Skip to main content

Słowenia – Park Narodowy Triglav – wędrowanie po górach – sierpień 2022

Wszystko zaczęło się zupełnie niewinnie, kiedy śledziłam podróż Kami po Słowenii. Obserwując jej zwiedzanie z imponującymi górami w tle, serducho mi mocno drgnęło i 3 dni później miałam już bilet lotniczy do Lublany. Te piękne góry to Alpy Julijskie, które w Słowenii w większości są położone na terenie Triglavskiego Parku Narodowego, który swoją nazwę zawdzięcza najwyższemu ze szczytów Triglav 2864 m n.p.m. Ale spokojnie, nie trzeba się wdrapywać aż tak wysoko, żeby podziwiać piękne widoki, choć dla wielu to właśnie dwutysięczniki są tu celem wypraw. Zacznijmy jednak po kolei – jak zaplanować całą eskapadę i gdzie się wdrapać.

Informacje praktyczne

Informacje praktyczne na temat podróżowania po Słowenii znajdziecie w zaktualizowanym wpisie Słowenia – informacje praktyczne 2017 (aktualizacja 2022) Jak wspomniałam we wstępie – przyleciałam do Lublany bezpośrednim lotem LOT-u z Warszawy i z uwagi na późną godzinę przylotu, postanowiłam przenocować w stolicy i następnego dnia rano wyruszyć do Kranjskiej Gory, nad Jezioro Jasna, ponieważ to miejsce obrałam na bazę wypadową.

Jak dotrzeć do Parku Narodowego Triglav?

W dniu przylotu, zaraza po zakwaterowaniu tuż przy dworcu Ljubljana AP (ogólnie nie polecam tej okolicy z uwagi na uciążliwy hałas, ale w tym wypadku liczyło się podejście praktyczne) udałam się do kasy po bilet na autobus do Kranjskiej Gory, który z uwagi na fajne weekendowe promocje (zarówno na autobusy jak i pociągi) kosztował zaledwie 2,7 € (2,2 € bilet + 0,50 € opłata manipulacyjna w kasie – kupując bilet w autobusie jej nie płacicie, normalnie za tą trasę płaci się 8,7 €). Zainteresowanie było spore, jednak nawet gdybym nie kupiła biletu wcześniej, to i tak bym się zmieściła. Rozkłady jazdy oraz koszt przejazdu w całej Słowenii najlepiej sprawdzać bezpośrednio na stronie przewoźnika Arriva. Podróż z Lublany zajęła mi ok. 2 godzin (91 km). Z przystanku autobusowego w Kranjskiej Gorze nad Jezioro Jasna są niecałe 2 km, uznałam, że pokonanie tego dystansu pieszo z walizką na kółkach nie będzie problemem. No cóż, innej opcji i tak nie ma, ale nie zabierajcie walizki na podróż po Słowenii (wzięłam ją tylko z uwagi na kijki trekkingowe, ale mogłam sprawdzić, że w Słowenii jest Decathlon i nie trzeba ich był targać ze sobą). Nad Jeziorem Jasna zaczyna się szlak na Przełęcz Vršič, skąd startuje wiele ciekawych szlaków, a jednocześnie bliskość miasteczka daje komfort restauracyjno-zakupowy.

Gdzie spać w Parku Narodowym Triglav?

Kranjska Gora – Jez. Jasna – Rooms Barovc (aka Youth Hostel Brovc): zależało mi na noclegu blisko okolicznych szlaków, dodatkowo malownicza okolica jeziora Jasna zachęcała do zatrzymania się nad jeziorem. Obiekt z hostelem nie ma nic wspólnego (dlatego na Bookingu są już jako Rooms Barovc), oferuje pokoje 2- i 4-osobowe z łazienkami i  ze śniadaniami. Pokoje są czyste, komfortowe a śniadania może nie mocno wyszukane, ale głodna nigdy nie wyszłam. Dodatkowo całą dobę dostępna jest kuchnia, ekspres do kawy a z lodówki można kupować napoje. Internet śmiga jak szalony. Ściany są dość cienkie więc polecam zabrać zatyczki do uszu. Obiekt położony jest powyżej jeziora więc każde wyjście to piękna panorama jeziora na tle gór. Cena z noc ok 61€ (bookowałam w maju 2022 na sierpień tego samego roku).

