Skip to main content

Jordania: przygoda na pustyni Wadi Rum

Ubrana jestem we wszystko, co ze sobą przywiozłam na pustynie: legginsy pod jeansami, kurtkę typu softshell pod kurtką, wełniany szalik, rękawiczki i czapę z pomponem. Mamy styczeń i temperatura oscyluje w okolicach 6°C. Beduińska miętowa herbata grzeje mnie od środka, jest jasno, jakby nad naszym obozem ktoś zapalił górne światło. Tylko że to księżyc oświetla nocą pustynię, dając absolutnie surrealistyczne wrażenie. Teraz rozumiem, dlaczego Wadi Rum zagrała tyle razy Marsa w filmach. Brak punktów odniesienia, bo po jakimś czasie każda skała wygląda tak samo, brak oświetlonych miast, bo na pustyni są tylko małe obozowiska Beduinów. Kosmos, powiadam Wam a pośrodku tego wszystkiego ja, prawie sama, bo jest jeszcze przed sezonem. Jak się tu znalazłam?

Odkąd wiedziałam, że jedziemy do Jordanii, kombinowałam jak zobaczyć jak najwięcej w krótkim czasie, bo de facto na większe eskapady miałam dwa dni. A musicie wiedzieć, że Petra oddalona jest od Ammanu o ponad 230 km, a Wadi Rum kolejne 95 km. Rozważałam scenariusz z wypadem na pustynię na kilka godzin i powrotem na nocleg w Petrze, by być tam na wschód słońca. Ostatecznie jednak uznałam, że nocleg na pustyni Wadi Rum będzie dla mnie większym przeżyciem i doświadczeniem jedynym w swoim rodzaju, a do Petry wrócę następnego dnia rano.

Co robić na pustyni Wadi Rum?

Pustynia Wadi Rum jest obszarem chronionym, od 2011 roku wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wstęp na teren Wadi Rum kosztuje 5 JOD za osobę, chyba, że jesteście w posiadaniu Jordan Pass (pakiet wiza do Jordanii + wstępy do ponad 40 atrakcji), wtedy ta opłata zawarta jest w cenie. Po załatwieniu wszystkich formalności w Wadi Rum Visitor’s Center, Abdullah z ekipy Wadi Rum Dream Camp skręca prosto w piach i mkniemy przed siebie. Doskonale wie dokąd się kierujemy, ja natomiast, choć w normalnych warunkach mogę pochwalić się świetną orientacją w terenie, kompletnie nie wiem, gdzie jestem. Przy otaczającym nas z każdej strony piachu nietrudno zatracić perspektywę. Abdullah jednak doskonale wie, którędy prowadzi droga do Wadi Rum Dream Camp, w końcu tu się urodził i wychował, pustynia dla Beduinów nie ma tajemnic.

To, co fascynowało mnie od początku w Wadi Rum, to że nie jest to zwykła pustynia. Choć dosłowne tłumaczenie Wadi Rum oznacza dolina piasku. Odwiedziłam w swoim życiu pustynie w Maroku czy Tunezji, połacie piachu po horyzont i nic więcej. Wadi Rum jest inna, ponieważ krajobraz wzbogacają liczne skały z piaskowca i granitu. Kiedy jedziemy do obozu, naszym oczom ukazuje się skała zwana „Siedem Filarów Mądrości” (do 1980 roku skała nazywała się Jabal al-Mazmar), na cześć książki słynnego Lawrence’a z Arabii o takim własnie tytule. Thomas Edward Lawrence, brytyjski archeolog, podróżnik, wojskowy, pisarz i dyplomata, podczas służby na Bliskim Wschodzie, przyczynił się do zwycięstwa arabskiej rewolty skierowanej przeciwko Imperium Osmańskiemu. Sprzeciwiał się też kolonialnym ambicjom europejskich mocarstw w świecie arabskim, czym zjednywał miejscową ludność, która nadała mu słynny przydomek. Sławę Wadi Rum przyniosły zdjęcia do filmu Lawrence z Arabii z 1962 roku.

Jak już jesteśmy w temacie filmowym, warto wymienić kilka znanych tytułów, w których Wadi Rum zagrała drugoplanową rolę, najczęściej udając Marsa: Czerwona planeta (2000 r.), Ostatnie dni na Marsie (2013 r.), Marsjanin (2015 r.). Czasem jednak Wadi Rum grała po prostu pustynię: Powiew pustyni (1998 r.), Transformers: Zemsta upadłych (2009 r.). Wadi Rum pojawiła się również jako Jedha w filmie Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie (2016 r.) oraz w Prometeuszu (2012 r.). Podobno Wadi Rum pojawi się również w kręconej właśnie fabularnej wersji Aladdyna z Willem Smithem.

