Dojazd do Hakone z Tokio
Do Hakone zajechałyśmy w porze obiadowej, zostawiłyśmy bagaże w naszym ryokanie i poszłyśmy na poszukiwania czegoś do jedzenia. Okazało się to dość trudne, bo chyba większość odwiedzających to miejsce turystów stołuje się w swoich wypasionych hotelach. W końcu udało nam się jednak znaleźć knajpkę serwująca wyłącznie ramen, choć menu – po japońsku – zdawało się sugerować coś innego. Okazało się jednak, że właściwie każda pozycja to ramen, a jak nie ramen to i tak nie ma 🙂 A więc 3 dzień z rzędu zupa, bo w Tokio jakoś też przez ostatnie dni stawiałyśmy na to danie. Mogło być gorzej. Więcej o kuchni japońskiej przeczytacie w moim subiektywnym przewodniku [klik].
Góra Fuji, której nie ma
Region Hakone położony jest w południowo-zachodniej części Kanagawa i stanowi część Parku Narodowego Fuji Hakone Izu. Jest jednym z najlepszych w Japonii ośrodków wypoczynkowych, w dodatku malowniczo położony u stóp Góry Fuji. Znajduje się tu wiele renomowanych uzdrowisk, pięknych przyrodniczo zakątków i ścieżek spacerowych oraz zabytków i muzeów. Największą atrakcją jest oczywiście piękny widok na Górę Fuji, jednak musicie pamiętać, że potrzeba do tego naprawdę genialnych warunków pogodowych. A położenie Hakone dość wysoko ponad poziomem morza, powodu, że nawet jeśli w Odawarze jest piękne słońce, w Hakone może lać deszcz. Tak niestety zdarzyło się nam, ale że nie słyniemy z poddawania się, to postanowiłyśmy i tak wykorzystać pobyt w Hakone na ile to było możliwe.
![]() |
japanretreats.com |
Jeziorze Ashinoko
Pierwszego dnia po obiedzie, kiedy jeszcze nie lało, pojechałyśmy szybciutko do portu Togendai by skorzystać z rejsu statkiem pirackim po jeziorze Ashinoko, który miałyśmy w cenie Hakone Free Pass (regularna cena: 1840¥ w obie strony). Jezioro powstało w kraterze wulkanu Hakone po jego ostatniej erupcji 3000 lat temu. Brzegi jeziora są przeważnie niezabudowane wyjątkiem małych miasteczek na wschodzie i północy i kilku ośrodków hotelowych nad samym jeziorem. Przy brzegu można wypatrzeć również 2 czerwone bramy torii. Przy dobrej pogodzie spacer w okół jeziora musi być fantastycznym doświadczeniem. Rejs trwa ok. 30 min w jedną stronę.
![]() |
Widoki w czasie ładnej pogody, zdjęcie: http://www.japan-guide.com/e/e5201.html |
W czasie deszczu
Następnego dnia budzi nas deszcz, który leje przez kolejne 24h równo i bez przerwy. Po późnym śniadaniu w pokoju o 11:00 postanawiamy się ruszyć. W każdym ryokanie czy hotelu dostępne są parasole, poza tym mamy przeciwdeszczowe kurtki. Damy radę. I faktycznie przez kolejne 4h dopóki nie przemakają nam trampki do cna zwiedzamy co się da 🙂 Najpierw jedziemy znowu do Togendai, ale tym razem wsiadamy na kolejkę górską (również w cenie Hakone Free Pass, regularna cena w obie strony do Ubako 1310¥). Widoki z góry nie powalają jakoś szczególnie, jednak próbujemy sobie wyobrazić jak tu musi być pięknie, jak jest dobra pogoda.
Kolejka aktualnie dojeżdża tylko do pewnego momentu z uwagi na aktywność sejsmiczną w tym miejscu, której doświadczyłyśmy poprzedniego wieczora, kiedy lekko acz jednostajnie zatrzęsło naszym ryokanem kiedy kładłyśmy się spać. Jednak z Ubako dokąd dojeżdżamy kolejką jeździ wyżej, do Sounzan, autobus – którego jesteśmy jedynymi pasażerkami 🙂 Korzystamy, a co! Jednak im wyżej tym mniej widać, więc wracamy do punktu startowego Ubako i dalej ruszamy na spacer po okolicznych lasach.
