo wąskie, w innych miejscach tunel ma aż 50 m wysokości i tworzy przestronne galerie. Można tu oczywiście zaobserwować zastygniętą lawę w formie nacieków, ale także skały w najróżniejszych kolorach (dzięki zawartym w nich związkach chemicznych).
Jameos del Agua
Kolejny przystanek to Jameos del Agua, które po prawdzie nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia. Może tylko te niesamowite krabiki albinosy, których nigdy wcześniej nie widziałam. Jak na złość nie wyszło mi żadne zdjęcie, więc muszę pokazać Wam te, znalezione w internecie. Gdyby nie znajdowało się to we wspólnym bilecie z pozostałymi atrakcjami, szczerze mówiąc nie wiem czy zapłaciłabym 8€ za wstęp.
Arietta na obiad
Na postój na obiad lub inną przegryzkę wybieramy nieco większe miasteczko – Arietta, niestety niezbyt trafnie. W mieście są cale dwie knajpy, pora typowo obiadowa a my nie jesteśmy wielodzietną i wielopokoleniową rodziną, która zamówi całe menu, więc stajemy się niewidzialne. W drugiej knajpie łaskawie zostajemy obsłużone, moja bocadillo (kanapka) z mięchem nawet niezła, ale tak per noga nigdy mnie zagranicą nie potraktowano, więc o napiwku mogą zapomnieć. Szybko opuszczamy to mało przyjazne miejsce i ruszamy dalej.
Ogród Kaktusów w Guatiza
Ostatnia atrakcja dzisiejszego dnia (dom Cesara Manrique ze wstępem 8€ ostatecznie postanawiamy sobie odpuścić) to Ogród Kaktusów. To kolejne dzieło Manrique, które mieści się dokładnie w miejscowości Guatiza. Z zewnątrz nie wygląda to zbyt imponująco – sztuczny, metalowy ogromniasty kaktus (którego i tak byśmy przegapiły!) nie zachęca, ale w środku to już zupełnie co innego! Ogród utworzono na terenie dawnego kamieniołomu, u stóp starego młyna. Mieści się tu ponad 1400 gatunków kaktusów pochodzących nie tylko z Wysp Kanaryjskich, ale również z takich miejsc jak Peru, Meksyk, Chile, Kenii, Tanzanii, Madagaskaru czy też z Maroko. Niektóre są ogromne niczym drzewa, inne niewielkie, ledwo wystające z ziemi. Zawsze uwielbiałam kaktusy, ale na Lanzarote ta moja – jak się okazało dopiero raczkująca – miłość się dopiero rozbuchała! Ogród Kaktusów otwarty jest dla zwiedzających codziennie od 10:00 do 17:45.
A Wam jak się podoba Lanzarote? Prawda, że niesamowita? Planujesz się wybrać? A może ta przygoda już za Tobą? Daj znać w komentarzu! A jeśli spodobał Ci się ten wpis i uznasz go za wartościowy, będzie mi miło, jeżeli podzielisz się nim z innymi korzystając z kolorowych przycisków poniżej. Dziękuję!
Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!
Zgadzam sie ! Zdecydowanie Lanzarote!
Uważam tak samo – Lanzarote jest najbardziej interesująca 🙂
Idealne miejsce na zamieszkanien z dala od cywilizacji, wyspy kanaryjskie sa super
Mam takie samo zdanie – Lanzarote najciekawsza!
Bajeczne plaże Órzoli podczas odpływu. ..Biały piasek, lazur wody i spokój. ..
szukam Rzymu na blogu, nie ma?
Hej, jest pod Włochami, ale stary wpis z 2007 roku 🙂 Może u kumpla z jedź, BAW SIĘ znajdziesz coś aktualnego, bo był w lutym tego roku
U mnie kilka mniej standardowych atrakcji. Pod tym względem warto zajrzeć też na Zależna w podróży i Złota Proporcja :).
podpowiem: pozornie-zalezna.blog.pl/2016/10/05/atrakcje-rzymu-bazylika-sw-pawla-eataly-street-art/
Kocham!
całkiem ładne , chetnie wybrałbym się i przeszedł pieszo taką trasę, ciekawe czy są tam jakieś znakowane szlaki piesze czy samemu trzeba układać sobie trasę pieszej wędrówki?
Sama nie wędruję, ale myślę, ze tutaj: http://www.happyhiker.co.uk/MyWalks/Lanzarote/Hiking%20Pages%20-%20Lanzarote.htm znajdziesz wszystkie informacje, których potrzebujesz 🙂
Nigdy nie planowałam tego miejsca, ale widzę, że widokowo (i fotograficznie) ma dużo do zaoferowania – muszę Lanzarote umieścić w swoich planach! 🙂
Kanary zwykle kojarzą się z kurortem i niemieckimi turystami a tymczasem to jedne z najpiękniejszych miejsc w Europie! Polecam!
Pojechałabym tam nawet tylko ze względu na plaże i kaktusy! 😀 I też na pewno wszystkie bym dotykała 🙂
Przepiękne miejsce. Nigdy nie myślałam, aby wybierać się w tamtym kierunku, ale teraz chyba zmieniam zdanie.
Powalająca jest ta wyspa. Lubię jak ktoś mówi, że tam w sumie nic nie ma . No ale, później okazuje się, że hotel i basen był słaby 🙂 A tak poważnie, to muszę sobie mapkę od Ciebie druknąć bo niebawem mam tam jakieś zlecenie i trochę czasu 🙂
Również jestem pod wrażeniem Lanzarote. Dwukrotny pobyt na wyspie mnie nie zadowala, bo jeszcze wiele miejsc pozostało do odkrycia lecz wiedziona chęcią podzielenia się moimi obserwacjami opisałam to i owo na blogu. Polecam tę wyspę, bo jest na swój sposób szczególna. A La Graciosa 😉 to dopiero gratka.
Pozdrawiam 😉
A dom Manrique w Tehiche jest świetny. Mogłabym tam mieszkać 🙂 Fakt, wstęp drogi ale miejscówka genialnie wkomponowana w skały wulkaniczne.