Skip to main content

Armenia – informacje praktyczne

Kogo w Armenii nie spytać o jego kraj, będzie twierdził, że to najlepsze miejsce do życia. Spacerując po stolicy, Erywaniu można dać się temu zwieść, jednak wystarczy wyjechać za miasto, by nabrać wątpliwości. Ormianie jednak obstają przy swoim. Pomimo trudności wynikających z położenia geograficznego, czytaj góry i kamienie bez dostępu do morza, w dodatku na obszarze sejsmicznym; tragicznych wydarzeń, które w ostatnim stuleciu o mało nie doprowadziły do całkowitej eksterminacji narodu ormiańskiego. Natomiast katastrofalne trzęsienie ziemi z 1988 roku, podczas którego zginęło 25 000 ludzi, a drugie tyle zostało kalekami, zrównało z ziemią całe wioski i niektóre miasta. Nie da się podróżować po Armenii w oderwaniu od jej historii, dlatego wspominam o nich już na wstępie. Podczas jednego wypadu za miasto poznałam Ormianina ze Stanów, członka diaspory, który po raz drugi w ciągu ostatnich 25 lat przyjechał do kraju przodków: Wszyscy są tu biedni i smutni, ludzie się nie uśmiechają – mówi. Moim zdaniem mają powody. Choć z drugiej strony wszyscy napotkani po drodze Ormianie, czy to w turystycznych, czy mniej uczęszczanych miejscach okazywali wiele serdeczności, nawet jeśli blokowała nas czasem bariera językowa. Armenia to kraj piękny i biedny, z ogromnymi i wciąż niezagojonymi ranami na duszy. Czy turystyka jest na to lekarstwem, nie wiem. Wiem natomiast, że Armenię warto odwiedzić. A jak się tam dostać, co zwiedzić i jak się przygotować do wyjazdu? Sprawdźcie.

Gdzie leży Armenia?

Armenia położona jest w Azji, na Kaukazie Południowym i graniczy od północy z Gruzją, od wschodu z Azerbejdżanem, od południa z Iranem a od południowego zachodu z Turcją. Jedyne otwarte przejścia graniczne to te z Gruzją i Iranem, granica z Turcją pozostaje zamknięta od lat, nie ma również przejścia na granicy z Azerbejdżanem, z powodu nazwijmy to, napiętych stosunków. Armenia to maleńki kraj wielkości naszego województwa wielkopolskiego, który, mimo genialnych walorów przyrodniczych i atrakcji kulturalnych, ma ogromne kompleksy względem przeżywającej aktualnie boom turystyczny sąsiadki z północy. Korzyść jednak dla Armenii jest taka, że jeśli ktoś już był w Gruzji, jest wielce prawdopodobne, że odwiedzi również Hajastan, jak nazywają swój kraj Ormianie, często nawet podczas jednej wizyty na Zakaukaziu. Podobnie jak do Gruzji, udając się do Armenii, Polacy nie potrzebują wizy.

Jak dotrzeć do Armenii?

Nasz narodowy przewoźnik PLL LOT lata bezpośrednio z Warszawy do stolicy Armenii aż 5 razy w tygodniu (pomijając środy i soboty). Tak też dostałam się do Erywania, kupując na początku roku bilet w jednej z promocji przewoźnika (nie była to jednak Szalona Środa), kiedy udało mi się upolować bilet w obie strony z uwzględnieniem długiego weekendu czerwcowego za 528 zł z bagażem rejestrowanym 20 kg w cenie. Ceny już w okolicy 800 zł należy uznać za bardzo dobre, ta była wręcz rewelacyjna! Regularne ceny kształtują się na poziomie 1000-1600 zł, więc jest to dość drogi bilet. Niestety PLL LOT oferuje, delikatnie tylko mówiąc, beznadziejne godziny przelotu: wylot 22:20 przylot 03:50, powrót 04:40 przylot 06:30.

Inny sposób to przelot LOT-em do Tbilisi w Gruzji za około 580 zł (w obie strony) i z Tbilisi pojechać nocnym pociągiem albo autobusem do Erywania. Podobnie można pokombinować z lotem do Kutaisi w Gruzji WizzAir i tym sposobem połączyć dwa kierunki podczas jednego wyjazdu.

