Odkąd lata świetlne temu – tj, coś w okolicach 2011 roku – poznałam na Teneryfie moją drogą przyjaciółkę J., która na stałe rezyduje w Krakowie, staram się odwiedzać dawną stolicę przynajmniej raz lub dwa razy w roku. Przez te wszystkie lata zawsze staramy się odwiedzić nowe miejsce – nowe oczywiście dla mnie, i tak po latach – można powiedzieć – zbierania materiałów, powstaje wpis o moich ulubionych miejscach w Krakowie i okolicach, uzupełniony o miejsca, które polecają moi zaprzyjaźnieni blogerzy podróżniczy. Mam nadzieję, że ten post przyda Wam się przy planowaniu weekendowego wypadu, a ponieważ w mieście Kraka bywam regularnie, wpis będzie na bieżąco aktualizowany.
Ogród pełen lawendy
Polecają: Anita i Paweł autorzy bloga 101CountriesBefore50.com
Kto kocha lawendę, chce się zrelaksować lub szuka fajnej miejscówki do zdjęć plenerowych wcale nie musi jechać do francuskiej Prowansji. Małych upraw tej przepięknej rośliny na naszym polskim podwórku jest wiele. My ze swojej strony szczególnie polecamy Ci lawendowy ogród w podkrakowskim Ostrowie.” Ogród pełen lawendy”, bo tak brzmi jego prawdziwa nazwa, rozciąga się na 60-arowej działce w otoczeniu pól uprawnych i dzikich łąk. 7 lat temu założyli go zawodowi ogrodnicy – Państwo Barbara i Andrzej Olendrowie. Zainspirowani programem telewizyjnym o uprawie tej niezwykłej rośliny w Polsce, postanowili zająć się jej pielęgnacją na własnej działce. Z roku na rok ciężką pracą stworzyli zachwycający lawendowy raj, do którego ściągają ludzie z całej Polski. Przyjeżdżają tu głównie nowożeńcy, pary spodziewające się dzieci i rodzice z małymi dziewczynkami ubranymi w prześliczne koronkowe, białe sukienki. Wszyscy oni pozują do zdjęć na tle fioletowych rzędów lawendy zachwycających swą zmysłową barwą oraz intensywnym i świeżym zapachem kojarzącym się z upalnym latem. W dniach około 24-25 czerwca w ogrodzie odbywają się trwające kilka dni „Dni Lawendy” z warsztatami florystycznymi, zajęciami plastycznymi dla dzieci i mnóstwem innych atrakcji, na które szczególnie zapraszamy.
Informacje praktyczne:
Strona ogrodu: Facebook
Bilety: Ogród udostępniony jest dla zwiedzających w okresie od około 15 czerwca do 15 lipca. Można odwiedzać go w tym okresie codziennie w godzinach od 10:00 do 21:00. Bilet wstępu to koszt około 5 zł/os (cena z 2017r). Opłata za sesję ślubną wynosi 50 zł/ 3 os. Pozostałe sesje nie są dodatkowo płatne.
Dojazd: „Ogród pełen lawendy” znajduje się w miejscowości Ostrów 167 w odległości około 40 km od Krakowa. Przed ogrodem wydzielono specjalny darmowy parking dla odwiedzających.
Rejs po Wiśle
W upalne lato nie ma nic lepszego niż przesiąść się na stateczek i delektując się powiewem wiatru zwiedzać Kraków i nie tylko od strony wody, oczywiście z przewodnikiem. Zasadniczo są dwa rodzaje rejsów: godzinny tzw. spacerowy, kiedy nie wypływamy poza granice miasta oraz dłuższy, około 4-godzinny rejs do Tyńca oddalonego od Krakowa o ok. 15 km. Krótszy rejs to okazja by od strony wody zobaczyć Wzgórze Wawelskie, Groble, Most Dębnicki, Klasztor Norbertanek, Centrum Manggha, Most Grunwaldzki, Kościół na Skałce, Bulwary wiślane, Kazimierz, Most J. Piłsudskiego oraz Podgórze. Wszystko to wzbogacone o opowieści przewodnika, co czyni rejs bardzo ciekawym. Dłuższa wyprawa do Tyńca gwarantuje ciekawostki na temat takich atrakcji turystycznych jak kościoły ss. Norbertanek i oo.Kamedułów na Bielanach, zamek w Przegorzałach, Kolna, śluza Kościuszko. W Tyńcu natomiast przewodnik oprowadzi Was po Opactwie oo. Benedyktynów.
Informacje praktyczne:
Strona internetowa: firm oferujących rejsy po Wiśle w Krakowie jest wiele, ja akurat korzystałam z tej firmy: http://www.statekkrakow.com
Bilety: rejs godzinny kosztuje 30 zł dla dorosłego i 25 zł dla dziecka 3-12 lat, rejs do Tyńca kosztuje 75 z od osoby dorosłej i 65 zł za dziecko 3-12 lat.
