Skip to main content

Wyspy Kanaryjskie: Lanzarote południowe – co zobaczyć?

Wpisy o Lanzarote podzieliłam na dwie części, by łatwiej je pokazać oraz, żeby Wam było łatwiej sobie zaplanować czas na wyspie. Nie jest ona ogromna, z południowego krańca na północny mamy do przejechania zaledwie ok. 70 km, jednak po drodze jest tyle atrakcji, że za jednym razem wszystkiego może nie udać się zobaczyć. W dzisiejszej odsłonie południowa część wyspy i takie atrakcje jak Park Narodowy Timanfaya, Salinas de Janubio, El Golfo i jezioro Los Clicos, Los Hervideros i niesamowicie stroma droga Yaiza – Playa Blanca przez Femes. Jedziecie ze mną?

Na początek wspomnę tylko, że z uwagi na liczne doły i górki posypane żwirem, jakie przyjedzie nam podczas tej trasy kilkakrotnie pokonać, zalecam zabrać do auta na zmianę czy po prostu przyodziać porządne, kryte buty (japonki zostawmy na basen).

Jeśli szukasz informacji praktycznych o wyspie, zajrzyj tu: Lanzarote: informacje praktyczne 2014

Wynajem auta na Lanzarote

Co kraj to obyczaj jeśli chodzi o wynajmowanie auta. Raz robisz to po partyzancku nocą na parkingu pod hotelem (Maroko), a zdarza się i tak, że przyjeżdża pan ni w ząb komunikatywny i po jakimś czasie okazuje się, że on nas zabiera do biura i auto dostaniemy tam. Formalności zajmują nam chwilę, podpisujemy umowę z ubezpieczeniem (koniecznie!) i za chwilę już szukamy naszego białego Misia – Opla Corsy, z jak się później okaże, bardzo małym silniczkiem. Zatankowane mamy nieco ponad pół baku,i tyle samo na pewno trzeba oddać.  Poruszanie się samochodem po wyspie jest dość proste, mapy nie najgorsze a i oznakowania ujdą, mają tylko bardzo małą czcionkę i czasem trzeba wytężyć wzrok.

Właściwie na Lanzarote nie praktykują zwykłych skrzyżowań, wszędzie są ronda niekiedy mocno pokręcone (jak na kółko). Prędkości raczej się przestrzega, radary są na wyspie ponoć dwa, ale nie szczególnie ktoś je widział. W ciągu dnia jeździ się bez świateł (chyba, że wybitnie słabo widać) a zjeżdżając z ronda komunikuje się to kierunkowskazem wcale lub odwrotnie do naszych przyzwyczajeń. Jeżdżenie bez świateł ułatwia życie, bo wtedy tak nie trąbią (bez powodu). Dokumentów wozu jak dowód rejestracyjny nie specjalnie sprawdzają, wystarczy europejskie prawo jazdy i umowa.

Salinas de Janubio

Południową część wyspy zaczynamy z Playa Blanca, a to oznacza, że pierwsze na trasie pojawią się Salinas de Janubio, czyli saliny, które już ponad pół wieku zapewniają zapas soli dla poławiaczy sardynek. Utworzone tuż przy linii wybrzeża w naturalnych lagunach na powierzchni ok. 500 000 m kw. należą do nie tylko jednych z największych, ale również najbardziej ekologicznych na świecie saliny. Można je bezpłatnie zwiedzić, w solnej winiarni (Bodega de Sol) można w godz. 7:00-14:30 zaopatrzyć się w zapas soli z Lanzarote.

Urwiska Los Hervideros

Kolejną atrakcją na trasie są powulkaniczne urwiska Los Hervideros (w wolnym tłumaczeniu kipielisko) kryjące w sobie liczne jaskinie i tunele, które utworzone zostały z zastygniętej lawy. Nieustający spektakl grzmocących o wysoki brzeg fal oceanu jest wręcz hipnotyzujący.

Wulkan El Golfo i jeziorko Los Clicos

Dalej jedziemy do wulkanu El Golfo (a raczej jego pozostałości) i słynnego, zielonkawego jeziora Los Clicos. El Golfo został wchłonięty przez ocean na przestrzeni lat, jednak jego wschodnia część została nietknięta. Natomiast zielonkawe jezioro los Clicos umiejscowione w kraterze ma 8-10 metrów głębokości i swój nietypowy kolor zawdzięcza obecności fitoplanktonu. Całość tworzy kontrastujący ze sobą kolorystycznie krajobraz: czarne i czerwone skały oraz zielone jezioro. Czarno-żwirowa plaża nie zachęca może do leżakowania, ale kilka stromych skał również tu zapewnia pokaz siły fal oceanu.