Waluta Armenii

W Armenii obowiązuje dram, który oznaczany jest skrótem AMD lub takim śmiesznym ogonkiem. Nie ma większego znaczenia czy zabierzecie ze sobą EUR czy USD, obie waluty można bez problemu wszędzie wymienić. Pierwszy kantor, z jakiego zapewne skorzystacie, jest na lotnisku tuż przed okienkami paszportowymi, kurs wcale nie był zły, za 1 EUR płacili 533 AMD, podczas gdy później na mieście trafiłam na drobne wahania między 532 a 536 AMD. Dla ułatwienia przeliczania sobie cen, 1000 AMD to ok. 7,6 zł. W Erywaniu w większości sklepów można płacić również kartą kredytową.

Transport na miejscu

Przejazd z lotniska do Erywania

Czyli zasadniczo najbardziej stresujący element każdego wyjazdu, kiedy po wylądowaniu w nowym kraju trzeba się przetransportować z lotniska do miasta i przy okazji nie dać się oskubać. Przyznaję, że są miejsca, gdzie jest to sztuka i w pewnym sensie po wylądowaniu na lotnisku Zvartnots, 12 km od Eyrwania, wcale nie jest łatwiej. Przyda Wam się cierpliwość i … poniższe informacje. Jeśli skorzystacie z połączenia LOT-u i wylądujecie tuż przed 4 rano to, o ile nie macie zarezerwowanej tej nocy w hostelu lub hotelu, do miasta nie ma się co śpieszyć. Można sobie na górnym poziomie, tam, gdzie odloty znaleźć miłą wnękę z kontaktem (do podładowania telefonu np.) i przekimać się jeszcze ze 2,5 godziny. Jeśli wybierzecie wnękę po prawej, patrząc od wejścia, rozlokujecie się akurat przed biurem do spraw pojęcia nie mam czego, gdzie siedząca za biurkiem pani jeszcze Was popilnuje. Gdy już dotrwacie do cywilizowanej godziny, to należy zjechać schodami na poziom przylotów, wyjść z hali i iść w prawo, w stronę parkingu. Kilka schodów w górę i na końcu parkingu zobaczycie znaczek przystanku i rozklekotany wóz, coś między minivanem a mikrobusem w stanie lekkiego rozkładu. Marszrutka, bo o niej mowa, powinna mieć numer 18 i za 200 dram (warto sobie w kiosku na lotnisku rozmienić sobie pieniądze na drobne, ostatecznie coś kupić) zabierze Was do centrum Erywania, gdzie kończy bieg w okolicy stacji metra Yeritasardakan. Oczywiście po drodze zatrzyma się milion razy, więc możecie wysiąść również wcześniej. Pierwsza marszrutka z lotniska odjeżdża około 7:15, nie dajcie sobie wmówić, że nie jedzie do centrum, że będzie dopiero za kolejne 2 godziny albo że w ogóle nie istnieje. Taksówka będzie Was kosztowała 4000 dram (jak dobrze pójdzie), przy czym możecie też spróbować zamówić na lotnisko taxi przez aplikację Yandex – ormiańską wersję Ubera. Za kurs z Erywania na lotnisko po 23:00 zapłaciłam 2500 dram, jednak musicie wiedzieć, że taksówkarze ich tam ostro gonią, więc może to nie być takie proste.

Komunikacja miejska w Erywaniu

Erywań jest tak genialnie zaprojektowany, że o ile śpicie w obrębie centrum wyznaczonym półokręgiem, to wszędzie dotrzecie elegancko piechotą. Metro nie stanowi jakiegoś mega ułatwienia (1 przejazd 100 dram), rozkład i trasy licznych marszrutek stanowią wiedzę tajemną, więc też raczej z nich nie skorzystacie. Po mieście jeżdżą również trolejbusy, których trasę może nieco łatwiej przewidzieć, jednak też nie sądzę, aby Wam się przydały. Natomiast kiedy musiałam się wydostać poza półokrąg centrum, do Muzeum Ludobójstwa Ormian, położonym nieco na wzgórzu około 4 km poza ścisłym centrum, zamówiłam taxi z Yandex’a za 400 dram w jedną stronę. Polecam, żebyście sobie ściągnęli tą apkę, wiecie z góry, ile zapłacicie za kurs, odpada użeranie się z taksówkarzami, którzy niestety nie zawsze chcą jechać „na meter”. Samochody to często zwykłe taksówki albo samochody prywatne. Na mieście widziałam też taksówki myTaxi, które, zdaje się, działają na tej samej zasadzie co Yandex Taxi.

