- Strój – ubieramy się na cebulkę, wygodne dresy, rozpinana bluza, trampeczki, ciepłe skarpetki, coś na szyję. Ciuchy mają być swobodne, nie uciskać, buty z opcją rozluźnienia zapięć, bo stopy Wam spuchną na bank. Pasek czy biustonosz z fiszbinami też są raczej nie wskazane, paniom polecam sportowy biustonosz.
- Zestaw obowiązkowy – dmuchany zagłówek (po podróży zajmie min. miejsca po spuszczeniu powietrza), opaska na oczy oraz zatyczki do uszu. Na pokładzie dostaniecie poduszkę i kocyk, jeśli jednak wolicie mieć własne możecie je zabrać. Kłopot tylko w tym, że potem przez cały urlop trzeba to ze sobą tachać aż do lotu powrotnego.
- Kosmetyki – do podręcznego bierzemy małą pastę do zębów, chusteczki nawilżające, krople nawilżające do oczu, krem do twarzy. Nie polecam latania w soczewkach, powietrze w samolocie jest okropnie przesuszone, oczy szczypią już po godzinie. Zabieramy więc nasze „oczy” w pojemniczek wraz z płynem do szkieł. Płyny w podręcznym nie mogą być w pojemnikach większych niż 100 ml.
- Leki – kiedyś gdzieś przeczytałam, że warto łyknąć aspirynę przed długim lotem, rozrzedza krew i poprawia krążenie na kilku tysiącach stóp. W tym roku przetestowałam też elektrolity (można kupić bez recepty), choć obrzydliwe w smaku okazały się skutecznie nawodnić organizm.
- Rozrywka – aktualnie każda porządna linia ma bogaty program pokładowych atrakcji: filmy, seriale, muzyka, gry – co chcecie. Nie ma książek i krzyżówek, niestety 🙂
Gdzie siadać podczas długiego lotu?
Mamy więc patrząc od dołu w górę: okno, środek, alejkę – alejkę, środek, środek, alejkę – alejkę, środek, okno. Przed każdym lotem znając typ maszyny jaką lecicie możecie podpatrzeć swoje miejsce na http://www.seatguru.com. Po kupieniu biletu większość linii udostępnia określoną pulę miejsc, które można za darmo zarezerwować. Warto to zrobić, choć niestety zdarza się podmianka samolotu wcześniej lub już na lotnisku i wtedy Wasze miejsca trafia szlag. Można też zarezerwować dobre miejsca za dopłatą, np. przy wyjściu awaryjnym (gdzie jest dużo miejsca na nogi).
To, gdzie komu będzie wygodnie jest kwestią indywidualną. Ja lubię okno, bo szybko zasypiam i nieczęsto wstaję, inni wolą alejkę, bo jest więcej swobody, ale trzeba się dostosować do innych. Najgorszy jest chyba środek, nie znam nikogo kto lubił by siedzieć w środku 🙂
10 przykazań na długi lot
- pijemy dużo płynów – poza alkoholem, on w większości przypadków pogarsza tylko samopoczucie, choć lampka wina do kolacji nie zaszkodzi
- jemy podawane posiłki, chyba, że mamy wątpliwości np. jak ja ostatnio co do niedogotowanych ziemniaków :P, ale generalnie zjeść trzeba, pamiętajcie tylko, że po orzeszkach itp. bardziej chce się pić. Na czas posiłków wypada złożyć swój fotel do pozycji pionowej.