Dojazd: wszystkie firmy oferujące rejsy po Wiśle startują z nabrzeża pod Wawelem, nieopodal Hotelu Kossak. Parkowanie w tym rejonie to dramat, więc polecam spacerek z centrum lub dojazd komunikacją (przystanek Jubilat).
Lanckorona
Poleca Magda z bloga W 10 inspiracji dookoła świata
38 km i niespełna 40 minut jazdy samochodem lub autobusem. Zaledwie tyle dzieli Kraków od jednego z najbardziej niezwykłych miejsc w Małopolsce. Lanckorona, bo niej mowa to niewielka miejscowość w powiecie wadowickim, która skradnie serca największych maruderów! Słowo daję, tutaj nawet kawa smakuje inaczej, a powietrze pachnie absolutnie magicznie! Na próżno szukać tu zabytków, bo nie ma ich zbyt wielu. Ale jest za to spokój, są zaciszne zakamarki i ta sielska atmosfera, która sprawia, że Lanckorona ogarnia wszystkie nasze zmysły. Serce miasteczka bije na niewielkim rynku, otoczonym niskimi zabytkowymi chatami. Nad nimi góruje kościół wraz z ruinami zamku piastowskiego. Mimo takiej ciasnej przestrzeni można się tu kręcić i spacerować bez końca. Lanckorona nazywana jest miastem aniołów. Wydaje mi się, że właśnie przez tę sielską aurę i anielskie położeni. Warto poświęcić kilka godzin na lanckoroński trip, bo gdzie najlepiej się odpoczywa, jak nie w mieście, gdzie nad głowami latają anioły?
Informacje praktyczne:
Strona internetowa: Gmina Lanckorona
Dojazd: najwygodniej chyba jednak własnym środkiem transportu, jeśli jednak nie macie takiej opcji z Krakowa jeżdżą busy przewoźnika MAKS z parkingu przy ul. Wita Stwosza z różną częstotliwością (rozkład sprawdzicie klikając w nazwę przewoźnika), bilet kosztuje ok. 10 zł w jedną stronę.
Kolorowe schody
Kolorowe schody na Podgórzu to element krakowskiego street artu, który łączy w sobie rozjaśnienie, rozweselenie publicznej przestrzeni oraz mądre i czasem mniej wzniosłe cytaty znanych osobistości jak Ghandi, Marquez, Pratchett, Twardowski czy … Tata Muminka. 55 stopni w kolorach tęczy to instalacja, która powstała w 2013 roku podczas ArtBoom Festival, znajduje się między ulicami plac Lasoty i Andrzeja Potebni, przy ulicy Tatrzańskiej na wysokości numeru 5. Podobne projekty uświetniają rozmaite dzielnice na całym świecie od San Francisco, przez Valparaíso w Chile, Stambuł aż po Seul w Korei Południowej. Więcej przykładów Kolorowych schodów na świecie (klik).
https://www.instagram.com/p/BVw8p0-g-0p/
Street art
Kraków może poszczycić się naprawdę sporą ilością dobrego street artu, który objawia się w w najróżniejszych miejscach a także często zmienia. Żeby być na bieżąco, polecam obserwować #streetartkrakow na Instagramie, gdzie znajdziecie najnowsze dzieła wraz z lokalizacjami. Poniżej wybrane przykłady:
https://www.instagram.com/p/BaFIOXBFcum/
https://www.instagram.com/p/BSyIrxyFzaT/
Zamek w Przegorzałach
To było jedno z pierwszych miejsc, które zwiedzałam w Krakowie podczas wojaży z wspomnianą już przyjaciółką J., dlatego chyba mam do niego szczególny sentyment. Położony na wzgórzu, tuż na Wisłą Zamek to jedno z niewielu dzieł architektury III Rzeszy w Krakowie. Wybudowany pierwotnie jako rezydencja barona Otto von Wächtera w czasie II Wojny Światowej, obecnie Zamek jest siedzibą dwóch instytucji Uniwersytetu Jagiellońskiego: Instytutu Europeistyki i Centrum Badań Holocaustu. Na parterze mieści się restauracja a poniżej kawiarnia, obie oferują fantastyczny widok a Wisłę, południowo-zachodnią część Krakowa i Beskidy z Babią Górą, a przy dobrej widoczności – również widoczne są Tatry. Kawka w takim miejscu w letnie popołudnie to czysta przyjemność!
Informacje praktyczne:
Strona internetowa: U Ziyada Restauracja i Kawiarnia. Zamek w Przegorzałach
Dojazd: tylko samochodem, Zamek znajduje się niecałe 10 km od centrum Krakowa, przed wejściem do Zamku znajduje się bezpłatny parking.