Park Narodowy Timanfaya

Następnie udajemy się do Parku Narodowego Timanfaya nazywanym również Górami Ognia (Montañas del Fuego). Po wjeździe do parku jedzie się jeszcze kilka ładnych kilometrów przez bezdroża zanim pojawi się najpierw pierwszy parking i miejsce gdzie park można zwiedzić na wielbłądzie (Ruta de Camellos), a następnie wjazd na parking główny. W tym miejscu możecie u strażnika kupić bilet zarówno jednorazowy jak i bony na kilka atrakcji razem. Park czynny jest w godzinach 9:00 – 17:45 i polecam udać się tam możliwie najwcześniej. My robiąc dokładnie powyższą trasę zajechałyśmy na 10:30 i na wjazd oraz miejsce parkingowe czekałyśmy jakieś 25 min. Godzinę później, kiedy wyjeżdżałyśmy, kolejki były już czterokrotnie dłuższe. Po zostawieniu auta na parkingu pod restauracją, można już ruszać na zwiedzanie. Pierwsze jednak na co się natkniecie, to zapierająca dech w piersiach panorama parku.

W latach 1730-36 w tej części wyspy miały miejsce liczne erupcje wulkanów, jedna z serii trwała nieprzerwanie 19 dni z rzędu. Po raz ostatni wybuch wulkanu miał miejsce w 1824 roku. W wyniku wszystkich aktywności wulkanów 1/4 wyspy została pokryta materiałem wulkanicznym. Już pod samą powierzchnią ziemi temperatury są tu bardzo wysokie. Można się o tym przekonać podziwiając gejzery, jakie tworzą się po wlaniu wody do otworów w ziemi lub szybko zajmująca się ogniem słomę wrzuconą do niewielkiego dołka. Te same podziemne wysokie temperatury wykorzystuje tutejsza restauracja do przygotowywania potraw z wulkanicznego grilla.

Parku nie można zwiedzić na własną rękę, natomiast co 45 min odjeżdżają autobusy (w cenie wstępu) spod sklepiku z pamiątkami, dzięki którym można objechać najciekawsze miejsca w Parku (Ruta de Volcanos). Przejażdżka trwa 45 min, z głośników leci komentarz w 3 językach (po hiszpańsku, angielsku i niemiecku) przerywany złowieszczą muzyką w stylu Bliskie spotkania trzeciego stopnia czy Gwiezdnych wojen. W połączeniu z otaczającymi nas skałami, zasadniczo morzem skał i lawy powodowało to u mnie uczucie co najmniej niepokoju. Choć trzeba przyznać, że widoki niesamowite.

Do Parku należy również Centrum edukacyjne, gdzie wg przewodnika można za pomocą specjalnych symulacji poczuć jak to jest kiedy wybucha wulkan. Niestety, było do duże rozczarowanie. Większość interaktywnych pozycji nie działało, samo centrum było małe i nudne. Szkoda czasu, nie polecam.

Kawa nad oceanem

Dalszą drogę obieramy na Tinajo a następnie aż do wody, bo mamy ochotę na kawę nad oceanem. Nic z tego jednak, bo nad oceanem jest tylko jakiś nabzdyczony hotel sportowy, cofamy się więc do małej miejscowości La Santa i tam obchodząc fajną nawet promenadkę, nie natrafiamy na żaden lokal, pijemy więc chybcikiem w kawiarnio-piekarni przy głównej drodze i wracamy na wcześniej ustaloną trasę.

La Geria

Niebawem wjeżdżamy na tereny La Geria, czyli lokalne winnice. Charakteryzują się one tym (z resztą metoda jest praktykowana na całej wyspie, jeśli chcemy by coś wyrosło), że krzewy winorośli otacza się półksiężycem z kamieni. Kiedy ma się ich przed oczami setkę robią wrażenie. W okolicznych winnicach można kupić najróżniejsze gatunki win, w szczególności ceniona jest malvasía z winnicy El Grifo.

