Skip to main content

Armenia: top 10 ormiańskich klasztorów

O tym, że Armenia klasztorami stoi odwiedzający ją po raz pierwszy, dowiadują się niemalże od razu. Na hasło Armenia w Googlach wyskakują słynne panoramy z Chor Wirap albo Tatewem w roli głównej. Szczerze Wam zupełnie powiem, że myślałam, że po pierwszych 3-4 klasztorach będę miała syndrom kolejnej świątyni, który tak często ostatnio mi się zdarzał w Tajlandii. Albo syndrom gruziński, gdzie wszystkie klasztory wyglądają tak samo. W Armenii jednak, ku mojemu zaskoczeniu, nie dość, że nie miałam ich dosyć, to jeszcze bardzo długo nie mogłam się zdecydować, który podobał mi się najbardziej! Po tygodniu jednak nie miałam już wątpliwości, który jest najpiękniejszy! Sprawdźcie ze mną!

Chor Wirap

Skoro pojawił się już we wstępie to od niego zacznę, szczególnie że jest wyjątkowo malowniczo położony na tle świętej góry Ormian – Araratu. Położony w Lusarat, 8 km na południe od miasta Artaszat klasztor jest jednym z najpopularniejszych miejsc pielgrzymkowych w Armenii. To tu został uwięziony przez króla Armenii Tiridatesa III Grzegorz Oświeciciel, późniejszego założyciela i patrona Kościoła ormiańskiego, ponieważ ukrył on przed królem – poganinem swoje pochodzenie i wiarę chrześcijańską. Wtrącony na 15 lat do lochów Chor Wirap Grzegorz był torturowany przez króla, który następnie – co tu dużo mówić – oszalał. Wtedy siostra króla nakazała uwolnić Grzegorza, który przywrócił władcy zmysły. W dowód wdzięczności Tiridates i jego poddani przyjęli chrzest, a chrześcijaństwo stało się religią państwową. Klasztor Chor Wirap stał się od tamtej chwili siedzibą seminarium oraz patriarchy ormiańskiego – katolikosa.

Kościół Św. Astvatsatsin’a przy ruinach twierdzy Amberd

Na zboczach góry Aragac, na wysokości 2,300 m n.p.m wznosiła się niegdyś Twierdza Amberd, której nazwa oznacza tyle co twierdza w chmurach. Dziś z Twierdzy zachowały się ruiny, jednak największą atrakcją jest wg mnie stojący poniżej, tuż nad kanionem rzeki Arkashian kościół Św. Astvatsatsin’a zwany również Kościołem Vahramashen’a, od imienia księcia Vahram Pahlavuni, dla którego został wzniesiony w 1026 roku. Niestety ciężko uzyskać wiele więcej informacji na jego temat, jednak widokowo to jak dla mnie jeden z najpiękniej położonych klasztorów.

Klasztor Tatew

Gdy wpiszecie w wyszukiwarkę grafiki „Armenia” to właśnie zdjęcie tego klasztoru wyskoczy jako pierwsze i trzeba przyznać, że ten widok działa na wyobraźnię. Klasztor Tatew założony został w 815 roku w prowincji Sjunik tuż nad stromym kanionem rzeki Worotan, a najważniejszy kościół pod wezwaniem Piotra i Pawła powstał kilkadziesiąt lat później, w latach 895-906. Według legendy nazwa to nawiązanie do słów pewnego czeladnika, który w tajemnicy przed swoim majstrem chciał umieścić na kopule nowo wybudowanego kościoła swój krzyż. Jednak został przyłapany przez majstra i ze strachu przed konsekwencjami rzucił się w przepaść. Spadając miał błagać boga aby dodał mu skrzydeł „Tal tew!”. Skrzydła Tatewu to nazwa najdłuższej na świecie kolejki linowej, którą dostaniecie się do Klasztoru. Tatew zostawiłam sobie na deser, głownie dlatego, że był położony najdalej od Erywania, mojej bazy wypadowej. Czy po tym wszystkim, co dotychczas widziałam faktycznie zrobił na mnie AŻ takie wrażenie? Będę szczera – początkowo nie, głownie z uwagi na remont i mało reprezentacyjne rusztowanie i białą folię. Jednak, gdy udało mi się dostać wyżej, na punkt widokowy musiałam przyznać, że nawet mimo pewnej niedyspozycji Klasztor Tatew jest imponujący! Chciałabym tu wrócić podczas jakiegoś spektakularnego zachodu słońca. A na punkt widokowy polecam wybrać się za 1000 AMD starym zaporożcem.

