Asakusa
Naszą bazą wypadową była dzielnica Asakusa, centrum tzw. low city, miejsce, gdzie jest spokojnie, przytulnie i czuć duchy przeszłości. Asakusa przez wieki była centrum rozrywkowym, szczególnie popularnym ze względu na przedstawienia teatralne. Choć w czasie II wojny światowej znacząco ucierpiała udało jej się zachować klimat przeszłości.
Świątynia Sensoji
Dziś centrum Asakusy to piękna buddyjska świątynia Sensoji, znana również jako Asakusa Kannon Temple. Jest to najstarsza świątynia w Tokio, ukończona w 645 roku na cześć Bogini Kannon – Bogini Łaski. Na szczególną uwagę zasługują prowadzące do Głównej Sali – Hedo dwie bramy: Kaminarimon (Brama Grzmotów) oraz Hozomon. Kaminarimon zdobią posągi: dwa przedstawiają bogów Shinto Fujin i Raijin. Fujin, dosłownie bóg wiatru, znajduje się po wschodniej stronie bramy, a Raijin, dosłownie bóg piorunów, znajduje się po zachodniej stronie. Dwa dodatkowe posągi stoją na odwrocie bramy: Tenryu – buddyjskiego boga na wschodzie i bogini Kinryu od strony zachodniej. Inaczej jest w przypadku bramy Hozomon, którą zdobią dwa identyczne posągi – prawie 6m, które przedstawiają Niō, strażnika-bóstwo Buddy. Jest to jedno z moich ulubionych w Tokio, niezwykle urokliwe zarówno za dnia jak i wieczorem, choć zatłoczone, bo zarówno turyści jak i mieszkańcy też lubią spędzać tu czas.
Nakamise
Między nimi ciągnie się 200 metrowa uliczka handlowa Nakamise, gdzie poza zwykłymi pamiątkami dostaniecie też fantastyczne, tradycyjne słodycze: osenbei (ryżowe krakersy), kibidango (szaszłyk z kluseczek z mąki ryżowej obtoczony w proszku sojowym), agemanju (smażone na głębokim tłuszczo miękkie ciasto z nadzieniem z czerwonej fasoli), ningyoyaki (ciastko z nadzieniem z czerwonej fasoli w kształcie ptaszków). Kierując się w stronę rzeki natraficie jeszcze na całą masę sklepików i knajpek. Nie trudno tu przegapić stację metra, więc miejcie się na baczności.
Nad rzeką Sumida Gawa
Shibuya
Wieczorem, kiedy wszystkie neony świecą i grają jak szalone można wybrać się do „centrum”, choć ciężko wydzielić w Tokio jeden punkt centralny. Na słynnym skrzyżowaniu Shibuya byłam kilka razy, bo pomimo niesamowitych tłumów jakoś dobrze mi było w tym miejscu. Shibuya jako dzielnica rozrywkowo-handlowa cieszy się ogromną popularnością wśród mieszkańców i turystów. Żeby więc usprawnić ruch w jednym momencie zielone światło zapala się w każdym kierunku, również przez środek skrzyżowania.
Pies Hachikō
Tokijskie ogrody
W Japonii nie trudno natknąć się na ogród, Japończycy bardzo lubią spędzać tu czas i dbają o otaczającą zieleń. Przed domami czy blokami, nawet najmniejszą powierzchnię da się zaadaptować na mini ogródek. Nie dziwi więc, że w Tokio jest ich kilkanaście, choć nie wszystkie są równie pięknie. Przykładowo darmowe Wschodnie Ogrody Cesarskie w mojej ocenie są zupełnie przeciętne, w przeciwieństwie do sąsiedniego, również darmowego parku Kitanomaru, gdzie jest niezwykle malowniczo.
