Skip to main content

Gruzja: Tbilisi i okolice – co warto zobaczyć?

Tbilisi zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie, choć z drugiej strony nie miałam jakiś wyjątkowo skonkretyzowanych wyobrażeń na jego temat. Dodatkowo przyszło mi się z nim zetknąć pierwszy raz po średnio przespanej nocy w podróży. Okazało się, że jest to moje miasto, gdzie odnalazłam się w mig i poczułam jak u siebie. Na poły nowoczesne i biedne, zwykle bardzo głośne i dość zakorkowane potrafi jednak dać chwilę wytchnienia, by zatrzymać się i po prostu chłonąć jego atmosferę.

O Tbilisi słów kilka

Gdzieś przeczytałam, że Tbilisi nazywane jest perłą Kaukazu. Nie wiem jakie kryteria do takiej oceny przyjął jej autor, bo choć miasto podbiło moje serce pod wieloma względami, to akurat określenie perła jakoś najmniej mi do niego pasuje. W Tbilisi nowoczesne konstrukcje mieszają się z walącymi się budynkami, wymuskane parki z zaśmieconymi ulicami. Światła dla pieszych w ścisłym centrum nie istnieją, a samochód ma właściwie zawsze pierwszeństwo, choć o dziwo idzie się do tego przyzwyczaić. Restauracje i kawiarnie w centrum znajdują się co krok, zjesz i napijesz się tu o każdej porze dnia i nocy.

Nazwa miasta pochodzi o gruzińskiego słowa tbili czyli ciepły i odnosi się do legendy o powstaniu Tbilisi, według której król Wachtang Gorgasali podczas polowania ze swoją świtą odkrył gorące źródła, w których zginęły tragicznie królewski sokół i jego ofiara – bażant. Król uznał, że gorące źródła, żyzna gleba i dobre położenie między wzgórzami będzie idealnym miejscem na osadę. Do dziś znajduje się tu pomnik sokoła i bażanta.

Zwiedzanie Tbilisi

Tbilisi gorące źródła wykorzystuje do dziś w łaźniach siarkowych (carskie banie) u podnóża twierdzy Narikala, w najstarszej dzielnicy miasta Abanotubani, gdzie można skorzystać z dobrodziejstw ciepłych mineralnych wód oraz porządnie się wymasować. Ceny są bardzo przystępne: wstęp do ogólnej komnaty 3 lari, masaże 10-20 lari. Warto zwrócić tu również uwagę na wspaniały miks architektoniczny i wyraźne wpływy tureckie.

Tbilisi z góry

Ponad termami znajduje się twierdza Narikala, do której z tego miejsca możecie dostać się piesze lub skorzystać z kolejki po drugiej stronie rzeki (obok nowoczesnego Mostu Pokoju) za 2 lari w jedną stronę (żeby skorzystać z kolejki trzeba mieć kartę do metra, którą można kupić na miejscu za kolejne 2 lari). My przymusowo wybrałyśmy pieszą wycieczkę, bo kolejka była w renowacji, chociaż widoki wcale nie były gorsze. Same ruiny twierdzy, której nazwa oznacza dosłownie niższy, mniejszy zamek, nie są szczególnie imponujące, z oryginalnej konstrukcji z IV wieku zostało niewiele, wewnątrz murów odbudowano kościół św. Mikołaja, natomiast rozpościera się stąd naprawdę piękna panorama miasta.

Widać dokładnie rzekę o wdzięcznej nazwie Kura, nowoczesny Most Pokoju zbudowany w 2010 roku (nazywany pieszczotliwie przez miejscowych podpaską always ultra) i park Rike, na terenie którego poza zadbanymi alejkami mieszczą się dwie futurystyczne konstrukcje: jedna stanowiąca tunel, druga niebawem zostanie oddana pod funkcjonowanie galerii sztuki. Nad parkiem góruje Pałac Prezydencki, a patrząc na prawo od niego zobaczymy dwa z najważniejszych kościołów w Tbilisi: Sobór Trójcy Świętej (Cminda Sameba) z połyskującymi złotymi dachówkami i Katedrę Metekhi tuż nad samą rzeką.

Nieopodal twierdzy Narikala stoi ogromny, 20 metrowy posąg Matki Gruzji – Kartwlis Deda, który powstał w 1958 z okazji jubileuszu 1500-lecia Tbilisi. W tym miejscu warto poczynić pewną dygresję dotyczącą języka gruzińskiego, bowiem na pewno Was zaskoczy, że mama to po gruzińsku deda (დედა), a tata to mama (მამა).

Krążąc zakorkowanymi o każdej porze dnia i nocy uliczkami starego miasta, mając liczne sklepy z winami i stragany z kolorowymi czurczchelami (lokalny słodki przysmak, zwany gruzińskim snikersem) w kilkanaście minut dojdziecie do Placu Wolności, przy którym znajduje się znajduje się tam Ratusz miejski i kolumna-pomnik św. Jerzego, patrona kraju. Tuż obok Plac Puszkina, gdzie zatrzymują się i odjeżdżają autobusy Gerogian Bus na lotnisko.

