Jak dolecieć?
W normalnych jednak okolicznościach przyrody autobus 1A lub po prostu Aeroporto kursuje co ok 20 min z przystanku po prawej stronie od wyjścia z lotniska. Do Porta Nuova jedzie ok. 15 min.
Gdzie spać?
Co zwiedzić?
Bergamo
W hostelu byłam już o 9:00, ale zostawiłam tylko graty i poszłam na rekonesans. Pogoda była niezbyt ciekawa, ale dopóki nie padało szwendałam się gdzie mnie prowadziły nogi. Miasteczko nie jest duże, pomieszane stare, wielkie rezydencje z nowoczesnymi blokowiskiami, co jakiś czas brukowana dróżka. Miasto składa się z dwóch części: nowej, położonej niżej oraz starej, Citta Alta położonej na wzgórzu. Dostać się tam można na własnych nogach, autobusem lub kolejką – funiculare, która jednak podobnie jak autobusy ruszy dopiero o 13:30. Jest dopiero 10 podejmuje więc próbę wejścia o własnych nogach, jednak po trzech zakrętach mam dość. Wrócę tu koło 14:00. Powoli przechadzam się tu i tam, jem drugie śniadanie w parku. Nawet jak chcę się zgubić trochę zaraz pojawi się jakiś człowiek z mocą. Uroki podróżowania w pojedynkę, o których tyle słyszałam.
Citta Alta w dwóch podejściach
Po zakwaterowaniu i krótkiej drzemce ruszam na Citta Alta! Funiculare już działa, więc wjeżdżam na górę. Pierwszy plac po wyjściu z kolejki to potok ludzi, w związku z tym uciekam szybciutko w boczne uliczki, jednak nie da się pominąć Katedry-Duomo, jest fenomenalna. A obok wieża Campanone, z której rozpościera się piękna panorama miasta. Pogoda jest jednak słaba, jutro będzie ładniej, więc odkładam wspinaczkę na następny dzień. Gdy tylko zejdzie się z głównych dróg Citta Alta robi się bardzo przyjemna i kameralna. Chodzę dokąd mi nogi pozwalają aż ląduje w pizzerii, bo faktycznie trochę już zgłodniałam. Koło 18 deszcz leje już zupełnie serio, zmykam więc do hostelu opracowywać plan zwiedzania na kolejny dzień.
Mediolan
Piękne widoki dodają mi energii śmigam więc przez miasto w stronę Cytadeli i wskakuje w autobus na lotnisko. Wymyśliłam sobie, że pojadę do Mediolanu tym o 11 – co mi się udało, gdybym jednak była dwie minuty wcześniej na lotnisku, zdążyłabym na ten 10:30. Jak się później okaże takie szczęście będzie mi potrzebne później. Zasiadam więc w pierwszym rzędzie i niebawem ruszamy. Na stacji kolejowej w Mediolanie jesteśmy godzinę później. Jeszcze w autobusie zorientowałam się, że zapomniałam mojej mapki z hostelu, szukam więc informacji turystycznej, bezskutecznie niestety. Stacja jest ogromna, kierują mnie gdzieś, gdzie nie da wejść. Poddaje się i ściągam mapkę z internetu. W planie miałam wejście na Duomo, na dach katedry, w tym celu chciałam kupić Milano Card na 24h za 10€, jednak okazało się, że karta jest tylko na komunikację miejską, na wejście jest mała zniżka, więc ostatecznie kupuje dwa pojedyncze bilety na metro (od Duomo dzielą mnie 4 stacje) i okazuje się to najlepszym posunięciem. Z metra na stacji Duomo wychodzę wprost na Katedrę, jest piękna!
Niestety mniej piękne są absolutnie dzikie tłumy, kolejka na dach Katedry zakręca kilka razy, więc zdecydowanie odpuszczam i cieszę się, że nie przepuściłam pieniędzy na kartę. Sąsiadująca z Katedrą Galeria Vittorio Emanuele II jest piękna, oczywiście pod kątem architektury, bo w tutejszych sklepach nie stać by mnie było nawet na chusteczki do nosa 🙂 Kolejny krok to upolować coś na przegryzkę, co nie jest łatwe w tej okolicy (mam oczywiście na myśli ceny i zylion $ za panini). W końcu jednak udaje mi się drapnąć kanapeczkę z szynką za przyzwoite 3€ i mam energię, by iść dalej. Plan zakłada główną ulicę Via Dante i Zamek Sworzów, a po drodze napotykam stary tramwaj i pierwsze pawilony Expo.
