Skip to main content

Zwiedzanie Nowego Jorku – jak ugryźć Wielkie Jabłko po raz drugi?

Choć o wielu miejscach na świecie często mówię, że muszę do nich wrócić, to w przypadku Nowego Jorku faktycznie mi się to udało. Jedna wizyta w maju 2018 roku wystarczyła, żebym zaprzyjaźniła się z tym niesamowitym miastem i faktycznie miała chęć spotkać się ponownie półtora roku później. Choć liczyłam na nowojorską złotą jesień a dostałam zupełnie zieloną końcówkę lata, to wizyta absolutnie się udała. Podczas pierwszego pobytu udało mi się odwiedzić większość klasyków nowojorskiej trasy zwiedzania, przeczytacie o tym w poście Zwiedzanie Nowego Jorku – jak ugryźć Wielkie Jabłko?, co nie zmienia faktu, że po raz drugi w Nowym Jorku nie nudziłam się wcale! A zatem co robić kolejny raz w Nowym Jorku? Sprawdźmy!

Jeśli potrzebujesz informacji praktycznych jak zaplanować podróż do Nowego Jorku: ogarnąć wizę albo ESTA, przelot, spanie czy komunikacje miejską, zajrzyj koniecznie do wpisu praktycznego: Nowy Jork – informacje praktyczne 2018 Poprzednim razem w Nowym Jorku spędziłam tydzień pod koniec maja, tym razem wybrałam się w pierwszym tygodniu października. Początkowo myślałam, że to będzie dość wyluzowany pobyt, ale niemalże z każdym dniem na mapie dopisywałam kolejne miejsce do odwiedzenia, w efekcie przez tydzień byłam bardzo zajęta zwiedzaniem. Niektóre z miejsc, które odwiedziłam tym razem w 2018 roku nawet nie istniały, niektórych – głownie muzeów – zwyczajnie nie zdążyłam odwiedzić poprzednim razem. Co zatem znalazło się w moim planie?

https://www.instagram.com/p/B3r5c29FJ9K/

Hudson Yards Vessel

To jedna z atrakcji, która w maju 2018 roku była dopiero na etapie konstrukcyjnym. The Vessel to jedynie jeden z elementów nowego zagospodarowania Hudson Yards, na które składają się galerie handlowe, biura oraz budynki mieszkalne, ale z punktu widzenia turysty najbardziej interesujący. 16-piętrowa konstrukcja przypominająca strukturą plastry miodu jest autorstwa brytyjskiego projektanta Thomasa Heatherwicka, a jej nazwa Vessel z tymczasowej (po angielsku Vessel TKA, temporary known as, tymczasowo nazywana) ostatecznie została stałą. Vessel składa się głównie ze schodów i platform, można się też dostać na poszczególne kondygnacje windą. Z wyższych kondygnacji widać rzekę Hudson, zajezdnię metra i tarasy z basenami okolicznych hoteli i apartamentowców. Najlepsze światło jest tu zdecydowanie tuż przed zachodem słońca, jednak wcześnie rano można cieszyć się Hudson Yards wśród bardzo niewielu amatorów porannego wstawania. Wstęp jest bezpłatny, jednak należy zarezerwować wejście na konkretną godzinę, dokładnie 20-minutowy przedział czasowy, w którym możemy wejść. Nawet po sezonie Vessel cieszy się ogromnym zainteresowaniem, i bilety bywają już niedostępne na 2-3 dni przed planowaną wizytą, najwcześniej można je rezerwować na 2 tygodnie przed wizytą. Za 10$ można wykupić bilet typu open i wejść o dowolnej porze, tego typu wejściówkę można rezerwować nawet z półrocznym wyprzedzeniem.

Choć Vessel jest wciąż mocno krytykowana przez nowojorskich architektów, jak dla mnie atrakcja prezentuje się świetnie i jest na pewno warta odwiedzenia, podobnie jak i cała rewitalizowana okolica Hudson Yards. Tuż obok znajduje się wejście na High Lane, kolejną nową atrakcję Nowego Jorku. Bilety na Vessel – zarezerwuj!.