Taras Akademii Muzycznej
Poleca Marcin Wesołowski, autor bloga Wojażer
Wszyscy tu w tym mieście jesteśmy na swój sposób szaleni. Od narodzin, gdy nasi, wydawałoby się, niespełna rozumu rodzice rodzą nas w zakurzonym mieście pełnym bezlitosnego smogu, w polskiej stolicy kultury, w mieście królów polskich, które leniwie przetacza się przez historię, niechętnie spoglądając na pędzącą ku przyszłości Warszawę. Żyjemy w swoim małym świecie spraw lokalnych i widoków, które uspokajają nas i przywołują na myśl Włochy. Bo w gruncie rzeczy, w życiu jesteśmy właśnie tacy – południowi. Aby spojrzeć na Kraków z tejże perspektywy i ujrzeć idylliczne miasto o dobrze uformowanej tkance, fotogeniczne i pełne czaru, który przyciąga tutaj miliony odwiedzających co roku, warto wybrać się do Restauracji u Romana, która znajduje się na dachu Akademii Muzycznej przy ulicy św. Tomasza 43. Wprawdzie na słowo „restauracja” miejsce to nie zasługuje, kawę serwuje iście okropną, a zapach kuchni unosi się nad wnętrzem żywcem z wczesnych lat dziewięćdziesiątych, jednak w przeciwieństwie do wielu innych tego typu miejsc, u Romana znajdziecie to, czego nie ma nigdzie indziej. Najbardziej magiczny taras w centrum Krakowa. Dokładnie ten, który widzieliście w filmie Vinci, w scenie w której Więckiewicz rozmawia z Szycem przy piwie, zaś w tle majaczą wieże Kościoła Mariackiego.
Informacje praktyczne:
Strona internetowa: Restauracja u Romana
Aby tam dotrzeć, trzeba nie lada cierpliwości, gdyż swe progi otwiera owe miejsce jedynie od poniedziałku do piątku od 9 do 17, zaś w sobotę od 9 do 15 i to tylko w czasie, w którym odbywa się nauka we wspomnianej Akademii. Warto spróbować, gdyż widoków tego typu w Krakowie jest bardzo niewiele.
Wejście: za darmo, choć warto coś przekąsić.
Parking: ograniczony, gdyż miejsce znajduje się wewnątrz plant. Pieszo zaledwie kilka kroków od Rynku Głównego. Należy wjechać windą na najwyższe piętro, portier Akademii Muzycznej zawsze chętny do pomocy. Taras zamykany jest w dni, kiedy panuje zła pogoda lub gdy jest bardzo zimno.
Zalipie
Wiele osób z Krakowa, z którymi rozmawiałam, nie miało pojęcia o istnieniu Zalipia, czyli wciąż jeszcze za mało się mówi o tej wyjątkowej wsi pod Tarnowem. A docenili ją nawet Japończycy! [klik po więcej] Zalipie, zwane również Malowaną wsią, mieści się ok. 100 km od Krakowa i zaledwie 30 km od Tarnowa. Wsławiło się przepiękną sztuką zdobienia domów, czyli Malowanych Chat. Zwyczaj ten wywodzi się z XIX wieku, kiedy to mieszkanki wsi zaczęły dekorować wnętrza swoich chałup kwiatowymi wzorami wykonanymi z bibułek, papieru czy po prostu namalowanymi. Wkrótce wzory zaczęły pojawiać się również na zewnątrz domostw. Za propagatorkę tego nurtu uznaje się artystkę pochodzącą z Zalipia, Felicję Cyrułową, której domostwo po śmierci zmieniono w skansen-muzeum (aktualnie w remoncie do końca 2018). W Zalipiu znajduje się ok. 20 malowanych domów, a pod koniec czerwca odbywa się konkurs na najpiękniejszą Malowaną Chatę. Warto zajrzeć do Domu Malarek, można powiedzieć lokalny dom kultury, który pielęgnuje tradycje Zalipia, organizuje warsztaty i wspomniany już doroczny konkurs, a także udziela informacji na temat Malowanych Chat i gdzie je znaleźć. W Domu Malarek można też kupić ręcznie wykonane pamiątki z wzorami z Zalipia.
Informacje praktyczne:
Strona internetowa: Zagroda Cyrułowej w Zalipiu
Bilety: aktualnie Skansen jest nieczynny, nowy cennik będzie ogłoszony po ponownym otwarciu. Oczywiście oglądanie domów we wsi nic nie kosztuje.