Ucieczka z Mediolanu
Tłumy gęstnieją, a ja czuję, że na mnie już czas. Wracam bocznymi uliczkami, gdzie jest trochę spokojniej, pod Katedrę, raz jeszcze rzucam na nią okiem i znikam pod ziemią w metrze. Jest 13:45 na autobus o 14 nie mam szans, ale za pół godziny jest następny, nie ma problemu. Okazuje się jednak, że o 14:05 mój autobus wciąż przyjmuje na pokład, dzięki czemu udaje mi się załapać. Godzinka jazdy i jestem w domu, spokojnym Bergamo. Wielkie i tłuste fryty popularnej tu frytkarni okazują się być świetną opcją na obiad 🙂
Panorama Bergamo
Po krótkiej przerwie postanawiam zrealizować, jak się później okaże szaleńczą wizję jakiegoś poety, który opracował jedną trasę spacerową w ulotce o funiculares. Jadę na Citta Alta, gdzie koło pętli autobusowej przesiadam się na funiculare San Vigilio. Trasa widokowa, którą mam w planie wraz z autorem mapki zakłada udanie się do kościółka San Sebastiano, skąd rozpościera się piękna panorama na Citta Alta. Idę więc dziarsko, droga prowadzi w dół, więc jeszcze się cieszę, naokoło piękne widoki w dół na pola, słońce chyli się ku zachodowi, wiejska sielanka jednym słowem, po drodze żywego ducha.
Wszystko jest super, tylko cały czas nie widzę tej panoramy. Docieram do kościółka akurat po skończonej mszy, pytani o drogę lokalni wyjaśniają po włosku i wyznaczają jedno dziewczę do tłumaczenia na angielski. Kierują mnie dobrze, tylko, że ta panorama w ogóle nie jest na Citta Alta tylko na rolniczą dolinę! Mało tego, część drogi pokonuje się stromymi schodami! Zziajana, umęczona i spocona urągam pod nosem autorowi mapki i postanawiam wracać. Umaiłam sobie, że koło kolejki widziałam wodopój i tylko ta myśl mnie trzyma kiedy pokonuje kolejne zakręty, tym razem pod górę. Okazuje się, że widziałam go, owszem, ale na dole, w Bergamo 🙂 Czekając na zjazd kolejką odkrywam, że ta piękna panorama, której ta szukałam rozpościera się z tarasu tuż obok…..
Umęczona, już wieczorową porą padam na twarz w hostelu. Nóg nie czuje. Jednak jestem zadowolona, że tyle udał mi się dziś zobaczyć, nawet jeśli nie wszystko poszło zgodnie z planem. Weekend w Bergamo to zdecydowanie jednak z najlepszych majówek jakie mogłam sobie zafundować 🙂
Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!
Piękna pogoda. A cena noclegu powala – super! Pewnie skorzystam następnym razem!
Bergamo jest urokliwe jednak po dniu można zacząć się w nim nudzić. Co innego w Mediolanie. Spędziłem w nim weekend, a i tak wszystkiego nie zobaczyłem.
Ja mam do Bergamo stosunek wielce sentymentalny, to pierwsze miasto we Włoszech, do którego dotarłem. Mało tego – potem wracałem i nigdy nie miałem dość, jakiś spokój tam odnalazłem. Tak fajny, że przyznaję szczerze, do Mediolanu jeszcze nie dotarłem! 🙂 Wycieczka do Bergamo z Krakowa to jak wypad PKSem do nie wiem, Zakopanego, raz dwa i mamy miły weekend, dodatkowo niskim kosztem. Polecam wszystkim! 🙂
My sobie Mediolan odpuściliśmy totalnie. Bergamo było na tyle ciekawe, szczególnie Nowe Miasto, że przy następnej okazji też zamierzam tam się zatrzymać, conajmniej na noc, jadąc gdzieś dalej. Wciąż mam niedosyt, bo mam wrażenie że to miasto do końca nie poznałam, tylko przeszłam się trasami turystycznymi.
No i Bergamo to zawsze dobry pomysł na wypad do Włoch – trochę pozwiedzać, trochę pojeść i odpocząć.
Miasto bardzo urokliwe, jednak najbardziej zainteresował mnie Twój spacer w poszukiwaniu punktu widokowego… Mimo wszystko warto było się zgubić, mimo tego zmęczenia 🙂
Piękne to muszą być miasta, szkoda, że ceny i tłumy trochę odstraszają, ale ja się nie boję i kiedy na pewno tam pojadę 🙂
Nie byłam, ale na Twoich zdjęciach miasta wyglądają ciekawie. Jeszcze tylko muszę wyskrobać trochę wolnego czasu 😉
Zgadzam się w 100% z tym co napisałaś o Trapani i Bergamo – obie miejscowości przepiękne, a większość i tak ucieka do wielkiego Mediolanu i Palermo, w których nie czuć takiego pięknego, włoskiego klimatu…
Co do Palermo – to mi się podobało równie mocno jak Trapani, ale już Mediolan zdecydowanie mnie przytłoczył!