High Line

Pomysł, żeby współcześnie zagospodarować tereny dawnego, nieużywanego od 1980 roku, południowego odcinka wiaduktu linii Kolei Centralnej po zachodniej stronie Manhattanu, znanej jako West Side Line, narodził się już w 1999 roku i od początku przyświecała mu idea stworzenia przyjemnej, ciekawej przestrzeni publicznej. Budowa podzielona na ostatecznie cztery etapy rozpoczęła się w 2006 roku, a ostatni fragment otwarto dopiero w czerwcu 2019 roku. Całkowita długość High Line to 2,33 kilometra, północny kraniec zaczyna się nieopodal Vessel, południowy – przy Muzeum Whitney, po drodze mijając (ponad) największe atrakcje dzielnicy Chelsea. Spacerując trasą High Line podziwiamy rzekę Hudson, liczne dzieła sztuki umieszczone po drodze, nowoczesne budynki ale i stare kamienice i murale. Świetny sposób na małą ucieczkę od zgiełku Miasta! Sukces tego projektu zaskoczył wielu, ale co najważniejsze zainspirował inne miasta w Stanach, by rewitalizować i ożywiać na nowo tereny, które mogą służyć mieszkańcom (Dallas, Chicago, Atlanta czy Waszyngton). Pod kątem fotografowania zapewne lepiej wybrać się tu po południu, ale rano jest znacznie spokojniej. Na High Line możecie wejść korzystając z w sumie 11 miejsc (5 z nich posiada udogodnienia dla osób niepełnosprawnych), ale oczywiście zachęcam by pokonać całą trasę, bo warto!

Jako ciekawostkę dodam, że w 2021 roku planowane jest otwarcie alternatywy dla High Line – Lowline, i będzie to pierwszy podziemny park. Znajdzie się on pod wschodnią jezdnią Delancey Street na Lower East Side, w dawnym terminalu trolejbusowym Williamsburg Bridge przylegającym do stacji Essex Street. Jestem bardzo ciekawa efektów!

Tramway Plaza i wyspa Roosevelta

Tramwaj powietrzny, czyli właściwie kolejka linowa, przecina East River  łączy Wyspę Roosevelta z Upper East Side. Dużym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że tramwaj ten jest pierwszym tramwajem pasażerskim w Ameryce Północnej, który został otwarty w 1976 roku. Ciekawe jest również to, że jest to jedna z niewielu form transportu zbiorowego w Nowym Jorku, która nie jest obsługiwana przez Metropolitan Transportation Authority (MTA), ale korzysta z MetroCard tego systemu, co jest bardzo wygodne! Przejazd w jedną stronę kosztuje więc 2,75$, czyli tyle co przejażdżka metrem, a autobusy na wyspie są darmowe. Pierwotnie tramwaj miał być jedynie tymczasowym rozwiązaniem, jednak projekt metra wciąż się opóźniał, dlatego tramwaj był jedyną drogą dotarcia na wyspę aż do 1989 roku, kiedy ukończono połączenie podziemną kolejką. Czerwone wagoniki kolejki pomieścić mogą jednorazowo aż 125 osób.

A po co w ogóle wybrać się na ten wąski (maksymalna szerokość to 240 metrów!) pas ziemi na East River, nazywany Wyspą Roosevelta? Otóż może się on poszczycić bogatą historią, poczynając od zmienianej wielokrotnie nazwy: pierwsza nazwa to Minnehanonck, następnie Wyspa Blackwella, później stał się Wyspą Opieki Społecznej, kiedy od 1921 do 1973 r. była wykorzystywana głównie na potrzeby szpitali. Ostatecznie, w 1973 r. zmieniono jej nazwę na Wyspę Roosevelta, na cześć 32 prezydenta USA. Wyspę można w pewnym sensie podzielić na dwie części, podczas gdy jej północny kraniec obsadzony jest budynkami mieszkalnymi, południowy zdaje się pełnić funkcje rekreacyjną, jest tu mnóstwo zieleni, ławeczek, alejek spacerowych. Na samym końcu południowego krańca wyspy znajdują się ruiny szpitala, w którym leczono chorych na ospę wietrzną oraz nowoczesny park (jak dla mnie nieco zbyt betonowy) czterech wolności imienia patrona wyspy. Rozpościera się stąd piękna panorama Manhattanu, a w oddali widać mosty na East River.