Dojazd: Bez samochodu ani rusz. Malowana wieś mieści się ok. 100 km od Krakowa i zaledwie 30 km od Tarnowa, parkowanie we wsi jest proste, przed Domem Malarek znajduje się dodatkowo parking. Żeby przemieszczać się między chatami potrzebny jest własny środek transportu.
https://www.instagram.com/p/BVutWrwgv5_/
Kawa na tarasie hotelu Kossak
W samym centrum Krakowa, nad Wisłą z widokiem na Wawel – taką właśnie wspaniałą perspektywę oferuje kawiarnia z tarasem widokowym na dachu hotelu Kossak. Tu nie trzeba chyba dodawać nic więcej, jeśli tylko będziecie mieli okazję, najlepiej latem albo wiosną zajrzyjcie tu na kawkę, panorama gwarantowana. Ps. w styczniu przy -22 w 2017 taras był zamknięty, tak tylko mówię 🙂
Informacje praktyczne:
Strona internetowa: Hotel Kossak w Krakowie
Dojazd: z parkowaniem w tej okolicy jest zawsze ciężko, dlatego polecam komunikację miejską, hotel znajduje się przy domu handlowym Jubilat i na przystanku o tej nazwie należy wysiąść (tramwaj 2, autobus 304)
Ojcowski Park Narodowy
Bardzo lubię tu przyjeżdżać, szczególnie że z łatwością można tu uniknąć tłumów, wystarczy zrobić wszystko na odwrót! Otóż auto (wybrałam się tu kiedyś rowerem z Zielonek i prawie padłam trupem) zostawiam PRZED Ojcowskim Parkiem Narodowym – z zasady tam nie wjeżdżamy (!) w okolicach Wielkiej Wsi nad Prądnikiem. Moja ulubiona trasa wiedzie najpierw asfaltem niestety, ale potem na wysokości baru-kawiarni Pod Puchaczówką odbijam w prawo na zielony szlak, który wije się, wspina i opada górą parku i pozwala na kozackie panoramki i widoki. Zaczynając więc od zejścia z asfaltu, szlak prowadzi nas w górę, potem po płaskim, potem znowu w górę – bez dramatu, ale jednak z malutkimi bąbelkami to nie polecam. Pierwszy przystanek widokowy nazywa się Góra Okopy i popołudniem oferuje najlepszy widok na dolinkę. Rano może być dość pod słońce. Kolejny punkt widokowy – największy – to Skały Koronne, stąd mamy panoramę 180 stopni, najlepiej wybrać się to do południa, potem słońce operuje mocno i ze zdjęciami może być trudniej, choć nie jest to niemożliwe. Ostatni przystanek to słynna Rękawica, ścieżka opada w dół a kamienie są mocno wyślizgane, więc trzeba się mieć na baczności. Na wysokości Rękawicy jest na dole Brama Krakowska, jednak z dołu rękawica nie robi aż takiego wrażenia. Oczywiście barierki są celowo, więc nie przełaźcie przez nie, bo trzeba zrobić foto na insta! Skałki tutaj są dość kruche i każde zejście ze szlaku, grozi upadkiem z naprawdę sporej wysokości. Zdjęcie na insta nie jest tego warte, wierzcie mi. Dalej można kontynuować zejście zielonym szlakiem, po drodze jest jeszcze Jaskinia Ciemna, jak ktoś lubi takie atrakcje. Po zejściu do Doliny Prądnika można dojść aż do Ruin Zamku w Ojcowie (wejście płatne, tylko jeśli chcecie wejść do ruin, plac dookoła – wejście bezpłatne. Tutaj też rozpościera się przyjemny widok. Można też zawrócić przy Rękawicy i wrócić tą samą trasą, całość zamie Wam ok. 3h z przystankami na foto. Pokonywałam te trasę zarówno późną jesienią jak i w środku lata przy 27-stopniowym upale i za każdym razem było pięknie, jesienią dzięki kolorom chyba nawet bardziej mi się podobało.
Informacje praktyczne:
Strona internetowa: Ojcowski Park Narodowy
Dojazd: parkowanie od strony Ojcowa – parking oficjalny Złota Góra 5 zł za godzinę, Pod Zamkiem w Ojcowie 8 zł/h. Wcześniej na drogach dojazdowych PRZED wjazdem do parku narodowego free, ale w weekendy bywa ciasno. Autobusem LR0(ZERO) do przystanku Ojców Zamek (do sprawdzenia na Jak Dojadę) – tylko w weekendy.