Wynajem samochodu w Armenii

Mimo tego, że każdy przewodnik ostrzega przed wynajmem auta w Armenii, głównie z uwagi na stan dróg i ułańską fantazję kierowców, to muszę przyznać, że wcale nie było tak źle. Po tym, co przerabiałam w Gruzji, to Ormianie naprawdę trzymają się swoich pasów i używają kierunkowskazów. Najgorsza pora na drodze to te kilkanaście minut między zapadnięciem zmroku a nocą, kiedy nie wszyscy się zorientowali, że wypadałoby zapalić światła. Na pewno warto wziąć auto z kategorii 4 x 4, bo faktycznie stan dróg jest fatalny. Krowy i owce to również równoprawni użytkownicy drogi, więc należy się ich spodziewać za zakrętami i przy drogach. Trąbienie uskuteczniane jest przy różnych okazjach, jedno jest raczej przyjazne, na przykład podczas wyprzedania oznacza tyle, co halo jadę, patrz! Zwiększona liczba klaksonów to już raczej poganianie lub opieprz, nie do końca udało mi się rozgryźć różnicę. W wielu miejscach, szczególnie na stromych i krętych odcinkach dróg (np. między Erywaniem i Areni, gdy skończy się już autostrada) pojawiają się znaki ostrzegawcze, aby hamować silnikiem. Zapewniam Was, że nie pojawiły się tam przypadkowo. Wynajem zwykłego sedana, np. Kia Rio to koszt od 22 000 dram (ok. 167 zł) za dzień przy wynajmie na 1-2 dni, auto bardziej terenowe jak Renault Duster to koszt od 33 000 dram (ok. 250 zł) za dzień przy wynajmie na 1-2 dni. Cena za dzień spada przy dłuższym wynajmie. Ceny benzyny i oleju napędowego są całkiem przyjemne, 95` kosztuje 380 dram za litr, diesel = 360 dram. Warto wynająć auto z wyprzedzeniem, skorzystaj z Rentalcars!

Marszrutki międzymiastowe

Kolejna enigma, podobnie jak marszrutki w Erywaniu, jednak wszystko jest do sprawdzenia, np. przez pracowników Waszego hostelu/hostelu. Warto pytać i szukać, taka zabawa. Ponadto pamiętajcie, że marszrutka odjedzie dopiero, gdy się zapełni, czasem to trwa nawet 2 godziny. Nie jest to więc polecana forma przemieszczania się po Armenii, jeśli macie limitowany czas na miejscu albo bardzo konkretne plany.

Gdzie spać w Erywaniu?

Szukając noclegu kierowałam się lokalizacją, ceną oraz możliwością zakwaterowania w pokoju 1-osobowym, co do łazienki nie miałam szczególnych preferencji. Ponieważ mój plan zakładał jednodniowe wypady z Erywania, planowałam cały pobyt spędzić w jednym miejscu. Padło na bardzo przystępny cenowo Hostel Caucasus należący do MGA Hostels&Tours, gdzie za 5 nocy zapłaciłam 45 000 dramów (ok. 68 zł za noc) i miałam do dyspozycji pokój jednoosobowy (co prawda bez okna, ale z klimatyzacją), dwie wspólne w pełni wyposażone łazienki oraz aneks kuchenny. Dodatkowo w cenie było proste, acz pożywne śniadanie (od 9:00 do 10:00). Hostel oferuje również 2 pokoje 2-osobowe z oknem oraz dormitorium 4-osobowe. Co jednak najważniejsze, to że miejsce jest niezwykle przyjazne, właścicielka i cała ekipa super miła i pomocna, hostel czysty i fajnie położony, raptem 10 min spacerem od Placu Republiki. Za rogiem znajduje się spory supermarket czynny do 01:30 w nocy.

Co zobaczyć w Armenii?