One World Observatory

Kiedy byłam w Nowym Jorku po raz pierwszy, pomimo najszczerszych chęci, nie udało mi się wjechać na One World Observatory z powodu niesprzyjających warunków atmosferycznych, jednak nie mogłam narzekać: Empire State i Top Of The Rock sprawdziły się naprawdę świetnie jeśli chodzi o punkty widokowe. Tym razem miałam więcej szczęścia i pewnym popołudniem wybrałam się na punkt widokowy powstały na terenie dawnego WTC. Ostatecznie nie kupiłam biletu online, z resztą nie ma żadnej różnicy w cenie niezależnie, czy kupimy bilet online, w kiosku w lobby One World Observatory czy w zwykłej kasie, minimum 42,46$ (cena z podatkiem) trzeba na tę przyjemność przeznaczyć. Na pytanie czy warto? nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Na pewno widok na Górny Manhattan, Most Brookliński czy Statuę Wolności jest jedyny w swoim rodzaju, jednak obiekt jest całkowicie przeszklony, a to jak wiemy jest zmorą fotografów (odbicia w szybie, paluchy). Na pewno procedura wjazdu jest łatwiejsza niż w Top Of The Rock, a niespodzianki przygotowane dla zwiedzających w trakcie jazdy na górę są imponujące, ale chyba niezmiennie najlepszym punktem widokowym dla mnie pozostanie Empire State Building. One World był fajny, ale mam poczucie, że była to dość droga impreza w porównaniu do całego doświadczenia.

Siedziba Organizacja Narodów Zjednoczonych

Na pewno siedziba ONZ w Nowym Jorku nie jest z kategorii tych oczywistych atrakcji i zupełnie niewykluczone, że nigdy bym tu nie zajrzała, gdyby nie moja świetna gospodyni, która w ONZ pracuje i zechciała mnie oprowadzić. I choć nie każdy może liczyć na private tour, to wejście do ONZ jest możliwe również bez znajomości, podczas zorganizowanej wycieczki. Te odbywają się w kilku najpopularniejszych językach (niestety polski nie znajduje się wśród nich),  kosztują w 2019 20$, w przyszłym roku 22$ (ceny za osobę dorosłą) i trwają 45-60 minut. Wejście na teren siedziby ONZ wymaga najpierw zgłoszenia się do Visitors Check-in Office po drugiej stronie ulicy, a następnie przejścia przez stanowiska ochrony identyczne jak na lotnisku, prowadzącego już na teren siedziby ONZ. Podczas zwiedzania zajrzeć można do Sali Zgromadzenia Ogólnego, Izby Rady Bezpieczeństwa, Izby Rady Powierniczej oraz Izby Rady Społeczno-Gospodarczej (ECOSOC). Przewodnicy opowiedzą, w jaki sposób Organizacja Narodów Zjednoczonych zajmuje się takimi kwestiami jak rozbrojenie, pokój i bezpieczeństwo oraz prawa człowieka. Wnętrza siedziby ONZ gromadzą dziesiątki dzieł sztuki, stanowiących prezenty od krajów zrzeszonych w Organizacji Narodów Zjednoczonych, które można podziwiać na korytarzach.

Wizyta w siedzibie ONZ była bardzo ciekawa, a mimo prywatnej przewodniczki, mam wrażenie, że cały dzień nie wystarczyłby na zwiedzenie całości kompleksu, w którym na co dzień pracuje ponad 5 500 osób. Jeśli będziecie mieli ochotę, serdecznie zapraszam, w końcu nie codziennie ma się okazję odwiedzić główną siedzibę ONZ! Więcej szczegółów na stronie ONZ.

Muzeum Nowojorskiego Transportu

Kiedy pogoda w Nowym Jorku nie rozpieszcza, do wyboru mamy dziesiątki muzeów, a wśród nich taką perełkę jak Muzeum Nowojorskiego Transportu. Główne muzeum znajduje się w zlikwidowanej stacji metra Court Street na Brooklynie, mniejszy oddział znajduje się na Grand Central przy 42. ulicy na Manhattanie. Muzeum Nowojorskiego Transportu powstało trochę przypadkiem. W dniu 4 lipca 1976 r. w zlikwidowanej stacji metra w ramach obchodów dwusetnej rocznicy Stanów Zjednoczonych otwarto wystawę dotyczącą miejskiego transportu. Plany działalność muzeum do 7 września tego samego roku, ale okazało się ono tak popularne, że pozostało otwarte i ostatecznie stało się stałym muzeum. Zwiedzając Nowy Jork, również metrem, nie sposób się nie zastanowić jak to się wszystko zaczęło, jak powstała tak gęsta sieć metra oraz jak wyglądały pierwsze wagoniki podziemnej kolejki.