- chodzimy od czasu do czasu po samolocie
- siedząc w fotelu co jakiś czas ćwiczymy; kręcimy kostkami, napinamy i rozluźniamy mięśnie nóg
- wstając nie zawieszamy się na fotelu przed nami, ktoś może spać, możemy kogoś uderzyć, to moim zdaniem najbardziej wkurzające zachowanie w samolocie
- dzieciom zabieramy na pokład kilka zabawek, tak, by miały się czym zająć, szczególnie podczas dziennego lotu. Sama rozrywka pokładowa to za mało, dzieci szybko się nudzą, a współpasażerowie kochają znudzone, wściekające się dzieci
- chodząc po pokładzie starajmy się nie trącać siedzących przy alejce pasażerów, bieganie też możemy sobie darować, ktoś nam w końcu podstawi nogę ;P
- silne perfumy czy wodę kolońską naprawdę warto schować do głównego bagażu i oszczędzić współpasażerom zaczadzenia
- zagłówek, o którym wspomniałam uchroni Was przed zaśnięciem na ramieniu sąsiada, szczególnie jeśli za dobrze się nie znacie 🙂
- naprawdę lepiej już kogoś siedzącego od alejki przeprosić niż próbować – jakże subtelnie na tej przestrzeni – próbować przeskoczyć, naprawdę nieczęsto się to udaje. I NAJWAŻNIEJSZE – jeśli siedzimy to zapinamy pasy i nie wstajemy w trakcie startu/lądowania, nawet jeśli koła samolotu dotknęły już płyty. Naprawdę, szybciej od tego nie wysiądziecie. Zgaśnie sygnalizacja zapiąć pasy i wtedy można wstawać.
JET LAG po długim locie – jak go obejść?
Jet lag to taka paskudna przypadłość, kiedy nasz organizm nieszczególnie ma ochotę dopasować do zmiany strefy czasowej. Większość ludzi, których znam bardziej cierpi przy lotach na wschód, a jednak gorzej radzę sobie z lotami na zachód. Niezależnie jednak od tego, w którą stronę lecicie jest kilka sposobów na to aby poradzić sobie z przykrymi skutkami jet lagu.
Pierwsza i najważniejsza to przestawienie zegarka na czas docelowy zaraz po zajęciu miejsca w samolocie na długim odcinku. Czyli wsiadając np. w Wiedniu do samolotu do Bangkoku przestawiamy zegarek do przodu o 6/7 godzin i staramy się jak najszybciej przestawić. Jeśli wg nowego czasu jest noc to staramy się zasnąć, jeśli dzień – wytrzymać jak najbardziej się da przytomnym 🙂 Ta sama zasada obowiązuje na powrocie.
Zwracaj uwagę na godzinę przylotu na miejsce. Lecąc na zachód najlepiej lądować na wieczór, wtedy raczej bez trudu od razu zaśniecie i szybciej przestawicie się na lokalny czas. Lecąc na wschód warto być na miejscu po południu, wtedy łatwiej jest „wytrzymać” do wieczora i dopiero wtedy paść na twarz 🙂 Ostatnio lądowałam w Tokio o 8:30 i wytrwanie do wieczora było istną męczarnią. Ale oczywiście zawsze najważniejsza jest cena przelotu, dopiero w drugiej kolejności godziny.
Na miejscu staraj się jak najszybciej dostosować posiłki i rytm dnia do nowego czasu. Nie myśl o tym, że w domu jest później/wcześniej. Chyba, że chcesz zadzwonić do rodziny, wtedy weź to pod uwagę 🙂 Jestem zdania, że nie ma się co mazać i tracić urlopu, ale z wiekiem (?!) widzę, że na rozruch czasem potrzeba mi już więcej czasu. Jeśli więc pierwszego dnia po przylocie jeśli masz siłę to hasaj, ale daj sobie też jedno popołudnie na adaptacje. Szczególnie, jeśli stykasz się na przykład z nowym, gorącym klimatem.
Z drugiej strony nie poddawaj się też temu, że organizm jeszcze albo już nie czuje zmęczenia, pomyśl o tym jak o leżakowaniu w przedszkolu, kiedy kazali Ci spać na zawołanie, staraj się nie rozpraszać a jakoś to pójdzie 😉
Ostatecznością są leki z melatoniną, jednak osobiście nigdy nie musiałam ich stosować.
A jakie są Wasze patenty na długi lot? Albo radzenie sobie z przekraczaniem stref czasowych? Może coś do tej listy dodamy?
Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!
Przede mną długi lot do Bankoku. Czytam czytam i się zaczynam bać !