Norawank

Wielu znajomych utrzymywało, że to Norawank jest najpiękniejszym klasztorem w Armenii i muszę przyznać, że na pewno coś w tym jest, choć ja mam inny typ. Nie zmienia to faktu, że XIII-wieczny klasztor Norawank jest imponujący! Jest wyjątkowy nie tylko pod kątem architektonicznym, ale również ze względu na położenie skalnej półce w wąwozie rzeki Arpy. Otaczające go czerwone skały w zależności od perspektywy bywają genialnym tłem Norawanku lub go maskują. W skład klasztoru wchodzą tak naprawdę aż 3 kościoły: świątynia Matki Bożej nazywana Burtelaszen, której wyjątkowość polega na umieszczeniu ołtarza na pierwszym piętrze budowli (żeby się tam dostać trzeba wspiąć się po prawej lub lewej stronie bardzo wąskich i stromych schodków) oraz przyklejone do siebie kościół św. Szczepana oraz kościół św. Grzegorza. Piękny, naprawdę wspaniały!

Geghard

To mój faworyt i w kategorii Najpiękniejszy klasztor Armenii wg Evi wygrywa częściowo wykuty w skale Geghard! Pełna nazwa klasztoru brzmi Geghardawank i tłumaczy się ją jako Klasztor Włóczni, co nawiązuje bezpośrednio do przechowywanych tu niegdyś relikwii Włóczni Przeznaczenia (aktualnie w muzeum przy katedrze w Eczmiandzynie).  Klasztor powstał już w IV wieku w skałach wąwozu rzeki Azat, założony przez wspominanego już tu Grzegorza Oświeciciela, wtedy nazywano go Klasztorem Jaskiniowym, jednak w IX wieku zniszczyli go Arabowie. Po odbudowie klasztor przeżywał największe zainteresowanie ze względu na przechowywane tu szczątki św. Andrzeja i św. Jana oraz grot Włóczni Przeznaczenia, którą przebito bok Chrystusa. Geghard jest wciąż tłumnie odwiedzany przez turystów, głównie Ormian z diaspory, obserwuje się tu również pozostałości pogańskich zwyczajów jak składanie ofiar ze zwierząt, wiązanie papierowych kokardek na drzewach czy wiarę w to, że źródełko wewnątrz kościoła jaskiniowego ma cudowne moce. Aktualnie, od 2000 roku Klasztor znajduje się na Liście Dziedzictwa UNESCO i wg mnie jest najciekawszym klasztorem Armenii, również jeśli chodzi o wnętrza. Spokojnie można by tu było kręcić sceny do kolejnego odcinka przygód Indiany Jonesa czy Lary Croft!

Sewanawank

Nad jedynym porządnym zbiornikiem wodnym w Armenii, w dodatku drugim na świecie najwyżej położonym jeziorem słodkowodnym, znajduje się malowniczo położony klasztor Sewanawank, zbudowany w roku 874 przez ormiańską księżniczkę Mariam, córkę pierwszego króla Armenii z dynastii Bagratydów jako jeden z 30., które obiecała zbudować ku pamięci męża, księcia Wasaka z Sjuniku. Kompleks długo nazywano Czarnym Klasztorem ze względu na użyty w budowie tuf wulkaniczny. Przez pewien czas pełnił funkcję miejsca zesłania źle sprawujących się mnichów z Eczmiadzyna, dziś można odszukać w częściowo zniszczonym kompleksie więzienne cele. Co ciekawe, klasztor został wybudowany na wyspie, jednak poprzez genialne działania Józefa Stalina i wybudowanie 6-kondygnacyjnej  kaskady elektrowni na rzece Hrazdan, poziom wody w jeziorze obniżył się aż o 30 metrów!