Muzeum składa się z dwóch poziomów: pierwszy prezentuje historie nowojorskiej komunikacji na zdjęciach, mapach i różnorodnych ilustracjach. Drugi poziom znajduje się już na stacji Court Street, gdzie z peronu można błyskawicznie przenieść się w czasie, wsiadając do najstarszych wagoników. Niesamowita sprawa! Wstęp do muzeum kosztuje 10$, więcej dowiecie się ze strony muzeum. Absolutnie polecam!

Muzeum Miasta Nowy Jork

To muzeum miałam w planie już podczas pierwszego pobytu, ale zwyczajnie nie wystarczyło mi czasu na właściwą wizytę. Tym razem jednak udało się bez problemu i muszę przyznać, że bardzo mi się podobało. Muzeum mieści się na wysokości północnej części Central Parku, po wschodniej stronie wyspy, po sąsiedzku ze Wschodnim Harlemem. Wstęp sugerowany to 20$, ale można zapłacić dowolną kwotę. Nowojorczycy płacą kilka dolarów, ja zapłaciłam 10$ i uważam, że było to uczciwe. Podczas gdy główne 2 pomieszczenia na parterze koncentrują się na historii Nowego Jorku dekada po dekadzie, wystawy na piętrze, tego przepięknego skądinąd budynku, skupiają się na tematach dotyczących całego kraju, jak na przykład historia protestów w Ameryce, które zmieniły świat. Wystawy przygotowane są zgodnie z najnowszymi, multimedialnymi trendami, w ciekawy sposób prezentujące najważniejsze wydarzenia w historii Miasta i całego kraju. Punkt absolutnie obowiązkowy, również po to, by lepiej zrozumieć miejsce, które zwiedzamy. Sklepik na miejscu oferuje bardzo ciekawe i oryginalne pamiątki. Więcej dowiecie się ze strony muzeum. Warto!

https://www.instagram.com/p/B35Qmj6Fs-J/

Nowojorska Biblioteka Publiczna

Położona nieopodal Times Square i Grand Central Nowojorska Biblioteka Publiczna jest otwarta dla zwiedzających, w dodatku nieodpłatnie. Jest to jedna z największych bibliotek w kraju i na świecie, składa się z 86 oddziałów w różnych dzielnicach Nowego Jorku. Głównym oddziałem jest właśnie ta w centrum Manhattanu, mieszcząca się w budynku Stephena Schwarzmana przy 476 Fifth Avenue, otwarta w 1911 roku. Biblioteka posiada w swoich zbiorach ok. 2,5 miliona wolumenów, a sam budynek został uznany za narodowy zabytek historyczny i obiekt Krajowego Rejestru Miejsc Historycznych. We wnętrzach można poruszać się dość swobodnie, jednak trzeba zachować ciszę, a zdjęcia można robić jedynie bez flesza. W końcu większość jednak przychodzi tu w celach naukowych. Bogato zdobione sklepienia, klasyczne żyrandole, czasowe wystawy – to tylko kilka powodów, dla których warto tu zajrzeć. Wejścia do budynku strzegą (w październiku jeszcze były w renowacji) dwa posągi lwów: Cierpliwość i Męstwo, a następnie strażnicy, którym należy okazać wnętrze plecaków i torebek ze względów bezpieczeństwa. Więcej o bibliotece dowiecie się ich strony internetowej. Zajrzyjcie obowiązkowo!

Biblioteka Morgana

Pozostając w książkowym klimacie, gorąco zachęcam Was do odwiedzenia Biblioteki Morgana, która wygląda jak ze strych filmów przygodowych czy historycznych. Cały obiekt przy Madison to dokładnie Biblioteka i Muzeum Morgana, jednak mnie od początku interesowała najbardziej biblioteka, która powstała w 1906 r. jako prywatna biblioteka J.P. Morgana. Znajdowały się rękopisy i książki drukowane, niektóre z nich w rzadkich oprawach, a także jego kolekcja druków i rysunków. W 1924 roku jego syn uczynił z biblioteki ojca instytucję publiczną. Wstęp do Muzeum i Biblioteki kosztuje 22$, jednak są dni w tygodniu, kiedy w określonych godzinach można zwiedzić samą bibliotekę za darmo, a naprawdę warto się tu wybrać bo główne pomieszczenie biblioteczne, choć niewielkich rozmiarów, jest absolutnie imponujące, stanowi spełnienie marzeń każdego mola książkowego. Więcej szczegółów na temat darmowego wstępu na stronie muzeum.