W każdym obiekcie, w którym się zatrzymacie w Słowenii, obowiązkowo trzeba zapłacić podatek miejski 2€ za osobę za noc.

Jeśli chcecie spać w schroniskach (choć nie do końca są to takie schroniska jak w polskich górach), to warto sprawdzać oferty na ich stronach internetowych z dużym wyprzedzeniem.

Ogólne informacje o wędrowaniu po górach w Słowenii

  • telefon alarmowy: w Słowenii funkcjonuje międzynarodowy numer alarmowy 112, przez który wezwiecie również Górskie Pogotowie Ratunkowe;
  • oczywiście należy wykupić ubezpieczenie na podróż zagranicę, karta EKUZ to nie wszystko, większość towarzystw ubezpieczeniowych nie traktuje zwykłego wędrowania po górach jako sportu ekstremalnego, ale jeśli będziecie chcieli robić poważniejsze rzeczy typu Via Ferraty – wtedy należy wykupić wyższy zakres ubezpoeczenia, który będzie pokrywał sporty ekstremalne;
  • do planowania tras nieoceniona jest apka Mapy.cz lub Komoot;
  • oznakowanie szlaków: na ten temat mogłabym pewnie napisać oddzielny post, ale w skrócie powiem, że jest różnie. Czasem jest podany czas przejścia, czasem nie, czasem oznakowanie jest logiczne, czasem nie. Jeśli macie przyzwyczajenia z polskich gór, lepiej je porzucić;
  • wstęp do Triglavskiego Parku Narodowego jest bezpłatny.

Co zobaczyć i jakie szlaki zrobić?

Jezioro Jasna – Kranjska Gora

Okolice Jeziora Jasna to jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widziałam. Dwa sztuczne zbiorniki wodne, kilka kładek, kilka – dosłownie chyba trzy – knajpek i chill murowany. Ponieważ zamieszkałam dość blisko jeziora, przychodziłam codziennie na zachód słońca. Centrum miasteczka Kranjska Gora od jeziora dzieli jakieś 20 minut spaceru. Panorama, którą można podziwiać znad jeziora Jasna, obejmuje m.in. Prisojnik, Razor, Veliki Vratnik, Golichicę czy Skrbinjek.

Szlak Jezioro Jasna – Przełęcz Vršič – 1611 m n.p.m.

Zaraz pierwszego dnia wybrałam się na najsłynniejszą przełęcz w Parku Narodowym Triglav – Przełęcz Vršič położoną na wysokości 1611 m n.p.m. Sama w sobie stanowi atrakcję, a dodatkowo stanowi świetny punkt wypadowy na okoliczne szczyty. Z anglojęzycznym przewodnikiem wydawnictwa Cicerone zaplanowałam, że na Przełęcz wejdę z buta, choć już po pierwszych metrach i licznych autach i rowerach prujących na górę mogłam się zorientować, że nikt inny tego nie robi. Kolejno stan szlaków (choć częściej adekwatną nazwą byłby zwykły rów) powinien dać mi do myślenia, ale twardo lazłam do góry, pomimo, że przez całą drogę spotykałam tylko ludzi w autach na punktach widokowych co i raz występujących na tej imponującej trasie 24 zakrętów do góry (w dół na drugą stronę jest ich 26). Po drodze minęłam Mihov Dom (rodzaj karczmy/schroniska), potem Rosyjską kapliczkę aż doczłapałam się do Erjavčeva koča (karczma/schronisko). Na tym etapie byłam już zdrowo umordowana, dlatego z radością powitałam miejsce, gdzie można dychnąć i czegoś się napić. Na kawkę i papieroska wpadli też helikopterem (tak, dobrze czytacie) żołnierze, którzy zdaje się akurat w okolicy byli na ćwiczeniach. Na Przełęcz Vršič  stąd to już chwila moment, ale oczywiście nie byłabym sobą, gdybym sobie nie utrudniła zadania. Zamiast podejść ostatnie 1,2 km asfaltem, poszłam 25 minut szlakiem trochę naokoło, ale dzięki temu doznałam prawdziwego górskiego wędrowania szlakiem, w dodatku a atrakcjami jak np. Kamienna twarz „Pogańskiej Dziewicy” w północnej ścianie Prisank. Po dotarciu do Schroniska Poštarski Dom w pierwszej kolejności zasiadłam na strudla (szarlotek niestety brak), a jak już nabrałam sił to wspięłam się jeszcze kawałek na szczyt Vršič 1737 m n.p.m., i to było najwyższy punkt mojej wędrówki.

