Przygodę z Indiami zaczęłam od Koczin, drugiego największego miasta stanu Kerala, które leży zarówno na stałym lądzie jak i na licznych wyspach i półwyspach. Trochę celowo starałam się nie podglądać go w internecie przed wyjazdem, by dać się zaskoczyć. Dziś wszystko można zobaczyć w sieci, na upartego nie trzeba nawet wychodzić z domu. Element zaskoczenia dostarcza więc swego rodzaju dreszczyku emocji, kiedy poznajemy dane miejsce na żywo, nie mając o nim żadnych wyobrażeń. Najważniejsze zabytki znajdują się w Forcie Kochi oraz dzielnicy Mattancherry, to co jednak dla mnie stanowi o Kochin, a może i całej Kerali, to zwyczajne ulice i ludzie. Zobaczcie z resztą sami.
Koczin zdecydowanie mnie urzekło, ma ten dawny kolonialny klimat, który wciąż jest bardzo widoczny i odczuwalny. Największym zaskoczeniem dla mnie był street art, chociaż w sumie, dlaczego miało by go nie być? Niektóre malowidła powstały z okazji Kochi-Muziris Biennale – wystawy sztuki współczesnej, zapoczątkowanej w 2010 roku, która odbywa się co roku, inne stanowią mniej lub bardziej skoordynowane działanie lokalnych artystów.
W Koczin znalazłam się podczas czwartej edycji Kerala Blog Express – wyjazdu organizowanego przez Kerala Tourism dla blogerów podróżniczych z całego świata. Jako jedyna miałam przyjemność reprezentować Polskę. Więcej o tym przeczytasz w: Kerala Blog Express #4 – przygoda życia w Indiach.
I jak Ci się podoba Kerala? Planujesz wyjazd do Indii? Masz pytania, na które odpowiedź nie pojawiła się w tekście? Koniecznie daj znać w komentarzu! A jeśli spodobał Ci się ten wpis i uznasz go za wartościowy, będzie mi miło, jeżeli podzielisz się nim z innymi korzystając z kolorowych przycisków poniżej. Dziękuję!
Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!
Zwiedzałabym 🙂
Indie są bardzo kolorowe, choć byłam w zupełnie innej części, to na to najbardziej zwróciłam uwagę. Jeśli w mieście czuć jeszcze tego ducha czasów kolonialnych, w budynkach, w atmosferze, to chętnie pospacerowałabym jego uliczkami, bo właśnie takie miasta lubię 🙂
Kerala jest zachwycajaca, tak wiele osob wybiera Goa zamiast tego miejsca. Ale to dobrze, bardzo dobrze….. im mniej turystow – tym lepiej 😛
Piękne zdjęcia, piękny i kolorowy kraj, a ja cały czas jakoś boję się tam jechać
Boisz się czegoś konkretnego? Czy to taki strach przed nieznanym? Kerala jest idealna na start po Indiach, łagodna, czysta, spokojniejsza. Polecam!
Street Art robi wrażenie. To jest coś co zawsze mnie fascynuje.
Najlepszy jest Gift of God ;p dziwne sa te boskie prezenty i co ciekawe w wielu krajach Bogu skupia się na transporcie hehehe
Może to chodzi o czuwanie nad pasażerami? Wszak w Indiach jeżdżą jak wariaci i Kerala nie jest tu wyjątkiem 🙂
Ajj. W Indiach mnie nie było, chociaż przez długie lata były moim marzeniem i nawet myślałam o zostaniu indologiem 😀 Teraz mi to wielkie India Love & Bollywood Love przeszło, ale nadal baardzo, baardzo chcę odkryć ten ogromny kraj. Ba! Subkontynent! Przepiękne kolory na zdjęciach… I też marzy mi się zobaczenie tych kolonialnych miasteczek. Piękna sprawa! 🙂
No pewnie, postarać się zobaczyć miejsce przez pryzmat swoich własnych doświadczeń. Wertowanie przewodników, przeglądanie zdjęć i blogów na pewno w tym nie pomogą. Osobiście potrzebuję spędzić więcej niż trzy dni w jednym miejscu, żeby zacząć czuć klimat. Ładne zdjęcia. (-:,