https://www.instagram.com/p/B3ukpyhl-2x/

Cmentarz Green-Wood

Cmentarz Green-Wood na Brooklynie został założony w 1838 roku jako cmentarz wiejski, w czasach gwałtownej urbanizacji, gdy cmentarze w Nowym Jorku były przepełnione. Zanim stał się cmentarzem opisywany był jako publiczny park, a jego zielone tereny zainspirowały do zorganizowania konkursu na projekt Central Parku na Manhattanie, oraz pobliskiego Prospect Parku. Położony na pagórkowatym terenie cmentarz Green-Wood pozwala dziś na podziwianie niezwykłej panoramy Manhattanu, jak również niektórych monumentalnych grobowców (z piramidą włącznie). Ponieważ jest to jeden z najstarszych cmentarzy, groby są tu znacznie bardziej zbliżone do tych znanych z Europy, niż do klasycznych amerykańskich jednakowych płyt na zielonej trawce. Cmentarz jest ogromny, więc nawet nie ma co się nastawiać, że jednym spacerem załatwimy cały teren, ale to co mogę doradzić to wejście od strony 5 alei i 24 ulicy, gdzie w bramie można pobrać mapę całego cmentarza z zaznaczonymi grobami znanych nazwisk i punktów widokowych. Mapę możecie również pobrać przed wyjazdem tutaj. Dojazd z Manhattanu zajmuje około 45 minut, weźcie to pod uwagę planując zwiedzanie.

SPOT Posąg dalmatyńczyka z taxi na nosie

Tę atrakcję otwarto dosłownie miesiąc po moim wyjeździe z Nowego Jorku, ale z tym miastem już tak jest, co roku powstają nowe atrakcje, nowe miejsca, które warto odwiedzić. Posąg stoi przed wejściem do szpitala uniwersyteckiego przy 1 alei i 34 ulicy, ma za zadanie rozweselać małych pacjentów, być dla nich wzorem, że niemożliwe nie istnieje. A dalmatyńczyk balansuje na nosie prawdziwym samochodem – Toyotą Prius, którą przemalowano na nowojorską taksówkę!

https://www.instagram.com/p/B3r6OPeFJC5/

Remiza Pogromców duchów

Kultowy film z czasów dzieciństwa każdego z pokolenia Y, czyli Pogromcy duchów kręcony był m.in. w Nowym Jorku, gdzie do dziś mieści się remiza strażacka, która pełniła rolę kwatery głównej bohaterów filmu. Choć renowacja budynku zmieniła jego fasadę, to namalowany na chodniku symbol przekreślonego duszka nie pozostawia wątpliwości, gdzie jesteśmy. Dla fanów filmu, głównie.

Zegar Bartmana w chodniku na Wall Street

O tym, że reklama jest źródłem handlu, nie trzeba nikogo przekonywać, dlatego, gdy szukano pomysłu, jak przyciągnąć klientów do sklepu jubilerskiego Barthmana na rogu Broadway i Maiden w okolicach Wall Street, padł pomysł zamontowania w chodniku przed sklepem zegara. Barthman wraz z jednym ze swoich pracowników, Frankiem Hommem, stworzył pierwszy zegar w 1896 r.,  który poza mechanicznym zegarem godzinowym z numerowanymi tablicami, które przewracały się na godzinę, miał też małą żarówkę, która oświetlała zegar w nocy. Zegar spotkał się z uznaniem klientów i przechodniów, jednak problematyczne było, że po śmierci twórców nikt nie wiedział jak naprawić zegar, a ten niestety się popsuł. Tak więc, gdy w późniejszych latach zegar zaczął działać wadliwie, atrakcja stała się wstydliwa, a operatorzy sklepu Barthmana codziennie przykrywali go kartonem, aby ukryć swój wstyd. Nie było rady, jedynym rozwiązaniem problemu, była całkowita wymiana zegara. Nowy czasomierz miał już bardziej tradycyjną tarczę analogową, z klasyczną mosiężną różą kompasową. Choć sklep Barthmana zmienił już swoją lokalizację, to zegar pozostał do dziś w tym samym miejscu. Niestety, 50 000 przechodniów dziennie, spowodowało, że tarcza jest dziś mało czytelna, niemniej zegar pozostaje jedną z ciekawszych atrakcji dolnego Manhattanu.