Do domu postanowiłam zejść serpentynami, bo o ile wspinanie się nawet rowami przydrożnymi jest względnie do ogarnięcia, o tyle schodzenie nimi groziło uszkodzeniem ciała. A w końcu to tylko 24 zakręty, asfalt może nie jest najwygodniejszy, ale bezpieczny. Przy okazji przestudiowałam rozkłady autobusów widmo, upewniając się, że nie można na nie specjalnie liczyć. Po obiedzie w Mihov Dom czekała mnie jeszcze godzina marszu do hotelu nad Jeziorem Jasna.

Informacje praktyczne:

  • po drodze są aż 4 schroniska/karczmy, jednak 3 już prawie na końcu, więc zadbajcie o odpowiednią ilość picia na drogę;
  • niestety z menu wegetariańskiego znajdziemy w nich niewiele: strudel to często jedyne bezmięsne danie;
  • płacić można najczęściej kartą, ale warto mieć ze sobą jakąś gotówkę.

Szlak Przełęcz Vršič – Slemenova Špica‬ 1911 m n.p.m.

Punkt startowy na Slemenovą Špicę to finał poprzedniej wspinaczki, czyli Przełęcz Vršič. Dojeżdżam tu z przygodami tym autobusem widmo, którego rozkłady widziałam, niestety dopiero po 10:30, bo nie ma wcześniejszych kursów, a autobus jest jeszcze mocno spóźniony. Tak czy owak po pokonaniu 24 zakrętów musiałam uspokoić najpierw żołądek, ale jak już to się udało wyrwałam na szlak. Zaczynanie wędrówki o tej porze, w sierpniu nawet na tej wysokości jest trudne, bo jest już dość ciepło, mocno za ciepło jak na moje prywatne standardy, dlatego pierwsze podejście – i jedyne największe jest dość męczące. Białe sypkie kamienie wszelkiej wielkości lubią uciekać spod nóg, ale ostatecznie udaje się wejść na 1800 m n.p.m. Potem szlak się wypłaszcza i dość długo kluczy wspinając się lekko, aż do ostatniego podejścia tuż przed szczytem. Widok a otaczające szczyty jest obłędny, niemniej ciężko się skupić na podziwianiu widoków, kiedy tak strasznie …. śmierdzi! Okazuje się, że owce, które są dość agresywne, zrobiły sobie ze szczytu toaletę. Może lubią się załatwiać z widokiem? W każdym razie przebywanie na szczycie trzeba ograniczyć do minimum, i raczej tu ie posiedzicie, bo wszystko jest w owczej kupie. Niezły finał co?! Na szczycie Vršič nieopodal też tak było, ale wtedy wydawało mi się to przypadkiem, poza tym szczyt był raczej płaski. Slemenova Špica natomiast to dość ostry szczyt (porównałabym do Gęsiej Szyi w Tatrach) i naprawdę ciężko mi sobie wymyślić, czemu owce obrały ją sobie na toaletę. Droga powrotna jest taka sama, choć można odbić sobie w prawo do sąsiedniej doliny. Ja akurat tego dnia byłam pewna burzy i nie miałam wiele czasu, dlatego wracałam na Przełęcz, gdzie miałam czekać kilka godzina na autobus powrotny. Lunęło jakieś 5 minut po tym, jak weszłam do Tičarjev Dom, ale jak się trochę uspokoiło, to udało mi się zabrać na stopa z parą z pieskiem, która akurat jechała do Kranjskiej Gory. Nie mogli uwierzyć, że dzień wcześniej pokonałam tę drogę w obie strony pieszo.