Armenia klasztorami stoi i to one stanowią największe atrakcje tego kraju. Zobaczyłam ich wiele, jednak zdecydowanie nie mogę powiedzieć, że je przedawkowałam, mając syndrom kolejnego klasztoru. Każdy z nich jest jednak nieco inny, a główną rolę gra zwykle niezwykle malownicze usytuowanie. Poza tym zakochałam się właściwie od razu w Erywaniu, po którym mogłam spacerować godzinami, za każdym razem odkrywając nowe zakątki. Podróżowanie po Armenii to też fantastyczne panoramy, góry, polany, niziny, majestatyczny Ararat, który, choć położony obecnie na terytorium Turcji, stanowi obsesję narodową Ormian. Brak dostępu do morza rekompensuje jezioro Sewan, największe jezioro Armenii, w dodatku drugie po jeziorze Titicaca na świecie słodkowodne jezioro położone powyżej 1524 metrów nad poziomem morza.

Wszystkie klasztory Armenii

Położone najbliżej Erywania są klasztory w Eczmiadzynie: Św. Hripsime (Rypsyma), Św. Gayane oraz oczywiście główna katedra i siedziba Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego – Katedra w Eczmiadzynie. Nieco dalej położony jest jeden z ormiańskich symboli, klasztor Khor Virap lub bardziej swojsko Chor Wirap, który prezentuje się niezwykle zacnie na tle Góry Ararat. Jeden z bardziej pocztówkowych widoczków w Armenii, szczególnie jeśli Ararat jest łaskawy i objawia się w prawie pełnej okazałości. Dużo dalej na południe, w wąwozie rzeki Arpa kryje się uznawany za jeden z piękniejszych klasztor Norawank. Musze przyznać, że na tle pomarańczowych robi naprawdę niesamowite wrażenie. Jednak moje serce skradł zespół klasztorny Geghard w prowincji Kotajk, zaledwie 40 km od Erywania, który zachwyca przede wszystkim położeniem oraz tym, że częściowo wykuty jest w skale. Na północ od stolicy, nad jeziorem Sewan położone są dwie klasztorne perełki: klasztor Sewanawank oraz na przeciwległym brzegu klasztor Hajrawank. W słoneczny dzień przyjeżdża tu sporo młodzieży z okolicy na zajęcia plastyczne w terenie. Nieopodal znajduje się cmentarz w Noratus pełen chaczkarów, tradycyjnych ormiańskich płyt wotywnych.

Największe oczekiwania miałam wobec Klasztoru Tatew, który wyskakuje w internetach na hasło Armenia i zdobi większość przewodników o tym kraju. Położony 180 km od Erywania wymaga nie lada zaparcia, by tam dotrzeć, szczególnie, żeby obrócić do miasta jeszcze tego samego dnia. Choć aktualnie prowadzone prace konserwacyjne nieco zaburzają estetykę tego miejsca, to jednak trzeba przyznać, że całość i tak robi wrażenie. Kolejka linowa, która przywozi turystów do Tatew, to również atrakcja sama w sobie, ponieważ jest najdłuższą kolejką na świecie, wpisaną nawet do Księgi Rekordów Guiness’a. Na północny wschód od Erywania znajduje się specyficzny pomnik Alfabetu Ormiańskiego, który został wzniesiony w 2005 roku z okazji 1600-rocznicy jego powstania. Dalej z kolei znajdują się ruiny Zamku Amberd oraz uroczy kościółek Św. Astvatsatsina (zdjęcie okładkowe tego posta). Więcej: TOP 10 ormiańskich klasztorów

Erywań – miasto z klimatem

Stolica Armenii ani nie jest szczególnie piękna, ani nie kryje, nie wiadomo jakich zabytków. Ma jednak coś, czego próżno czasem szukać w najpiękniejszych europejskich miastach. To klimat i świetna atmosfera, którą po prostu trzeba poczuć. Uwielbiałam spacerować ulicami Erywania, przesiadywać na Kaskadach, które stanowią nie tylko popularne miejsce spotkań, ale również świetny punkt widokowy na Ararat. Kryje się tu również galeria sztuki współczesnej, której niektóre wystawy można podziwiać bezpłatnie, wjeżdżając ruchomymi schodami na szczyt Kaskad. Erywań to również doskonałe miejsce dla fanów kawiarni, przesiadywania w parkach, każdy mieszczuch pokocha to miasto. Pozostałości sowieckiej architektury nawet aż tak nie straszą, choć i nie zachwycają. Znamy jednak takie szkaradki z własnego podwórka, więc nie powinno być to dla nikogo zaskoczeniem. Muzeum Ludobójstwa Ormian to pozycja obowiązkowa w planie zwiedzania miasta, choć na pewno nie będzie to przyjemna wizyta, to bez niej poznanie Armenii nie będzie kompletne. Więcej: Zakochaj się w Erywaniu!