Mini Plexiglass Tunnel

Wydawało mi się, że to zupełnie nowa atrakcja, wybryk nowojorskiego architekta szukającego co by tu wyjątkowego wymyślić dla miasta, a tymczasem okazuje się, ze tunel z wodospadem mieścił się tu już w latach 70-tych! Na terenie budynku McGraw-Hill przy 6-tej alei znajduje się przejście łączące. 48 i 49. ulicę, współcześnie zbudowane z plexiglass’u, które ma stanowić pewnego rodzaju wytchnienie dla pędzących wiecznie mieszkańców Nowego Jorku. Obecnie również po sąsiedzku usadowiły się posągi psa papparazzi i kobiety-królika z bronzu, autorstwa australijskiego małżeństwa artystów Gillie i Marc’a Schattnerów, które pojawiają się w różnych częściach Miasta. Jeśli będziecie w okolicy, zajrzyjcie koniecznie!

https://www.instagram.com/p/B3r7TNBl2vb/

Aleja 6 i 1/2

Każdy fan Harrego Pottera zna peron 9 i 3/4, z którego odjeżdżały pociągi do Hogwartu, a czy wiecie, że w Nowy Jorku jest Aleja 6 i 1/2, która stanowi obszar wyłączony z ruchu kołowego i pozwala na spokojne pokonanie kilku przecznic z daleka od trąbiących samochodów. Są tu stoliki kawiarni, ławeczki, kurtyny wodne, miła odmiana, a nieopodal znajduje się tunel z plexiglass’s pod wodospadem.

Washington Square Park

Niezbyt duży park położony w Greenwich Village, nieopodal nowojorskiego uniwersytetu to na przykład dobre miejsce na ławkowy lunch, czyli kupujemy coś pysznego z gorących stoisk w pobliskim markecie i delektujemy się zdobyczami na parkowej ławce w towarzystwie studentów i pracowników okolicznych biurowców, jak dobrze pójdzie przy akompaniamencie niezłego, ulicznego jazzu. A jeśli najdziecie chętnego na partyjkę szachów, czekają na Was stoły z planszami do rozgrywek na świeżym powietrzu. Łuk triumfalny jak i cały park noszą imię na cześć Jerzego Waszyngtona, pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Red Hook

Red Hook to dzielnica w północno-zachodnim Brooklynie, kiedyś znanym jako South Brooklyn, na terenach portowych. Nazwa dzielnicy pochodzi od lokalnej czerwono-gliniastej gleby i punktu, w którym wrzyna się ona w Zatokę Górnego Nowego Jorku. Najłatwiej dostać się tu korzystając z systemu  komunikacji wodnej (NYC Ferry). Po co zapytacie? Red Hook jest bardzo dynamicznie rozwijającą się dzielnicą, szybko powstają tu nowe osiedla, restauracje, parki, firmy zakładają tu swoje siedziby. Do rozwoju przyczyniło się otarcie sklepu IKEA w 2008 roku, do którego uruchomiono darmowe promy (na długo zanim powstał system komunikacji wodnej). Szerokie chodniki, niska zabudowa, sporo zieleni, Red Hook jest miłą odmianą od zatłoczonego Manhattanu. Celem mojej wizyty w Red Hook był niedzielny obiad w Red Hook Lobster Pound, bo w końcu gdzie wybrać się na dania z homara, niż do portu?

Mapa Nowego Jorku

Jesteś fanem Nowego Jorku? Marzy Ci się podróż do miasta, które nigdy nie śpi? Daj znać w komentarzu! A jeśli spodobał Ci się ten wpis i uznasz go za wartościowy, będzie mi miło, jeżeli podzielisz się nim z innymi korzystając z kolorowych przycisków poniżej. Dziękuję!

Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!

7 komentarze to “Zwiedzanie Nowego Jorku – jak ugryźć Wielkie Jabłko po raz drugi?”

  1. Miejsce wybitnie magiczne, ale czy łatwo żyje się dzięki temu ludzom w NY? Z tego co zdąrzyłem zobaczyć obrzeża NYC są bardzo ubogie. Ludzie są wkurzeni, żyją w takim wkużeniu i mało kogo stać na cokolwiek. No czy ja wiem… Wolę Polskę.

    1. Mysle ze pomimo tego co opisales to zyje sie w NY duzo latwiej niz w Polsce. Jesli pracujesz to praktycznie stac cie na wszystko. Mieszkam od lat w NY i zauwazylam to o czym opisujesz ale to sa ludzie ktorzy najczesciej zyja z pomocy panstwa i nie dlatego ze nie moga znalezdz pracy a poniewaz jej nie szukaja. Wszystko by chcieli miec za darmo. Napewno jakosc zycia w NY sie obnizyla bardzo ale jesli masz ochote pracowac to mozesz zyc wygodnie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.