Gent (Ghent tudzież Gandawa) położone w północno-zachodniej części Belgii, w regionie Flandrii, to jedno z tych miejsc, których pewnie nigdy bym nie odwiedziła, gdyby nie praca. Tak się akurat złożyło, że mieści się tu belgijski oddział mojej firmy. I wiecie co? Bardzo się cieszę, że udało mi się spędzić tych kilka godzin w Gent, bo to naprawdę piękne miasteczko!
Jak się dostać do Gent?
Przelot do Brukseli
Do Brukseli – na low costowe lotnisko Brussels South Charleroi Airport – lecieliśmy WizzAir, gdzie przeżyłam lekki szok dotyczący nienumerowanych miejsc. Ale w tamtą stronę nie było tak źle: dość punktualnie, dość kulturalnie, za to kanapka z szynką i serem zawierała w sobie tyle E-dowolny numer, że chyba lepiej było, lub na to samo by wyszło, gdybym zjadła paczkę chipsów i popiła colą.
Autobus z Brukseli do Gent
Transport do Gent opanowałam jeszcze w Polsce dzięki flibco.com kupiłam bilet autobusowy za 15 EUR, nie wiedziałam jak będziemy wracać na lotnisko więc kupiłam tylko one way. Na miejscu w autobusie bilet był o 3 EUR droższy, więc bez dramatu. Niestety, rozkład akurat do Wizz Air’a nie dopasowany więc musieliśmy zaczekać 1 h 15 min, podczas których okazało się np. że na Charleroi internet jest płatny! Lekki skandal, ale ponownie – w tę stronę jeszcze dało się to przeżyć. Chętnych na przejazd z nami włącznie było troje, ale duży autokar ruszył bez szemrania i po 1 h i 20 min dojechaliśmy na stację kolejową Sint Pieters w Gent.
Gdzie spać?
Było już po 23:00, ale na szczęście udało nam się kogoś podpytać, w którą stronę do NH Gent Sint Pieters. Do hotelu od dworca szliśmy jakieś 15 minut i z nieukrywaną radością równo o północy padłam do łóżka. NH Gent Sint Pieters to typowy hotel miejski, butikowy, przespać się i lecieć dalej, jednak pokoje są bardzo sympatyczne, mają mega wygodne łóżko, nieco tylko starą łazienkę. Natomiast WiFi, bufetowe śniadanie i bardzo miła obsługa były po prostu rewelacyjne!
Ekspresowy spacer po Gent
Ponieważ pierwszy raz widziałam Gent po ciemku, miło było rano z okna taksówki rzucić na nie okiem za dnia. Baaardzo klimatyczne kamieniczki, czyste ulice (może tylko te czekające wiecznie worki na śmieci mi trochę przeszkadzały, widziałam je przed północą i ponownie grubo po 9 rano).
Koło 13:00 zakończyłam służbowe sprawy i mogłam się udać na zwiedzanie Gent. Trafił mi się genialny taksówkarz, który pięknie mi o mieście opowiedział, gdzie mam iść, co zrobić, jak dojechać tramwajem na dworzec, po prostu przemiły. O ile w taksówce zamieniłam szpilki na cichobiegi o tyle została mi jeszcze elegancka kiecka, której pozbyłam się szybko w knajpie nieopodal, przy okazji próbując lokalnego piwa. Darmowy miejski internet był też miłym zaskoczeniem, szczególnie po automatach na monety na lotnisku.
Komunikacja miejska w Gent
Centrum Gent nie jest duże, do większości miejsc dotrzecie pieszo, choć komunikacja miejska w postaci autobusów i tramwajów też pozwala na swobodne poruszanie się. Bilet jednorazowy kosztuje 1,3 EUR i można go kupić w automatach na przystanku lub w kioskach.
Korenmarkt
Główny plac to Korenmarkt (Rynek Zbożowy), który nie tylko wśród turystów, ale również mieszkańców uchodzi za jeden wielki taras, gdzie można odpocząć, zjeść obiad, wypić kawę czy piwo. Po prawej mając rzekę, po lewo stoi Kościół Św. Mikołaja (Sint-Niklaaskerk), jeden z najstarszych i najbardziej znanych punktów orientacyjnych.
Most i Kościół Św. Michała
Idąc w prawą stronę natomiast wejdziecie na most Św. Michała, skąd rozpościera się widok na kanał Handelsdok i jej niezwykle przyjemnie zagospodarowane nabrzeże (po prawej): restauracje, kafejki, ławeczki, na których można sobie po prostu posiedzieć, można też wybrać się na rejs wycieczkowy po kanałach. Po lewej natomiast znajduje się Kościół Św. Michała.