Nie ma się co bać, tylko dobrze przygotować 🙂
Długi lot może być bardzo męczący, dlatego trzeba się do niego odpowiednio nastawić 🙂
Ja kocham latać, choć nigdy jeszcze na tak długie, kilkunastogodzinne, dystanse nie miałam okazji. Kiedy tylko mam możliwość, wybieram miejsce przy oknie i jestem w stanie 90% lotu się w nie gapić 😀 a jeśli tego nie robię, to wykorzystuje jak najwięcej czasu na sen, co nie jest trudne, bo w samolocie zawsze jestem zmęczona – to właśnie chyba między innymi przez tą klimatyzację, która bardzo męczy oczy 🙂 Poradnik super, na pewno się przyda, gdy w końcu uda się polecieć do tego mojego wymarzonego Bangkoku, który w Twoim sercu chyba też zajął jakieś miejsce :)) Pozdrawiam!
Dzięki za te rady, nie dość, że wybieram się w daleki lot to dodatkowo jest on moim pierwszym. Mam problemy z żylakami i mam nadzieję, że to jakoś przetrwam.
Kilka lat tem lecialam do Australii 'przez Singapur.W Singapurze spedzilam noci do nastepnego dnia lot do Australii mialam o 23-:tamtego czasu.Tez mialam zylaki.Lekarz przzpisal mi specjalne ponczochy’ samoprzylepne 'radzil co godzine pospacerowaco samolocie i co 4 godziny lykalam zwykla aspiryne Bayer 'a teraz ta aspiryna jest z powloka chroniąc żołądek zresztą na krotkie loty tez zalecane sa takie ponczochy i aspiryna. CHRONIĄ przed skrzepami i tworzeniu się skrzepow ktore sa bardzo niebezpieczne dla zdrowia a nawet życia. Ludzie nie zdaja sobie sprawy 'ze nawet krotki lot moze być grozny w qkutkach. Znam osobiscie trzy osoby ktore doświadczyli takich skrzepow ,pobyt w szpitalu przez kilka tygodni oraz strach czy nie umrą. W zwiazku z tym radze aby jednak zaopatrzyć sie w takie ponczochy zwlaszcza przy zylakach ,uwaga ponczochy musza zostac wymierzone na swoje nogi.Nie czułam zadnego zmeczenia nog po 12 godz lotu dodam ze
Lecialam z Londynu a do Londynu musialam doleciec z Brukseli, tak ze w samej podrozy bylâmbardzo długo .Ponczochy trzeba wxiagnac jeszcze w lozku przed wstaniem zreszta lekarz puczy .
Książki, filmy, sudoku 🙂
Dzięki za cenne rady. wybieram się właśnie w moją pierwszą w życiu podróż samolotem.;)
Mam nadzieję, że rady się przydadzą i będzie to lot komfortowy 🙂
Sporo latałam na Daleki Wschód. Najlepiej usiąść, dobrze się ułożyć i zaraz próbować zasnąć. Przynajmniej do pierwszego posiłku. Potem zdrętwieją nogi i będzie ciężko usnąć. Jeśli się weźmie alkohol dla kurażu to tym bardziej zdrętwieją. A jeśli się leci rano to po posiłku kimka. Bez tego ciężko przeżyć te 7-8 godzin…Nawet przy najnowszych filmach 🙂
Uwielbiam podróżować i tym tak naprawdę żyję, ale… strasznie boję się latać. Nawet sama nie wiem dlaczego, ale to jest uczucie, którego nie potrafię opanować. Niby wiem, że tak mało prawdopodobne jest, by coś się stało, ale.. takie myśli ciągle mnie dręczą. Po ostatnim locie (z przesiadką) jak już wysiadłam na lotnisku w Warszawie to myślałam, że zemdleje,,, stres mnie wykończył. A już niedługo czeka mnie prawdopodobnie lot do Tokio.. i nie wiem jak dam radę szczerze mówiąc… ale dla podróży – myślę, że warto przetrwać wszystko. I to mnie motywuje.