Atrakcje przyrodnicze

Wydawać by się mogło, że kraj pełen kamieni przyrodniczo nie zachwyci, a jednak! Ormiański krajobraz jest szczególnie pięknych w tych pierwszych dniach czerwca, kiedy jeszcze palące słońce nie pozbawiło go kolorów. Połacie kwitnących kwiatów, kolorowe wzgórza, wspominany już wielokrotnie Ararat i jego dwa szczyty Wielki i Mały Ararat (zwanych tu Masis i Sis), po drodze człowiek ma ochotę zatrzymywać się co chwilę, by robić zdjęcia. W drodze do Tatew wystarczy zboczyć niewiele, by odkryć całkiem przyjemne Wodospady Szaki, które stanowią miłą odmianę w wyłącznie kamienistym krajobrazie. Jezioro Sewan jest zachwycające i na pewno warto spędzić w jego okolicy więcej czasu. Ormianie często narzekają, że nie mają dostępu do morza, ale kurczę! To jezioro to niezła rekompensata, naprawdę!

Bezpieczeństwo w Armenii

Kobieta podróżująca solo

Armenia jest krajem bezpiecznym dla turystów, również jako podróżująca solo kobieta nie miałam żadnych ani nieprzyjemności, ani niestosownych zaczepek. Ludzie często zagadywali mnie w Erywaniu, głównie mężczyźni, jednak zwykle po prostu się nudzili i chcieli pogadać albo sprzedać mi wycieczkę w swoim biurze podróży zlokalizowanym w minibusie obok. Jednak kiedy słyszeli z moich ust rosyjski, udawało nam się porozmawiać również ogólnie o życiu w Armenii.

Bezpieczeństwo na drogach

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drogach, to myślę, że rozwinęłam już temat w przy okazji wynajmu samochodu. Trzeba uważać, choć nie jest tak źle, jak się spodziewałam, i raczej unikać jazdy po zmroku. Na temat autostopu się niestety nie wypowiem, bo nie korzystałam, jednak od znajomych wiem, że Armenia pod tym kątem daje radę, oczywiście przy najbardziej uczęszczanych szlakach.

Bezpańskie psy

Choć nie są w Armenii aż tak wielkim problemem, jak w sąsiedniej Gruzji, gdzie stada pokiereszowanych psów potrafią stanowić naprawdę spore zagrożenie. Jednak do ideału jeszcze trochę brakuje, kilka lat temu pewna organizacja pozarządowa przeprowadziła akcję podawania hormonów bezpańskim psom w jedzeniu, żeby ograniczyć niekontrolowany przyrost naturalny. Przyniosło to duży efekt, jednak wciąż przy drogach pałętają się biedne psiaki, widać je też czasem w Erywaniu. O ironio, młodzi Ormianie, szczególnie ci lepiej sytuowani lub członkowie diaspory lubią paradować po mieście, na przykład podczas wieczornego spaceru na Kaskady ze swoimi rasowymi pupilami: husky, yorkiem czy wilczurem.

Ubezpieczenie

Mam nadzieję, że jesteście ze mną już dostatecznie długo i nie muszę Wam przypominać, że #bezpolisyniejeżdżę? Na każdy wyjazd zagraniczny należy się ubezpieczyć, szczególnie jeśli dzienny koszt świętego spokoju, jak lubię myśleć o ubezpieczeniu, to zaledwie kilka złotych dziennie! Chyba bym się zachlastała, gdybym chcąc zaoszczędzić 5 zł potem musiała wyłożyć zacznie większe pieniądze na leczenie zagranicą. Kartę EKUZ w Armenii możecie sobie oczywiście schować głęboko w kieszeń, to chyba oczywiste?