Po przyjeździe do obozu zostaje przywitana jak dawno niewidziany członek rodziny, mam się niczym nie martwić i dobrze bawić na pustyni. Już w drodze z Visitor’s Center ustalamy z Abdullahem, że weźmie mnie na 4-godzinne safari swoją Toyotą Hillux, ulubionym samochodem Jordańczyków. Zostawiam więc rzeczy w moim namiocie, zdejmuje kilka warstw ubrań, które o 5 rano w Ammanie były konieczne, ale w samo południe na pustyni już nie są potrzebne i jestem gotowa na pustynne safari.

Jednym z najbardziej znanych, prehistorycznych ludów zamieszkujących obszar Wadi Rum byli Nabatejczycy, którzy pozostawili po sobie malunki naskalne i petroglify. Wędrowcy zostawiali sobie wzajemnie informacje na skałach, żeby wskazać drogę do oazy, a kierunek wyznaczały namalowane wielbłądy – należało się podążać w stronę, w którą zwrócony był wielbłądzi pysk. Datowane są na 1000 – 800 lat przed naszą erą. Kosmos.

Buszując po pustyni, odwiedziliśmy pozostałości rzekomego domu Lawrence’a, most Umm Fruth Rock, skałę – grzybka, kanion, gdzie skały w pewnym momencie zbiegają się ze sobą i nie pozwalają już przejść. Surrealistyczny klimat Wadi Rud powoduje, że traci się tu poczucie czasu, w dodatku mam wrażenie, że poza mną i Abdullahem nie ma tu nikogo. W styczniu nie ma wielu odwiedzających, choćby w moim obozie gości jest mniej niż obsługi: jesteśmy tylko ja i para z Hiszpanii. Jedynie w beduińskich kawiarenkach, rozstawionych przy najważniejszych atrakcjach, spotkać można jeszcze innych turystów. Mam to szczęście, że Abdullah traktuje mnie jak swoją, więc przy każdym postoju na miętową herbatę zaprasza mnie do grona swoich znajomych, nierzadko bliższych lub dalszych członków swojej beduińskiej rodziny. I choć nie mam pojęcia o czym rozmawiają, czuję się częścią tego miejsca, szczególnie kiedy przyplącze się do mnie obozowy kot i ułoży błyskawicznie na kolanach.

Kiedy jeździmy, Abdullah zauważa, że zmieniam biegi razem z nim. Gdy więc pyta, czy chce poprowadzić, nie zastanawiam się ani sekundy. Toyota Hillux to moje wymarzone auto, poza tym będzie mi je dane prowadzić na pustyni! Fajnie poślizgać się na piachu, czasem docisnąć, żeby wdrapać się na piaszczyste wzniesienie. Za kółkiem spędzam dobre pół godziny, a znajomi Abdullaha z zaciekawieniem przyglądają się, kiedy to turystyka wysiada zza kierownicy. Zdecydowanie genialne doświadczenie, choć pranę zaznaczyć, że Wasz opiekun nie musi się na to zgodzić.

Gdy zbliża się 17:00 udajemy się na punkt obserwacyjny, skąd podziwiać będziemy zachód słońca. Są momenty w życiu, kiedy obraz mówi więcej niż tysiąc słów, i tak też było w tym wypadku.

Gdy tylko zachodzi słońce, od razu robi się chłodniej, więc po kolacji, kiedy jest już ciemno, trzeba się ciepło ubrać. Chociaż pojęcie ciemno jest raczej względne, bo księżyc świeci nieprzyzwoicie jasno. Rozgrzewając się od środka miętową herbatą, obserwuje gwiazdy i konstelacje, choć nigdy specjalnie dobra nie byłam w te klocki.

Udaje mi się zrobić kilka dobrych nocnych ujęć nocy na pustyni, po czym idę do namiotu, przygotować sobie na noc legowisko. Namioty nie są ogrzewane, dlatego muszę zadbać, żeby w nocy było mi ciepło, bo przewidywana temperatura to całe 2°C. Śpię w bieliźnie termicznej Brubecka, która sprawdziła mi się podczas nocy w namiocie zimą, 350 km za kołem podbiegunowym, podwójnych wełnianych skarpetach, kurtce softshell i czapce a do przykrycia mam dwa koce. Bez problemów przesypiam noc i wstaję w sam raz na wschód słońca, choć przyznaję, że decyzja o wyjściu spod ciepłych pieleszy jest trudna. Ale kiedy drugi raz będę miała szansę podziwiać wschód słońca na pustyni? Opatulona po czubek głowy wędruje niedaleko od obozu, żeby uchwycić wschodzące słońce. Czuję się trochę jak Mat Damon w Marsjaninie.