Kręcąc się bocznymi uliczkami wśród kawiarenek, cukierni i sklepów dochodzimy ponownie do Kościoła Św. Mikołaja i tym razem ruszamy w przeciwnym kierunku niż most Św. Michała.
Stadshal
Pierwsze co zobaczycie po minięciu Kościoła Św. Mikołaja to ciekawa konstrukcja, mnie przypominająca spichlerz, nazywana Stadshal lub City pavilion. Wielofunkcyjny i otwarty na miasto pawilon został zaprojektowany z użyciem szkła, drewna i betonu, a jego wyjątkowa konstrukcja pozwala na organizowanie koncertów, tanecznych przedstawień czy targów. Pod pawilonem mieści się Grand Cafe, a przed nią przyjemny park, gdzie można w weekend ułożyć się na kocu i odpoczywać.
Belfort en Lakenhalle
Dalej idąc wzdłuż Saint-Baafsplein po lewej znajduje się Belfort en Lakenhalle – wieża i ważny symbol wolności mieszkańców Gent, którą wieńczy złocony smok. Dzwonnica czynna jest od wtorku do niedzieli, a wstęp jest płatny 3€, jednak warto się tam wybrać, bo z wysokości 90 metrów rozpościera się piękna panorama miasta u zbiegu Skaldy, Leie i Lieve. Ja niestety targając za sobą walizeczkę musiałam to sobie odpuścić.
Katedra Św. Bawona
Ostatnim punktem tego spaceru będzie imponująca Katedra Św. Bawona (Sint-Baafskathedraal), która była miejscem chrztu Karola V i słynie również z Ołtarza Gandawskiego, oficjalnie znanego jako Adoracja Mistycznego Baranka (opus magnum średniowiecznego malarstwa).
Powrót z Gent na lotnisko Charleroi
Po drobnych zakupach – oczywiście słodkości – był już czas, aby zbierać się na dworzec kolejowy Sint Pieters – jeden z największych w kraju, skąd tym samym autobusem co przyjechaliśmy, mieliśmy udać się na lotnisko. Cofnęłam się więc do Korenmarkt skąd tramwajem nr 1 w ciągu niecałych 10 minut byłam na miejscu. Niestety i w tę stronę rozkład nie był dostosowany do naszego połączenia, więc przezornie wybraliśmy połączenie o 16:20, choć wylot miał być o 20:50. Przyjechaliśmy więc 3 h przed odlotem, a jak się okazało na wejściu samolot był już opóźniony 30 min, potem godzinę itd. Finalnie wystartowaliśmy o 22:30, na lotnisku można było umrzeć z nudów – jedno z bardziej beznadziejnych, na jakich dane mi było koczować, chwała za książkę na tablecie, bo bez netu to naprawdę koniec świata!
Bardzo się cieszę, że odwiedziłam Gent, bardzo było miło choć ekspresowo, ale dzięki temu wiem, że być może kiedyś jeszcze wrócę latem w te okolice, bo poza miastem było równie pięknie!
Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!
Bardzo dobre zdjęcia! Takie wrażenie, że tam odwiedził.
pięknei tam jest 😉
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym miasteczku, ale chciałabym kiedyś je odwiedzić, chociaż przejazdem ;). Przeglądałam Twoje zdjęcia, które zamieściłaś w swoim wpisie i muszę przyznać, że bardzo spodobała mi się Katedra Św. Bawona – wygląda naprawdę imponująco. Pozdrawiam.
O kurczę, ale mi się literówki wkradły – miało być "na szybko" i "ale i tak są mz urokliwe". Jeśli możesz, to popraw, proszę. Dzięki. 😛
Bardzo uroczy spacer. Migdy nie byłam w Belgii, ale gdybym miała szansę odwiedzić jedno, jedyne miasto, to wybrałabym właśnie Gent. Częściowo dlatego, że zaczarował mnie swoimi opowieściami o tym mieście Kondi. Pozwolę sobie wrzucić link do małej galerii ze zdjęciami z Brukseli i Gent, które zrobił w lutym (co prawda na szybki i telefonem, ale i tek są mz urokliwe) 🙂 http://btth.pl/galeria-belgia-zima-2014/
Pozdrawiam, Aśka z Halika
Ten budynek z niebieskimi drzwiami i oknami – cudo! W ogóle bardzo mi się flamandzka architektura podoba, więc myślę, że Gandawa przypadłaby mi do gustu.
Najbardziej przypadło mi do gustu zdjęcie ze schodkami pełnymi kwiatów 🙂