Jednym zdaniem

  • WiFi w Armenii jest praktycznie wszędzie (nie tylko w Erywaniu, bezpłatne WiFi jest np. przy Świątyni Garni, nad jeziorem Kari wysoko w górach Aragac), jego jakość nie zawsze powala, jednak wystarcza by zaktualizować sobie mapę albo sprawdzić Facebooki;
  • można zainwestować w lokalną kartę SIM z internetem: Viva, Beeline, U! oferują pakiety w naprawdę niskich cenach;
  • z uwagi na tragiczną a jednocześnie wciąż nieznaną historię Ormian polecam reportaż pt. Armenia. Karawany śmierci, który pozwoli Wam lepiej zrozumieć współczesną Armenię;
  • supermarkety czynne są w Erywaniu całą dobę, nie wszystkie, ale jest ich naprawdę sporo, również mniejsze sklepy bardzo często otarte są do 01:00;
  • o ile w Erywaniu i turystycznych miejscach raczej bez problemu porozumiecie się po angielsku, to jednak rosyjski jest tu pierwszym językiem obcym
  • na lotnisku, na wylocie już po odprawie paszportowej, nie ma kantoru, więc jeśli zostanie Wam trochę pieniędzy i wolicie je wymienić z powrotem na EUR/USD – zróbcie to jeszcze w mieście. Inaczej czeka na Was wino granatowe za 2880 dram w lotniskowym sklepie bezcłowym 😉

Przekonałam Cię do odwiedzenia Armenii? A już masz ją w planach? Mam nadzieję, koniecznie daj znać w komentarzu! A jeśli spodobał Ci się ten wpis i uznasz go za wartościowy, będzie mi miło, jeżeli podzielisz się nim z innymi, korzystając z kolorowych przycisków poniżej. Dziękuję!

Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!

47 komentarze to “Armenia – informacje praktyczne”

  1. Super artykul. Wybieramy sie do Gruzji i Armenii pozna wiosna 2019 w opcji 7 dni tu i 7 tam. Wiem, ze maja w obu krajach super jedzenie, interesuje nas tez kultura i historia, choc wiemy, ze ta byla tragiczna szczegolnie dla Ormian. Nie mozemy sie doczekac.

    1. praktyczna porada do centrum Erywania z lotniska mozna dotrzec bus express przystanek przy wyjściu terminalu pierszy kurs o godz 7,oo cena 300 drm..pozdro Podróznik z Kielc

  2. Dzięki za ten artykuł. Jestem Ormianinem i mieszkam w Polsce od 25 lat. Specjalnie konczylem kursy ” pilota i rezydenta wycieckowego”i mam zamiar rozwinąć turystykę w tym kierunku. Pierwszy wyjazd planuje już w maju 2019 roku. A za miesiąc jadę sam, żeby zgrać trasę, hotele i transport. Pozdrawiam.

  3. w marcu bylem w Gruzji a teraz za parę miesięcy tj.10 pazdziernika wylatuje do Armenii na 8 dni ………….pomogla mi Twoja rada jak dostac się do centrum tj. marszrutka 18 wypady poza Erywań planuję ok, 4 pewnie będe tam gdzie Ty byłaś pozdrawiam serdecznie. Jarek

  4. Do Armenii (i Górskiego Karabachu jeżeli się uda 🙂 ) jadę za miesiąc, więc dzięki Evi za cenne wskazówki praktyczne (gdzie chcę być i co zobaczyć to już „prawie” wiem, ale przede wszystkim brakowało mi informacji praktycznych). Tak więc dzięki za zamieszczone przez Ciebie informacje. Na pewno się przydadzą!
    Pozdrawiam.

    1. Kto podróżuje ten żyje dwa razy Armenia u mnie to Eryvan i Sevan , tylko te dwa miejsca odwiedziałem , a w Gruzji byłem 10 razy objechałem duo wiecej….
      Armenia… wszechobecny beton , słabsze jedzenie, mniej goscinni ludzie.
      Gruzja stare budynki piekne choc nieremontowane, super zarcie , życzliwsi ludzie…

    2. Kto podróżuje ten żyje dwa razy Dlatego to moja subiektywna opinia…
      Do gruzji pojechałem tez kiedys pierwszy raz…i mnie zachwyciła a Armenia ….nie…

  5. kraj zdecydowanie wart odwiedzenia. Blisko znanej Grujzji, a jednak zupełnie inny, bardziej surowy, zdecydowanie mniej turystyczny. Z trzylatkiem zjeździliśmy zachodnią i środkową część – została jeszcze wschodnia 🙂

    1. zaplanowaliśmy podróż tak, żeby jadac i wracając z Gruzji zobaczyć najdalej na zachód/północ rzeczy, a potem nocowaliśmy w Erywaniu i spokojnie dało się dojechać wszędzie. Z tym, że mieliśmy wynajęte auto jeszcze w Gruzji. Z dzieckiem też nie było problemu 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.