Sztuka ruszania pod górę na Lanzarote

Wracając do Playa Blanca tak nam wychodzi, że jedziemy przez Femes (zamiast super wygodną obwodnicą Yaizy) i pewnie nie byłoby w tym nic wartego odnotowania, gdyby nie to, że mapa nic nie mówi o tym, że jest to droga właściwie pionowo w dół. Takie a’la Bieszczady. W dół to my jednak jeszcze dajemy sobie radę. Gorzej jest kiedy wieczorem tego samego dnia jadąc na spotkanie towarzyskie do Puerto del Carmen znowu jakimś cudem obieramy tę trasę i pod górę to już jest niestety bardzo trudno. Troszkę Misia naszego katujemy, ale koniec końców nie ma wstydu. Jednak nie na długo, bo w Puerto del Carmen już niestety gaśniemy na jednym skrzyżowaniu, gdyż dojazd do niego jest zasadniczo pionowo w górę.

Playa Blanca

Puerto del Carmen to obok Playa Blanca i Costa Teguise główny kurort turystyczny Lanzarote. Białe miasteczko oferuje wszystko od wypasionych hoteli, przez kwatery prywatne, centra handlowe, piękną promenadę i piaszczystą plażę. Kolacja w porcie w otoczeniu kilkudziesięciu kotów upływa nam bardzo sympatycznie.

A Wam jak się podoba Lanzarote? Prawda, że niesamowita? Planujesz się wybrać? A może ta przygoda już za Tobą? Daj znać w komentarzu! A jeśli spodobał Ci się ten wpis i uznasz go za wartościowy, będzie mi miło, jeżeli podzielisz się nim z innymi korzystając z kolorowych przycisków poniżej. Dziękuję!

Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!

24 komentarze to “Wyspy Kanaryjskie: Lanzarote południowe – co zobaczyć?”

  1. wybieram sie na Lanzarote w październiku. czy polecasz zwiedzanie wyspy poruszając się komunikacją miejską?
    planujemy 5 dni zatrzymać sie w Playa Blanca i stamtąd zwiedzać wyspę na liście na pewno znajdzie się Park Timanfaya. zastanawiam się też nad rejsem na Fuerthventure, korzystałaś z tego ? ostatnie 2 dni wyjazdu planujemy zatrzymać się gdzieś w okolicy stolicy, wtedy juz jakis lepszy hotel z basenem i ewentualne zwiedzanie stolicy. szukajac noclegu widzę często ze basen odkryty jest tylko w sezonie, ale kiedy ten sezon trwa? 😀

    1. Cześć! Ja na Fuerteventurze byłam przy innej okazji wcześniej, więc nie korzystałam, natomiast jest to świetny pomysł na wycieczkę. Sezon na Kanarach trwa cały rok 😉

    1. Nie mam jak z komórki podac dokładnego linka, ale jak sobie wrzucicie w google maps: Charcones, Yaiza, Lanzarote to powinno Wam pokazać 🙂 aha, tam mieszkają ludzie, jacyś bezdomni całkiem nieźle się tam urządzili 😉

  2. Wybieram się w grudniu. Fajnie, że można poczytać i zobaczyć zdjęcia z miejsc, do których się jedzie. Aczkolwiek opis trasy trochę chaotyczny (jesteśmy w La Santa i nagle w La Geria). Miło by było też wiedzieć dokładniej, gdzie jest ten stromy odcinek drogi. Może weźmiesz to pod uwagę przy następnych opisach ;-). Pozdrawiam

    1. Tam takie są własnie odległości, że jesteś gdzieś, i nagle lądujesz w kolejnym miejscu 🙂
      Stromy odcinek jest pojawia się jeśli pojedziemy z Blaya Blanca do Puerto del Carmen przez Femes.

  3. To taki kierunek do którego zawsze się wahałam. Gdybym miała wybierać, nie byłby on wysoko na mojej liście. A jednak oglądając Twoje zdjęcia i czytając posta sama nie wiem dlaczego. Zdjęcia genialne, gejzery, morze, jaskinie. Czego chcieć więcej? Fajnie, że napisałaś o tym centrum edukacyjnym. Zaoszczędzony czas to skarb.

  4. Poważnie? Lanzarone tak wygląda?! No i co zrobiłaś? Ech, kolejne miejsce na listę miejsc do odwiedzenia. A zawsze myślałam, że Kanary mnie nie ruszają.

  5. Nie lubię, jak mi dają auto z niepełnym bakiem i potem muszę tak kombinować, żeby tyle samo zostało. Najczęściej zostaje więcej… Najprościej jest jak dostaję z pełnym i oddaję z pełnym, wtedy wszystko jasne 🙂

    A w ogóle to ładna wyspa. Musze kiedyś się tam wybrać, chociaż nadal wolę Meksyk 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.