Zalew Zakrzówek
Na dzień opisywania tej atrakcji (sierpień 2022) teoretycznie wstęp na sporą część terenu wokół Zalewu Zakrzówek jest zabroniony, wołają o tym znaki na początku trasy, oraz na poszczególnych ścieżkach – szczególnie tych położonych na klifie. To jednak nie przeszkadza mieszkańcom i mnie by na teren Zakrzówka wejść, do czego nie namawiam, mówię po prostu jak jest. Oficjalnie Zakrzówek i baseny mają zostać otwarte latem 2023 roku, a póki co – pozostaje nielegalne spacerowanie. Nie w głowie mi było pływanie, natomiast spacer wokół zalewu już tak, szczególnie, że część terenu ma już bardzo fajnie przygotowaną infrastrukturę: ławeczki w punktach widokowych, haki pod grille, kosze na śmieci (niestety przepełnione, bo skoro zamknięte, to nikt nie sprząta, a jednak jest po czym. Zalew Zakrzówek to sztuczny, zbiornik wodny (a właściwie dwa), który powstał w wyniku zalania nieczynnego kamieniołomu wapiennego. Miejsce ma ogromy potencjał i widać już pierwsze kroki, by służył odwiedzającym. Póki co jest trochę dziko, trochę nie, powalone po burzy drzewa tarasują ścieżkę, ale na ławeczkach i leżakach można sobie odpoczywać. Widokowo piękne miejsce, na pewno po udostępnieniu basenów dużo się zmieni i natłok zwiedzających będzie większy, póki co jak dla mnie było idealnie.
Informacje praktyczne:
Strona internetowa: Artykuł z Muratora
Dojazd: parkowanie auta jest możliwe od strony ul. Twardowskiego oraz Norymberskiej czy Tynieckiej. Komunikacją miejską można dojechać podobnie od Twardowskiego (przystanek Kapelanka, 194, 662) lub Tynieckiej (przystanek Park Skały, 112, 162, 612).
Kocie kawiarnie
Kocie kawiarnie można dziś spotkać w wielu miastach Polski, jednak to Kociarnia w Krakowie przy ul. Krowoderskiej 48 była pierwszą w naszym kraju. Od początku mi się tam podobało, bo w tym miejscu najważniejsze są koty, a zarobek jest przy okazji. Odbywają się tu wieczory z planszówkami (oczywiście w towarzystwie kotów), warsztaty dla dzieci uczące jak się obchodzić z kotem, spotkania z behawiorystami. Nie zapominajmy również o bardzo ważnej roli kawiarni, czyli kąciku adopcyjnym. Zawsze kiedy jestem w Krakowie staram się znaleźć godzinkę by odwiedzić rodzeństwo Przecinka i Kropka, Karmelka oraz resztę bandy. popijając dobrą herbatę i zajadając ciastko można się cieszyć towarzystwem ciekawskich kotełków, a jeśli będą chętne pobawić się z nimi wędką. Bardzo lubię atmosferę tego miejsca, jest przytulnie jak w salonie o lekko zwariowanej na punkcie kotów ciotki (ale bez przykrych zapachów). Co ważne, Kociarnia ma jasny regulamin, kotów nie wolno budzić, nosić na rękach ani karmić.
Niedawno powstała druga filia Kociej Kawiarni, tuż przy Galerii Krakowskiej, gdzie rządzi Simba – ogromny, rudy norweski leśny. Kawiarnia z uwagi na lokalizacje i większy ruch wprowadziła limit wiekowy od 10 roku życia, co uważam generalnie za dobrą zasadę, którą mogłyby przyjąć wszystkie kocie kawiarnie. Drugi lokal niekoniecznie przypadł mi do gustu jeśli chodzi o atmosferę, ale kotełki są niesamowite a Simba – po prostu król kawiarni.
Informacje praktyczne:
Strona internetowa: Profil Kociej Kawiarni na Facebooku
Dojazd: parkowanie w okolicach Krowoderskiej czy Galerii Krakowskiej to niezłe wyzwanie, dlatego ja osobiście zawsze wybieram komunikację miejską. Na Krowoderską najłatwiej dojechać 179, 18, 304, zwykle wybieram przystanek Nowy Kleparz, albo z centrum idę spacerkiem. Druga kawiarnia ta tuż obok Galerii Krakowskiej znajduje się pod adresem Lubicz 1. Auto w razie co można zostawić na parkingu Galerii, chyba 2 zł/h albo przyjechać tu komunikacją.
Kopalnia Soli w Wieliczce
Wieliczka wydaje się dość oczywistą atrakcją, kiedy przyjeżdża się do Krakowa, ale muszę przyznać, że zjechać do kopalni udało mi się dopiero w tym roku. Uważam, że jest to miejsce absolutnie fenomenalne i warte swojej ceny. Na zwiedzanie Trasy turystycznej warto sobie przeznaczyć około 3h, jest to zwiedzanie z przewodnikiem – nam trafił się akurat świetny! Najgłębiej zeszliśmy na 135 metrów pokonując 800 schodów i muszę przyznać że chyba najbardziej niesamowite było to, jak dobrze mi się oddychało na tej głębokości. Blisko 3-kilometrowa trasa krętymi korytarzami prowadzi przez ponad 20 komór, w tym najpiękniejszą – Kaplicę Św. Kingi, choć mnie również zachwyciła Komora Michałowice widoczna na zdjęciu poniżej. Niesamowite wrażenie robią solne żyrandole, które nie mogłam się zdecydować czy bardziej chce polizać czy zabrać do domu. Zwiedzanie Kopalni Soli w Wieliczce to absolutne must-see, kiedy będziecie w Krakowie.