Informacje praktyczne:

  • dojazd z Kranjskiej Gory autobusem jest możliwy, ale mocno niepewny, autobusy się spóźniają, przejazd w jedną stronę 1,3€;
  • trasa jest średnio trudna, w upalny dzień należy zadbać o zapas picia, bo poza Tičarjev Dom na starcie/końcu nigdzie nie uzupełnicie płynów;
  • na Przełęczy Vršič jest bezpłatny parking, całkiem spory, jednak bardzo popularny, więc szybko się zapełnia.

Szlak Planica – Dolina Tamar (Planinski dom Tamar) 1108 m n.p.m.

Ten spacer był mocno spontaniczny, jako że, po dojechaniu do Planicy rowerem okazało się, że nie ma tam zbyt wiele do roboty, a z kolei jazda na rowerze była dość męcząca (niby płasko a jednak nie) i nie chciałam zaraz na niego wracać. Postanowiłam iść za ludźmi zobaczyć, co tu czeka głębiej w las. Okazało się, że czeka zupełnie piękna polana i widok zwalający z nóg. Do Planicy z Kranjskiej Gory dojechałam wypożyczony rowerem, płaska na oko droga była jednak męcząca. Parking dla rowerów jest bezpłatny, jednak za wjazd autem do Planicy (gdzie nie ma nic poza skoczniami, serio) trzeba zapłacić. Szlak do Planinskiego domu rozwidla się, by spotkać się finalnie w miejscu docelowym. Ja poszłam w prawo (patrząc z punktu widzenia startu), szlak był zacieniony ale też bez spektakularnych widoków. Po dojściu na polanę chwilę zbierałam szczękę z trawy, bo oto stoimy u stóp okolicznych masywnych dwutysięczników. Na miejscu można się posilić, czekał na mnie nieśmiertelny strudel, nic tak nie dodaje siły jak cukier. Do Planicy wróciłam drugą odnogą szlaku, z którego cały czas miałam za sobą obłędne widoki, ale też szłam w pełnym słońcu, bo było znacznie bardziej męczące. Była to bardzo przyjemna przebieżka, krótki i łatwy szlak z widokami. Jest możliwość wydłużenia wycieczki do wodospadu Črne vode i dalej aż do opisywanej wyżej Slemenovej Špicy (strome podejście).

Informacje praktyczne:

  • dojazd z Kranjskiej Gory rowerem jest bardzo malowniczy, ale na pewno można też dojechać autobusem;
  • parking na miejscu jest płatny, przy szlabanie pobiera się bilecik i opłaca w automacie, auto 3,5€ za dzień, autobus/kamper 15€;
  • szlak jest prosty i niewymagający, więc nadaje się na spacer nawet z dziećmi (bez wózka!)
  • na miejscu można się posilić, płaciłam gotówką.

Rezerwat Przyrody Zelenci

Nieopodal Kranjskiej Gory, niecałe 5 km by być bardziej precyzyjną, położony jest miniaturowy, ale obłędnie piękny rezerwat Zelenci. Wejść do niego możemy od strony ścieżki rowerowej (rowery zostają), albo od „głównego” wejścia, gdzie jest też parking dla samochodów oraz kawiarenka. Zwiedzanie jest darmowe, po krótkim spacerze pośród drzew wyłania się szmaragdowozielone jezioro, z którego z warstwy kredy jeziornej wypływa wiele niezwykle czystych i zimnych źródeł, co nadaje wodzie charakterystyczny niebiesko-zielony kolor. To właśnie ze względu na kolor jezioro z bagnem otrzymało nazwę Zelenci. Rezerwat leży na północnym skraju Parku Narodowego Triglav i wspomniane jeziorko przepięknie kontrastuje z białymi szczytami góry Visoca Peč (1749 m n.p.m.). Ja wybrałam się do Zelenci rowerem wypożyczonym w Kranjskiej Gorze, ścieżka rowerowa prowadzi prosto do rezerwatu, oczywiście można też tę trasę pokonać pieszo.

Informacje praktyczne:

  • dojazd z Kranjskiej Gory rowerem jest bardzo malowniczy, można też podjechać autem (bezpłatny parking) oraz autobusem do Rateče Planica (ale trzeba się wrócić ok. 1,6 km), albo po prostu pieszo;
  • wstęp jest bezpłatny;
  • na miejscu jest kawiarnia.