Yasukuni Shrine
Darmowy taras widokowy
Ueno
Świątynia Kaneiji
Śmierć i pochówek w Japonii
Tuż obok mieści się całkiem pokaźnych rozmiarów cmentarz bochi, na który zaglądamy z ciekawości, jak w Japonii wygląda ostatni spoczynek zmarłych. W Japonii śmierć to temat tabu, przesądni Japończycy unikają wszystkiego co się wiąże ze śmiercią, włącznie z tym, że ludzie nie umierają a znikają, a o zmarłych wyraża się tu z ogromnym szacunkiem. Japońskie groby są do siebie dość podobne i rozbudowane. W Japonii panuje zwyczaj kremowania zmarłych, jednak spaleniu nie ulega całe ciało, pozostaje szkielet, który składa się w urnie i umieszcza w środku pomnika. Co ciekawe na pomniku rodziny [tu nazwisko rodowe] wyryte są imiona członków rodziny – zarówno tych zmarłych (na biało) i tych jeszcze żyjących (na czerwono). Długie drewniane deski to sotoba, które umieszcza się za lub obok grobu, a na których wygrawerowane jest nazwisko i data śmierci. Nie rzadko również na japońskim grobie można znaleźć pudełko na wizytówki, które zostawia się by poinformować rodzinę zmarłego, że odwiedziło się grób ich bliskiego. Koszt pogrzebu w Japonii jest ogromny, ok. 2.000.000¥ (ok. 66.000 PLN), dlatego bardzo popularne stały się Grave Apartments, gdzie grób wielkości szafki można kupić już za 400.000¥ (ok. 13.000 PLN). Niektóre mogą mieć nawet ekrany dotykowe ze zdjęciem zmarłego, wiadomościami dla niego, drzewem genealogicznym itp.
Godzilla
Godzilla jest jednym z pierwszych skojarzeń z Japonią i aż dziwne, że tak mało jest to wykorzystywane. W maju 2015 roku na dachu Hotelu Gracery w dzielnicy Shinjuku otwarto taras gdzie umieszczono głowę Godzilli, która po zmroku ryczy i zieje ogniem. Taras znajduje się na poziomie 8F, tuż obok recepcji i jest zupełnie bezpłatny! Co więcej, jeśli jesteście gigantycznymi fanami Godzilli i macie trochę pieniędzy na zbyciu, możecie zatrzymać się w hotelu Gracery w pokoju urządzonym w temacie Godzilla, a więc pazury wystają ze ścian itd. albo wybrać pokój z widokiem na taras z łbem Godzilli. Wybór należy do Was. Ceny od 13.000¥.
Hazard po japońsku
W bezpośrednim sąsiedztwie hotelu znajdziecie istny raj dla graczy, bowiem salonów gier jest tu tak wiele jak grzybów po deszczu. Mamy do wyboru dobrze nam znane automaty do wyciągania zwierzaków i innych zabawek za pomocą mechanicznej łapki, ale to co jest absolutnym hitem w Japonii to gra pachinko stanowiącą połączenie bilardu i pinballa, ale bez „łapek” (tych do odbijania w górę). Tablica gry jest ustawiona pionowo i metalowe kulki opadają do różnych kieszeni. W nagrodę wygrywa się kolejne kulki, które można wymienić na nagrody rzeczowe lub – pośrednio, ponieważ hazard w Japonii jest nielegalny – na pieniądze (za wikipedią).
Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!
Zwiedzając nowe miasta, ludzie często pomijają cmentarze, a wg.mnie to jedne z ciekwaszych miejsc – w każdej kulturze są inne. Fajnie, że zajrzałaś również tam, i że pokazałaś fragmencik
Że tak przewrotnie powiem – nie opłaca się tam umierać:) mnie się marzy nocne Tokio. Bardzo. Sporo ostatnio czytam o tym mieście, kraju – dzięki biletom lotniczym, które umożliwiają ludziom wyjazdy. I myślę, że to nocne miasto zakręci mi w głowie. Tak samo jak ogrody, które fascynują mnie od dzieciństwa (jedna z pierwszych książek o dalekich krajach, którą przeczytałam – była właśnie o Japonii!).
Bardzo ładne te ogrody, a cena miejscówki pośmiertnej całkiem kosmiczna, choć w sumie nie wiem, ile kosztuje w Polsce 😉 Czy na zdjęciu są karteczki z modlitwami?
To karteczki z przepowiedniami. Jeśli przepowiednia jaką się otrzyma w japońskiej świątyni jest niezbyt szczęśliwa wiesza się ją na specjalnych sznurkach pozbawiając tym samym złych duchów i sprawiając, że się nie spełni. Jeśli przepowiednia jest dobra, zabiera się ją ze sobą.
Faktycznie, sporo udało Ci się zobaczyć. Tokio po zmierzchu najbardziej przypadło mi do gustu:)
Kurcze, jak na piec dni, to ziwedzilas i poznalas naprawde wiele miejsc! Moim ulubionym pewnie bylyby te ogrody, bo nie przepadam za tlumami turystow:)
Ulek w Podróży i jak po drugiej części? Masz dla mnie jakieś sugestie, co przegapiłam i musze zobaczyć będąc znowu w Tokio? 🙂 czekam niecierpliwie 🙂