Hajrawank

Po drugiej stronie Jeziora Sewan znajduje się mniej popularny, jednak nie mniej imponujący klasztor Hajrawank. Główną budowlą kompleksu jest pochodzący z IX wieku kościół św. Stepanosa zbudowany z czerwonych i czarnych kamiennych płyt, który zapoczątkował styl dominujący później w ormiańskiej architekturze sakralnej. Na terenie klasztoru znajduje się również niewielki cmentarz. Z Klasztorem Hajrawank wiąże się ciekawa legenda, wg której pewien zdobywca okolicznych ziem, Timur, postanowił podbić również Armenię. Naturalnie, nie robił tego w żadnym razie pokojowo i bezkrwawo. Służący w kościele ksiądz nie chciał być świadkiem niszczenia wiosek i mordowania ludzi, więc rzucił się ze skał do jeziora. Jednak nie utonął, a pobiegł po jego powierzchni. Zaskoczony boską interwencją Timur obiecał spełnić jedno życzenie księdza. Ten poprosił, by mieszkańcy wioski mogli schronić się w kościele i ten, kto się w nim zmieści, uniknie śmierci. Timur patrząc na niewielkie rozmiary kościoła zgodził się bez zastanowienia. A jednak zmieścili się wszyscy, co rozwścieczyło Timura, który sądząc, że został oszukany, wbiegł do kościoła. Ten jednak okazał się pusty, a ksiądz właśnie zamieniał ostatniego mieszkańca wioski w gołębia. W ten sposób ksiądz ocalił mieszkańców, a klasztor otrzymał imię na jego cześć. Dziś spotkać tu można liczne grupy młodzieży, które w ramach zajęć plastycznych przenoszą ten malowniczy pejzaż klasztoru położonego tuż nad samym jeziorem na papier.

Noratus

Cmentarz w Noratus na zachodnim brzegu Jeziora Sewan, choć nie jest klasztorem, to jednak postanowiłam umieścić go w tym zestawieniu, bo jest niezwykle ważnym z religijnego punktu widzenia miejscem w Armenii. Znajduje się tu ponad 800 chaczkarów, tzw. kamiennych krzyży, czyli płyt wotywnych upamiętniających szczególną osobę lub wydarzenia. Szacuje się, że chaczkary wykuwało się jeszcze przed epoką hellenistyczną, ale udało się je zaadaptować w średniowieczu przez kościół ormiański. Chaczkary rzeźbione w prostopadłościennych płytach z tufu wulkanicznego cechują się bogatą ornamentyką z krzyżem ormiańskim po środku. Przyjmuje się, że wszystko co zostało umieszczone nad krzyżem symbolizuje to co boskie, a poniżej to co ludzkie, ziemskie. Krzyż ma być łącznikiem między ziemią a niebem. Na cmentarzu w Noratus można się również pobawić w odgadywanie komu poświęcone są chaczkary. Poszczególne symbole łatwo rozszyfrować, np. tu leży rybak (dwie ryby), zmarły mając 40 lat (cztery symbole X) przez ugryzienie żmii (symbol węża), lubił wino (winogrona). W 2010 roku chaczkary wpisane zostały na Listę UNESCO jako niematerialne, kulturalne dziedzictwo ludzkości. Niewątpliwie chaczkary to symbol Armenii, warto przyjechać do Noratus, choć trzeba w tym celu zjechać z głównego szlaku i nadrobić trochę drogi wracając znad Jeziora Sewan.

Katedra w Eczmiadzynie

Katedra w Eczmiadzynie w Wagharszapat to najstarsza i najważniejsza świątynia ormiańska, taki ormiański Watykan. Razem z kilkoma innymi kościołami znajdującymi się w pobliżu, katedra została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wyglądem ani położeniem raczej nie porywa, jednak jest to ważny punkt pielgrzymkowy, taki must-see. To tutaj obecnie złożony jest grot Włóczni Przeznaczenia, jak również liczne zabytkowe rękopisy, ikony, rzeźby, krucyfiksy.  Na terenie otaczającym katedrę znajdziecie sporo chaczkarów, brama wejściowa natomiast jest kwintesencją socjalistycznego brutalizmu, i jest tak brzydka, że aż piękna.

Błękitny meczet w Erywaniu

Na koniec szczególna świątynia w Erywaniu, jednak nie klasztor. Błękitny meczet wciśnięty między miejskie kamienice to obecnie jedyny meczet w Erywaniu. W 1827 roku, kiedy Rosjanie przejęli Erywań, zbudowany w XVIII wieku Błękitny Meczet był jednym z ośmiu jaki ocalał, resztę wysadzono. W czasach ZSRR zamieniono go w muzeum miejskie, jednak funkcja religijna została przywrócona po uzyskaniu przez Armenię niepodległości. Meczet uznawany jest za symbol dobrosąsiedzkich stosunków między Iranem a Armenią (jedyne otwarte granice Armenia ma z Gruzją i Iranem). Dość skromny meczet wyróżniają błękitne i turkusowe mozaiki, które w słońcu robią naprawę imponujące wrażenie.

I jak Ci się podobało? Przekonałam Cię do odwiedzenia Armenii i klasztorów? Który najbardziej Ci się podoba? Koniecznie daj znać w komentarzu! A jeśli spodobał Ci się ten wpis i uznasz go za wartościowy, będzie mi miło, jeżeli podzielisz się nim z innymi korzystając z kolorowych przycisków poniżej. Dziękuję!

Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!

28 komentarze to “Armenia: top 10 ormiańskich klasztorów”

  1. Cześć! Dzięki za super wpis. Planuję właśnie moją podróż do Armenii. Mam pytanie 10 dni starczy na zobaczenie klasztorów? Twoją bazą wypadową był Erywań? Jeśli nie, to jak radziłaś sobie z noclegiem? Pozdrawiam!

  2. Cześć. Mam następujące pytanie, otóż zaczynam właśnie moją przygodę z branżą turystyczną i nadal nęka mnie jedno pytanie. Wybacz że zupełnie nie w temacie, możliwe że już pojawił się ten temat ale chciałbym usłyszeć aktualną opinie po tylu latach doświadczenia.
    Mianowicie, czy pracując w turystyce, czy to stacjonarnie, czy jako rezydent/pilot jest szansa aby założyć rodzinę? Na pierwszy rzut oka to wydaje się być ciężkim zadaniem, ale jaka jest Twoja opinia? Dzięki za odpowiedź!

  3. Jedziemy we wrześniu:) Mamy pełne 3 dni i wstępnie trasę Erywań – Chor Wirap – Norawank – Goris – Tatew – Szaki – Noratus – Sewanawank – Geghard – Garni – Erywań. Cały czas zastanawiamy się czy to realne i mamy sprzeczne sygnały. Co myślisz:)?

    1. Wow 3 dni i w tym Tatew? Może to być wyzwanie… a jak będziecie się poruszać? Bo drogi w Armenii – głownie własnie w stronę Tatewu są naprawdę w kiepskim stanie, ja Tatew robiłam w jeden dzień i jak wyjechałam o 10 z Erywania to wróciłam o 22. Między Sewanawank i Geghard i tak musicie przejechać przez Erywań, obrzeża w sensie bo na skróty nic nie ma. Powiem tak – bardzo ambitny plan, jednak ja bym odpuściła przy tak krótkim pobycie Tatew i Wodospad Szaki (wodospad miły, ale nie warto się tam tłuc specjalnie, serio), Garni też nie jest MUST moim zdaniem(wygląda jak Akropol, w ogóle nie pasuje do Armenii ;)) jeśli się ma tak ograniczony czas.

    2. Kto podróżuje ten żyje dwa razy Jeśli zrobiłaś trasę Erywań-Tatew-Erywań ze zwiedzaniem w 12h to może nasz plan nie jest aż tak ambitny:)) Bo chcemy pierwszego dnia wyjechać właśnie koło 10.00, przejechać przez Chor Wirap i Norawank i dojechać do Goris – tam w okolicy nocleg. Drugiego dnia rano kolejka na Tatew, zwiedzanie i potem przejazd do Sewan (po drodze jest Szaki i Noratus). Nocleg tego dnia w Sewan lub okolicy i następnego dnia wyjazd w kierunku Erywania z zahaczeniem o Gergahard (tu z kolei Garni po drodze). I na deser tego trzeciego dnia popołudniowe zwiedzanie Erywania. Na papierze to nie wygląda tak super strasznie…. Ile tak realnie zajmuje trasa z Erywania w okolice Tatew? Google maps szacuje 4,5h i to by się zgadzało z relacjami. Tak naprawdę z kolei myślimy czy nie odpuścić jeziora Sewan bo trasa Tatew-Sewan wydaje się mniej ciekawa. W takim wariancie pewnie na drugą noc zjechalibyśmy do Areni, a trzeciego dnia spokojnie zwiedzili Erywań i Gerhard.

    3. Lecebochce.pl – blog podróżniczy Słuchajcie, no ja zasadniczo nie lubię czegokolwiek komukolwiek odradzać ;), ale odpuścić sobie Sewan było by bardzo słabo, bo to jednak warto zobaczyć, jest tam pięknie.Szczególnie, że już będziecie w Noratusie. Trasa moim zdaniem najlepiej przez Erywań jednak, bocznymi drogami to będzie masakra. Szaki moim zdaniem zupełnie nie wart zachodu. Tak, jak by jechać non stop to 4,5 – 5h z Erywania do kolejki na Tatew.

    4. Kto podróżuje ten żyje dwa razy Dzięki, zbieramy opinie z różnych stron i to nam pomoże wyklarować plan. Może faktycznie wrócimy drugiego dnia do Erywania na noc i trzeciego rano przejedziemy się już ze stolicy do Gerhard i Sewan. Dzięki jeszcze raz za konsultacje:))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.