Wodospad Peričnik

Jeden z najbardziej niesamowitych wodospadów jakie widziałam, głównie dlatego, że można wejść za spadającą wodę! Wyprawa komunikacją z Kranjskiej Gory była jak zwykle pewnym wyzwaniem. Autobusem dojechałam do Mojstrany, przystanku przy głównej drodze a następnie zeszłam do miasteczka. Do wodospadu i dalej do kolejnej atrakcji Domu Aljaža we Vratach dojeżdża bezpłatny autobus, ale niestety właśnie mi uciekł więc stawiam na pieszą wycieczkę. Szybko jednak okazuje się, że to kawał drogi, więc od niechcenia macham na przejeżdżające auta (droga wiedzie asfaltem niczym do Morskiego Oka) i o dziwo natychmiast mam podwózkę. Przy wodospadzie jest mały parking (naprawdę, na kilkanaście aut tylko), i zaraz obok jest wejście na mały szlak, który pnie się do góry i w głąb lasu, jednak wędrówka nie trwa dłużej niż 15 minut. Oczywiście woda cieknie zewsząd więc jest dość ślisko i momentami wąsko, ale przejście na drugą stronę wodospadu to super doświadczenie.

Gdybyście chcieli kontynuować wycieczkę, to można się udać dalej, do Domu Aljaža we Vratach skąd rozpościera się piękny widok (coś jak w Dolinie Tamar), dziś trochę żałuję, że nie poszłam tam, ale też było niemożliwie gorąco i ścinało mi się już białko. Wróciłam do Mojstrany bezpłatnym autobusem (akurat się napatoczył), i dalej do Kranjskiej Gory.

Berghütte Aljažev Dom Vrata unter dem Triglav (48544639756)

Informacje praktyczne:

  • dojazd z Kranjskiej Gory autobusem do Mojstrany (przystanek przy głównej drodze), potem spacerkiem do centrum Mojstrany, stamtąd kursuje w sezonie bezpłatny autobus, który jeździ na trasie Mojstrana – Dom Aljaža we Vratach i z powrotem;
  • przy wodospadzie jest niewielki parking (chyba płatny), i szybko się zapełnia, jesli nie ma miejsca, trzeba jechać dalej, bo nie ma jak zawrócić;
  • wstęp jest bezpłatny.

Wodospady Martuljek

Nieopodal Kranjskiej Gory, z miejscowości Gozd Martuljek zaczyna się prosty, choć w deszczu dość śliski, szlak do wodospadów Martuljek. Zobaczyłam tylko jeden z nich, ponieważ wybrałam się tam w bardzo deszczowy dzień i dalsza wędrówka w górę wodospadu była nierozsądna, ale już ten jeden był pięknie położony. Początek trasy wiedzie przez pola, z przepięknymi panoramami, później wchodzimy w las i wąskim szlakiem drepczemy po kamieniach i korzeniach. Po drodze mijamy prawie wyschnięte koryto rzeki i możemy też podziwiać piękne spojrzenie na kanion w stronę wylotu. Tak naprawdę dopiero pod koniec trzeba się wdrapać po mostkach i metalowych schodach na górę. Wodospad robi spore wrażenie, mimo deszczu, jednak tutaj moja przygoda się kończy, bo dalsza droga po śliskim szlaku mogła się źle skończyć.

Informacje praktyczne:

  • dojazd z Kranjskiej Gory autobusem do Gozd Martuljek (przystanek przy głównej drodze), potem spacerkiem przez pola do punktu startowego szlaku;
  • miejsca do zaparkowania auta nie widziałam, więc pewnie darowałabym sobie;
  • początek szlaku jest nieopodal głównego szlaku pieszo-rowerowego z Kranjskiej Gory.

I jak Ci się podobało? Jesteś fanem/fanką górskich wędrówek? Jak oceniasz góry w Słowenii? Daj znać w komentarzu! A jeśli spodobał Ci się ten wpis i uznasz go za wartościowy, będzie mi miło, jeżeli podzielisz się nim z innymi korzystając z kolorowych przycisków poniżej. Dziękuję!

Zapraszam Cię również na mój fanpage na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.