Jak dojechać na pustynię Wadi Rum?

To było dla mnie kluczowe zagadnienie, ponieważ o ile dojazd do Petry nie stanowi żadnego problemu, o tyle podróż dalej tego samego dnia jest już niestety wyzwaniem. Autobus JETT do Petry odjeżdża codziennie o 6:30 z Ammanu, by o 10:30 znaleźć się nieopodal Petra Visitor’s Center  (11 JOD w jedną stronę, 18 JOD w obie strony, jeśli podróż odbędzie się tego samego dnia). Natomiast autobus (minibus) z Petry do Wadi Rum odjeżdża między 6 a 6:30 i jest to jedyny przejazd w ciągu dnia. Przejazd zajmuje między 2 a 2,5 godziny i kosztuje 10 JOD. Napisałam więc do wybranego przeze mnie obozowiska na pustyni, w którym planowałam spędzić noc, Wadi Rum Dream Camp, a jego właściciel, Kahled (+962772055467) zaoferował pomoc i zorganizował dla mnie transport z Petry do Wadi Rum prywatnym samochodem za 35 JOD w jedną stronę. Czasami, jeśli czas nie jest naszym sprzymierzeńcem, pieniądze schodzą na drugi plan, poza tym cena w porównaniu ze zwykłą taksówką za 40 JOD była konkurencyjna. Jeszcze przed wyjazdem na WhatsUpie odezwał się do mnie Josef (+962777636410), znajomy Khaleda i umówiliśmy się, że odbierze mnie z Petry. Podróż na skraj pustyni Wadi Rum zajęła nam 1,5 godziny, skąd odebrał mnie już Abdullah, chłopak z ekipy Wadi Rum Dream Camp. Następnego dnia wróciłam do Petry z Josefem, ponieważ pierwszy autobus odjeżdżał z wioski Rum (przystanek Rest House) dopiero między 9 a 9:30, natomiast o 10:30 byłam umówiona z dziewczynami, z którymi rozdzieliłam się w Ammanie, na wspólne zwiedzanie Petry.

Gdzie spać na pustyni Wadi Rum?

W przypadku Wadi Rum to nie tylko samo miejsce do spania a całe doświadczenie i pobyt na pustyni, dlatego ważne, żeby wybrać sprawdzone miejsce. Już wiecie, że zdecydowałam się na Wadi Rum Dream Camp, który polecali znajomi blogerzy podróżniczy i absolutnie był to strzał w dziesiątkę. Akurat przyjechałam przed sezonem i zamiast namiotu 1-osobowego ze wspólną łazienką, jaki zamówiłam, dostałam 3-osobowy namiot tylko dla siebie, w dodatku z łazienką. W cenie pobytu – 25 JOD zawarte było śniadanie, a za dodatkowe 10 JOD wykupiłam jeszcze kolację, bo tam pośrodku pustyni nie ma gdzie wyskoczyć i coś przekąsić. Obozowisko mieści się kilka minut jazdy od Wadi Rum Visitor’s Center, skąd odbierze Was ktoś z ekipy Wadi Rum Dream Camp. Poza namiotami, w centralnej części mamy klimatyczne siedziska wokół ogniska, na którym zawsze znajdziecie (darmową) miętową herbatę, jeden z beduińskich specjałów. Śniadania i kolacje podawane są w formie bufetu w głównym namiocie. Ekipa zorganizuje Wam dodatkowo wspaniałe jeep safari (4h = 55 JOD przy 1 osobie) i otoczy opieką jak członka rodziny. Pobyt tam będę wspominać do końca życia, nie tylko z uwagi na absolutnie surrealistyczne położenie  i widoki, ale również na wspaniałe przyjęcie i świetnych ludzi.

I jak Ci się podoba Wadi Rum? Noc na pustyni brzmmi dobrze? Masz pytania, na które odpowiedź nie pojawiła się w tekście? Koniecznie daj znać w komentarzu! Postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości. A jeśli spodobał Ci się ten wpis i uznasz go za wartościowy, będzie mi miło, jeżeli podzielisz się nim z innymi korzystając z kolorowych przycisków poniżej. Dziękuję!

Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!

3 komentarze to “Jordania: przygoda na pustyni Wadi Rum”

  1. Dzisiaj zaliczyłam wraz z 12- letnia córką 4 godzinny trip po pustyni. Wrażenia niesamowite, przewodnicy niezywkle mili i uczynni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.