Nowoczesne Tbilisi

Jest jeszcze jedno miejsce w Tbilisi, o którym warto wspomnieć, choć nie można go zaliczyć do zabytków. To nowoczesny Pałac Sprawiedliwości położony tuż nad rzeką, nieopodal Placu Wolności. Miejsce szczególne pod względem wizualnym, ale również organizacyjnym, bowiem nie jest to zwykły urząd. Przykładowo, jeśli chcecie założyć firmę jednak nie wiecie jak, urzędnicy mają obowiązek pomóc od A do Z. Nie znasz się na księgowości – proszę, to księgowa do Twojej dyspozycji. Trzeba wypełnić przy okazji jakieś dokumenty po angielsku – proszę tłumacz, który Ci pomoże, Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwilli – niezależnie od jego aktualnych poczynań – swego czasu w Gruzji wprowadził wiele pozytywnych zmian w kraju i jedną z nich było ułatwienie obywatelom załatwiania wszelkiego rodzaju formalności, ponieważ logicznym jest, że jeśli obywatel będzie mógł prowadzić swój biznes to będzie to z korzyścią dla kraju. Saakaszwili wyeliminował również korupcje na poziomie społecznym (w rządzie dalej ma się ona świetnie), policjant zarabia trzykrotnie więcej niż zwykły obywatel, dlatego też nie ma po co i od kogo brać łapówek. Nie przejmujcie się, jeśli zobaczycie policję jadącą na sygnale, najpewniej nic się nie stało, natomiast policja pokazuje w ten sposób, że jest na zawołanie swoich obywateli, gotowa działać.

Tbilisi nocą

Miasto jest fantastycznie podświetlane po zmroku, dlatego warto wybrać się na wieczorny spacer (poza termami, tych nikt nie podświetla, a szkoda). Generalnie na zwiedzanie Tbilisi trzeba poświęcić półtora, ewentualnie dwa dni, w tym czasie spokojnie poznacie je dobrze. Po mieście spokojnie można poruszać się pieszo, większość atrakcji jest w zasięgu spaceru.

Okolice Tbilisi: Mccheta

Jeśli już nasycicie się tętniącym życiem miastem i zapragniecie trochę spokoju polecam wybrać się na 2-3h wycieczkę do Mcchety położonej niecałe 30 km od Tbilisi. Jak się tam dostać? Całkiem prosto, z centrum należy udać się metrem do stacji Didube (przejazd 0,50 lari, pamiętajcie o karcie do metra!) gdzie mieści się również dworzec. Najwygodniej jeśli będziecie małą grupką 4-5 osób, bo wtedy koszt taksówki ładnie Wam się rozłoży, niezależnie jednak od ilości pasażerów nie powinna ona kosztować więcej niż 20 lari do Mcchety z 2 przystankami i z powrotem. Jeśli taksówkarz będzie się upierał zacznijcie odchodzić a na pewno zejdzie z ceny, bo jego kolegów jest tam pod dostatkiem.

Monastyr Dżwari

Pierwszy przystanek to Monastyr Dżwari położony na wzniesieniu, tuż nad rozwidleniem zbiegiem rzek Kury i Aragwi, który nazwać można kolebką wiary w Gruzji. Św. Nino, która nawróciła Gruzję na chrześcijaństwo, zatrzymała się na modlitwę na najwyższym wzniesieniu Mcchety i postawiła na nim krzyż. W tym miejscu powstał później Monastyr Dżwari, czyli Monastyr Krzyża. Jest on ważny z jeszcze innego powodu – na jego wzór budowane były wszystkie kościoły w Gruzji. Tak, dokładnie, niezależnie od epoki każdy kościół budowany był na wzór tego w Mcchecie.

Sweti Cchoweli

Drugi przystanek to kościół katedralny Svetitskhoveli (Sweti Cchoweli) już w samej Mcchecie, który wraz z innymi zabytkami miasta został wpisany w 1994 na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Katedra stanowiła w ciągu wielu stuleci miejsce koronacji i wiecznego spoczynku władców Gruzji oraz siedzibę najwyższych władz Gruzińskiego Prawosławnego Kościoła Apostolskiego.

I jak Ci się podoba Gruzja? Wybierasz się w te rejony? Masz pytania, na które odpowiedź nie pojawiła się w tekście? Koniecznie daj znać w komentarzu! A jeśli spodobał Ci się ten wpis i uznasz go za wartościowy, będzie mi miło, jeżeli podzielisz się nim z innymi korzystając z kolorowych przycisków poniżej. Dziękuję!

Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!

5 komentarze to “Gruzja: Tbilisi i okolice – co warto zobaczyć?”

  1. Tbilisi to chyba jedna z moich ulubionych stolic, za dużo dobrych wspomnień z tego miasta! 🙂 Muszę zaplanować jakiś powrót w najbliższym czasie! 🙂 Jakieś nowe super miejsca, gdzie można zjeść?

  2. Najlepsza po ostrej bani wieczorem jest bania numer 5 następnego dnia. Do tego można sobie zamówić mycie u nagiego i włochatego Gruzina z czarnym zarośniętym brzuchem. Czad!

  3. Tbilisi to jedyna stolica z krajów byłego ZSRR w której nie byłem. Zatrzymałem się tam co prawda na dworcu, ale wyszedłem tylko do sklepu po prowiant i pojechałem dalej. (Taszkentu w Uzbekistanie nie liczę bo to ostatni kraj w którym nie byłem)… Dlatego śledzę u Ciebie Gruzję bo planuję się tam zjawić… 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.