Pozdrawiam ciepło 🙂
W sumie też się boję, chociaż wolę używać zwrotu "nie lubię", bo z czasem ilość lotów zniwelowała strach. Zdecydowanie wolę latać długie dystanse w dużych samolotach, niż 2 godziny po Europie 😉 Mnie motywuje to samo, co Ciebie – lądem najdalej dojechałabym do Chorwacji 😉
Dzięki za artykuł. Jeszcze tak długo nigdy nie leciałam, ale za to podróżowałam autobusem.
Tydzień temu przeżyłam właśnie 13-godzinny lot. Rozrywka pokładowa to błogosławieństwo 😉 Czasem nawet brakuje czasu, żeby ogarnąć wszystkie nowości czy zaległości 😉 Ja ustawiam sobie długa playliste i prawie cały czas czegoś słucham, drzemiąc. Przed lotami staram się spać bardzo mało, żeby szybko zasnąć w samolocie – nie potrzebuje zatyczek ani opasek na oczy. Wszędzie wożę zagłówek, nie nadmuchiwany, bo już kilka mnie zawiodło i uchodziło z nich powietrze. Mam ze sobą też ciepłe skarpety lub coś a la kapcie z polaru (w samolocie zdejmuję buty) i ciepły szal lub chustę (rok temu klimatyzacja tak była rozkręcona, że dwa przydziałowe koce i moja chusta nie uchroniły przed przeziębieniem; teraz wzięłam nawet czapkę 😉 Mam też małą wodę termalną w aerozolu do twarzy. A co ze skarpetkami czy kolanówkami uciskowymi? – zakładam je, ale nie wiem, czy pomagają. W bagażu podręcznym wożę też komplet ciuchów i bieliznę (warto też mieć przy sobie leki, które są nam potrzebne) – na wypadek, gdyby mój bagaż główny nie dotarł na miejsce razem ze mną 😉
A tak komplet podstawowy bielizny i leków warto mieć, choć mnie na szczęście – TFU! – nigdy nie zginął bagaż.
KKre-Akcja kolanowki uciskowe napewno pomagaja’ chronia przed zakrzepami ale musza byc dobrze dobrane i zalozyc je jeszcze przed wstaniem z lozka .O ile sie zapomnialo to polezez z 15 min i założyć. Wszystkie pani porady bardzo cenne . W samolocie na wysokości 10 000 m jest bardzo zimno.
Bardzo fajnie podsumowalas temat! Dodalabym tylko moze, ze "cos na szyje" jest bardzo bardzo wazne, dobry szal, zeby ochronic sie przed spadkiem temperatury i klima, inaczej moze nas pokrecic z bolu 😉
Tak, czasami to przeginają i człowiek leci jak w lodówce. Raz nam się zdarzyło, że padło zasilanie jakiejś części samolotu i nie było ogrzewania. Masakra, a po godzinie to już w ogóle nie było śmiesznie. Zgarnęłyśmy wszystkie okoliczne, nieużywane koce i się okopałyśmy 🙂
Właściwie nie latałam jeszcze na bardzo długie trasy, ale miałam nocne loty i problem z zaśnięciem, prawda też, że nigdy nie byłam specjalnie do tego przygotowana. Nie pomogły pokładowe koc i poduszka, nawet ramię sąsiada, który widząc moje męki, zaprosił mnie do wypróbowania takiego rozwiązania. Tym razem zabieram zatyczki, opaskę na oczy i tabletki ziołowe, jeszcze nie wiem, co zrobię z moimi nie mieszczącymi się nigdzie nogami!
nie przejmuj się, moje nogi też się nigdzie nie mieszczą 🙂
Ja z reguły śpię, czytam książki, piszę coś. Najchętniej wsiadam do samolotu kompletnie wyczerpana, wtedy zasypiam bez problemu i nic mnie nie interesuje 😀
Filmy na pokladzie;) czesto sa nowosci i nawet lot przez ocean moze zleciec baaardzo szybko;)
O tak! Ja zawsze nadrobię 2-3 kinowe zaległości 🙂 Ostatni zaczełam też się uczyć tajskiego 😛