Mniej więcej w 2/3 zwiedzania robimy sobie przerwę na toaletę i zakup pamiątek, które są bardzo fajne i w zaskakująco przystępnych cenach (słoiczek z solą gruboziarnistą białą lub różową 12 zł, podstawka z różowej soli na lampionik 14 zł, lampy solne – całkiem spore już za 40 zł; drugi sklep w stronę wyjścia ma już wyższe ceny, warto zaopatrzyć się więc w pierwszym).
https://www.instagram.com/p/BfBpGihncuy/
Informacje praktyczne:
Strona internetowa: Kopalnia Soli w Wieliczce
Bilety: na Trasę turystyczną bilet dla dorosłego kosztuje 59 zł, ulgowy 42 zł – jeśli będziemy zwiedzać w języku polskim. Bilet rodzinny I (2 bilety dla dwóch osób dorosłych i 2 bilety dla dwójki dzieci od lat 4 do lat 16.) kosztuje 160 zł i daje sporo oszczędności. Dzieci do 4 lat nie płacą za wstęp, jednak osobiście uważam, że wizyta w Kopalni to nie jest rozrywka dla takiego malucha. Bilety warto kupić online, obowiązują na konkretną godzinę, dzięki czemu unikniemy stania w kolejkach. Pamiętajcie, że Kopalnia Soli to mega popularne miejsce wśród nie tylko krajowych ale i zagranicznych turystów.
Dojazd i parkowanie: do Kopalni Soli w Wieliczce z centrum Krakowa można dojechać w 40 min autobusem nr 304 lub pociągiem (jednak aktualnie występują utrudnienia na trasie Kraków – Wieliczka. Jeśli wybierzecie się autem z zaparkowaniem nie będziecie mieli problemu, Wieliczka jest pod tym kątem przygotowana 15 zł za postój mniej więcej 3h i Wasze autko ma gdzie poczekać.
Kamieniołom Liban
Polecają Tati i Michał z bloga Poszli-pojechali
Opuszczony kamieniołom Liban, wraz z porzuconą maszynerią i zabudowaniami, powoli niszczeje, wtapiając się w przyrodę. Trochę szkoda, choć taka jest kolej wszystkich rzeczy. Znajduje się na listach wszystkich miłośników alternatywnych szlaków zwiedzania Krakowa, bo odegrał swoją rolę nie tylko w filmie “Lista Schindlera”.
Wapień wydobywano tu już od XIV wieku, a w 1873 roku Bernard Liban, któremu miejsce zawdzięcza swoją potoczną nazwę, założył firmę Kamieniołomy i wapienniki Libana i Ehrenpreisa. Nazwa przetrwała do dziś, choć po przedsiębiorstwie już nie ma ani śladu. W czasie II Wojny Światowej był tu obóz karny, założony przez Niemców, głównie dla więźniów polskich. Zbiorniki rdzewieją, mostki i schody robią się coraz bardziej niepewne – i na dno kamieniołomu coraz trudniej się dostać. Na terenie znajduje się też część dekoracji z filmu – droga wykonana z macew, czy druty obozu, które ostatecznie pozostawiono dla następnych pokoleń.
Informacje praktyczne:
Strona internetowa: Kamieniołom Libana, Podgórze
Wstęp bezpłatny.
Dojazd: Kamieniołom Liban znajdziecie w dzielnicy Podgórze, niedaleko Kopca Krakusa (adres Armii „Kraków” 30). Możecie się tam dostać pociągiem w nieco ponad 20 min od stacji Kraków Główny – wysiadamy na stacji Kraków Podgórze, lub komunikacją miejską tramwaj + autobus (50+244 lub 19+223) w ponad 40 min. Oczywiście najłatwiej będzie własnym samochodem.
Grodzisko Stradów – zwana polską Toskanią
Wydaje mi się, że gdyby nie pandemia to miejsce miałoby szanse pozostać tajemnicą, albo przynajmniej mała atrakcją dla wtajemniczonych. Punkt widokowy – największa atrakcja Grodziska Stradów – położony jest co prawda już w w województwie świętokrzyskim, niemniej z Krakowa jest spokojnie osiągalny w jeden dzień. Grodzisko Stradów to dawna stolica państwa Wiślan i ponoć najstarszy w Polsce ośrodek typu miejskiego, z którego niestety nic, poza kształtem sześciobocznego grodu dobrze widzianym z góry (dron, samolot). Niemniej położona na wzniesieniu miejscowość Stradów oferuje przede wszystkim niezwykle malownicze panoramy, szczególnie w czasie zachodu słońca, przypominające nieco toskańskie krajobrazy. A jak pogoda i przejrzystość powietrza dopisze, to można dostrzec stąd nawet Tatry! Poza tym w gminie Czarnocin, na terenie której leży Grodzisko Stradów oferuje atrakcje raczej natury sakralnej w swoich maleńkich, uroczych miejscowościach.