Sengakuhara
W drodze powrotnej wysiadamy przy zboczu góry porośniętym trawą pampasową Susuki-sogen w Sengakuharze. Trawiaste pola w Japonii, które wraz z nadejściem jesieni zmieniają się piękne złote połacie, są bardzo głęboko zakorzenione w japońskiej kulturze. Trawa pampasowa bowiem używana była jako materiał do wykonywania dachów kayabuki (domów krytych strzechą), jako pasza dla bydła, co czyniło go ważnym i istotnym elementem życia codziennego. Z tego powodu w pobliżu wiosek uprawiane były pola kyaba przeznaczone tylko pod trawy pampasowe. Dziś takich pól jest coraz mniej, jednak tradycja wykonywania dekoracji z trawy pampasowej wciąż jest żywa.
![]() |
http://www.japan-guide.com/blog/koyo14/141104_hakone.html |
Wiosną, kiedy trawy kwitną przybierają jasny kolor, nazywane są srebrnymi polami trawy.
![]() |
http://www.japan-guide.com/blog/koyo14/141104_hakone.html |
O 15:00 po kolejnej zupie ramen (serio jedna jedyna knajpa w okolicy naszego ryokana), kiedy woda chlupocze nam już w butach konkretnie, poddajemy się. Chciałam jeszcze wybrać się nad brzeg jeziora, do chociaż jednej bramy torii, by zobaczyć ją z bliska, ale obawiałam się rozchorować od chodzenia w przemoczonych butach. Popołudnie spędzamy – jak na uzdrowiskowy kurort przystało – pod kocem, na balkonie patrząc na przesiąknięty za oknem świat.
Dla amatorów muzeów Hakone oferuje np. muzeum poświęcone Małemu Księciu, wytwórnię szkła ozdobnego czy ogród botaniczny, umówmy się jednak, że do Hakone wybrać się warto dla widoków, dlatego życzę Wam lepszej pogody niż nam się trafiła 🙂
Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!
Mój Albert na hasło "pojedźmy do Japonii" nie był zbytnio optymistycznie nastawiony 😀 pewnie głównie przez stereotypy wykreowane przez media o których mówisz. Dla mnie jednak właśnie podróż tam jesienią albo najlepiej wiosną (!) mogłaby być bardzo inspirująca. Hakone i góra Fuji musi znaleźć się wtedy na trasie 🙂
pogoda słaba, ale jesień za to piękna, jest klimat! Tylko widoków szkoda… Chociaż Muzeum Małego Księcia mnie zaintrygowało, byłaś może albo słyszałaś czy dobre? Ale to zdjęcie w niby kolejce to dość śmiechowe jest 😀
Hmm, jakoś mało japońska ta Japonia 😛 Czy to prawda, że trzeba mieć szczęście żeby zobaczyć Górę Fuji podobno ciągle schowaną za smogiem?
To prawda, że trzeba mieć dużo szczęścia, żeby zobaczyć Fuji, ale chy a nie smog jest tu głównym winowajcą a po prostu pogoda. Mnie udało się zobaczyć górę w pełnej krasie dwa razy: z pociągu i z samolotu 🙂 Ale w weekend, który na to poświęciłam niestety nie 🙂
A w ogóle Japonia jest inna niż się w wydaje, głównie przez wizerunek w mediach, który czasem jest mocno stereotypowy.
Japonia i "tanio" jakoś nigdy nie szły mi w parze. Skoro piszesz jednak, że się da, to może czas zapolować na te tanie bilety…
Dopiero co były za 800 zł w obie strony na jesień, warto zapolować 🙂
Japonia wcale nie jest droga, większość cen jest porównywalnych z naszymi … o nie znowu czuję niepokój, że tam teraz nie jestem :/