Informacje praktyczne:
Strona internetowa: Gmina Czarnocin
Wstęp bezpłatny.
Dojazd: wyłącznie własnym samochodem, u podnóża wzniesienia jest całkiem spory (jak na to miejsce) szutrowy parking, od tego momentu na punkt widokowy trzeba się nieco wdrapać, więc dajcie sobie tak min. 15 minut zapasu na spokojne wejście.
Zamek w Wiśniczu
Największy po Wawelu zamek w Małopolsce pochodzi z połowy XIV wieku i jest położony we wsi Nowy Wiśnicz, około godzinę drogi samochodem na południowy wschód od Krakowa. Wczesnobarokowa konstrukcja z renesansowymi elementami dekoracyjnymi postawiona jest na planie czworoboku, z wewnętrznym dziedzińcem i czterema narożnymi basztami. Zamek mimo iż był doszczętnie zniszczony, jest świetnie odrestaurowany, a wnętrza wyposażone i udekorowane, dzięki czemu zwiedzanie z przodownikiem jest jeszcze bardziej ciekawe. Zwiedzenie zorganizowane to jedyna opcja, żeby zwiedzić wnętrza, grupa zbiera się na określoną godzinę (do sprawdzenia na stronie na dany sezon) i zwiedza razem, oczywiście w reżimie sanitarnym. Pamiętajcie, by zapytać przewodnika o legendę o lotnikach!
Informacje praktyczne:
Strona internetowa: Strona zamku
Wstęp 18/12 zł
Dojazd: najwygodniej samochodem, poza tym można dojechać do Bochni i próbować lokalnymi autobusami (np. AB Bus), pod zamkiem jest jeden parking, nieco powyżej drugi, miejsc dość sporo.
Pustynia Błędowska
Około 50 km na północny zachód od Krakowa leży Pustynia Błędowska, miejsce, którego w Małopolsce chyba mało kto by się spodziewał. Pustynia tak naprawdę dzieli się na dwie części i można się za nią zabrać aż z trzech stron. My zawsze jeździmy na punkt orientacyjny Róża Wiatrów – zadaszoną konstrukcję tarasową, gdzie można się schronić przed deszczem czy słońcem, od strony miejscowości Klucze. Z tej strony dość łatwo zaparkować – albo wzdłuż drogi dojścia na pustynię (do pewnego momentu, a czasami można dojechać na samą pustynię. Od strony tej samej miejscowości znajduje się punkt widokowy Czubatka, który z pewnej wysokości pozwala spojrzeć na pustynię z góry. Na pustynię można też się dostać od strony miejscowości Chechło, z tej strony również znajdują się zabudowania rekreacyjne, choć nie tak imponujące jak te pierwsze, ale dodatkowo to od tej strony znajdują się mityczne drzwi, które pojawiają się i znikają. Tu również jest punkt widokowy Dąbrówka. Sama pustynia jest atrakcją samą w sobie, a szczególnie w czasie zachodu słońca jest tu zupełnie magicznie. Powierzchnia nie jest duża, w sumie tylko 10 km na 4 km, ale jest atrakcyjnym terenem pieszych wędrówek i konnych przejażdżek. Pustynia objęta jest programem Natura 2000. Legenda głosi, że pustynia powstała z rozsypanego przez diabła piasku, kiedy próbował zasypać olkuską kopalnię srebra. W przeszłości natomiast kręcono tu ekranizację Faraona Bolesława Prusa.
Informacje praktyczne: Strona WWW
Strona internetowa:
Wstęp bezpłatny
Dojazd: tylko własnym samochodem.
Mapa atrakcji Krakowa i okolic
I jak Ci się podobało? Przekonałam Cie do odwiedzenia Krakowa i okolic? A może masz swoje ulubione, nie zawsze populane, miejsce, które nie znalazło się w zestawieniu, a warto je dodać? Daj znać w komentarzu! A jeśli spodobał Ci się ten wpis i uznasz go za wartościowy, będzie mi miło, jeżeli podzielisz się nim z innymi korzystając z kolorowych przycisków poniżej. Dziękuję!
Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!
Bardzo fajny artykuł, Kraków skrywa wiele ciekawych miejsc 🙂
Super fajnie napisany wpis. Bardzo ciekawe propozycje na wyjazd. Pozdrawiam,
potwierdzam. W Krakowie i okolicach jest bardzo dużo ciekawych miejsc do zobaczenia. My ostatnio byliśmy w Jaworznie na starej kopalni. Też fajnie
Dzięki za bardzo wyczerpujący wpis. Właśnie jestem w trakcie planowania, na pewno więc część z tego wykorzystam – bardzo fajny pomysł z pinezkami 🙂
Super inspirujący wpis, na pewno będę jeszcze tu wracać. 🙂
Kraków jest piękny <3 Niedługo ponawiamy także Twój wpis się przyda, pozdrawiam!
Wchodząc nie dowierzałem, że coś w Krakowie może mnie jeszcze zaskoczyć. Ale czytam nagłówek nieoczywiste atrakcje to sprawdzę. Kurcze byłem w Krakowie z kilkadziesiąt razy i kilka z tych atrakcji już znałem, ale kilkoma to mnie zupełnie zaskoczyłaś. Będę musiał jechać jeszcze kilka razy 😉
Bardzo miło mi to czytać!
Hej,
ale super, że zrobiłaś to tak nieszablonowo! Większość, w sumie ja także, podpowiada tzw. „standardy”, Sukiennice, Wawel, Kazimierz – a Ty alternatywę – super!
U mnie z kolei jest zwięźle i mam nadzieję z humorem – https://www.guideu.pl/post/naj-w-krakowie
Pozdrawiam 🙂
Niezła zachęta nawet dla Krakusów , szkoda tylko że zamiast zdjęcia z Przegorzał wkradła się fotografia willi Decjusza …. ale też warta polecenia, więc nic straconego;-)
Świetne zestawienie ! Musze się wybrać do Krakowa i nadrobić bo nie wszędzie dotarłem. Zwłaszcza okolice Krakowa wyglądają bardzo zachęcająco 🙂 A teraz jeszcze tanie loty z Gdańska do Krk. No nic tylko lecieć 😛
Chyba wkradł się mały błąd jeżeli chodzi o nazwę stacji, na której powinniśmy wysiąść jadąc do kamieniołomu Liban. Myślę, ze jest to Kraków Podgórze. Mieszkam w Krk od ponad 7 lat i daję znać, ponieważ może komuś się to przydać:)
Warte zobaczenia atrakcje! Pozdrawiam!
Super, dzięki za info! Zaraz poprawiam!
Świetny post! Ciekawie wyglądają te atrakcje 🙂
Totalnie czuję się przekonany! W Wieliczce byłem, ale o tym lawendowym ogrodzie nawet nie wiedziałem, a pustynia od dawna jest na mojej liście must see. Chyba czas się ruszyć 😀
Niezła zachęta nawet dla Krakusów , szkoda tylko że zamiast zdjęcia z Przegorzał wkradła się fotografia willi Decjusza …. ale też warta polecenia, więc nic straconego;-)
Świetna relacja! Te kolorowe zdjęcia inspirują. 🙂 Super, że jest mapka, pomaga w planowaniu wycieczek.
Prawdopodobnie zamknęli restauracje u Romana :/ Ale ogród pełen lawendy? Koniecznie muszę odwiedzić to miejsce
O nie! To fatalnie… sprawdzę z lokalesami 🙂 Do ogrodu osobiście jadę w sobotę, nie mogę się doczekać!
O Kamieniołomie Liban nie słyszałam, ale jednym z moich ulubionych miejsc w Krakowie jest Zakrzówek 🙂
Ja osobiście polecam przejażdżkę drezyną super sprawa odbywa sie ona w miejscowości Regulice kolo Krzeszowic
Bardzo podoba mi się ten blog. Bardzo ciekawa tematyka jest tutaj poruszana. Będę częściej na pewno tutaj zaglądać.
Bardzo ciekawy opis. W paru miejscach juz byłem. szczególnie polecam kopalnię soli. Coś pięknego. Pozdrawiam
Jeśli chodzi o sam Kraków, to obecnie coraz mniej chętnie tam wracam – jakoś stracił dla mnie ten romantyczny urok, który kiedyś tam czułam. Ale jeśli chodzi o okolicę, to uważam że są to nieodkryte perełki! W Lanckoronie i Zalipiu byłam, są jak połączenie polskiej kultury ludowej z bajkowością. Świetna sprawa dla osób, które interesują się naszą lokalną kulturą i sztuką 🙂
Julia Artur 🙂
Hej,
fajny post. Mała uwaga techniczna – zdjęcia obrazujące zamek w Przegorzałach faktycznie przedstawiają Willę Decjusza 🙂
Racja, źle podpisałam zdjęcie, dzięki!
Kraków jest super <3
http://wjedendzien.pl/krakow-co-zobaczyc/