Decyzję o zimowym wejściu na Śnieżkę podjęłam trochę spontanicznie, bo ze mną już tak jest, że jak zakiełkuje mi jakiś pomysł, to trzeba iść za ciosem, inaczej znajdę milion powodów, dla których nie dam rady. Co musicie o mnie wiedzieć, to choć kocham góry, to jestem zawsze pierwsza do odwrotu i wiele energii kosztuje mnie przekonanie samej siebie, że dam radę i się nie poddam. Status związku z górami niezmiennie: to skomplikowane. Żeby było śmieszniej, do wejścia na Śnieżkę przekonało mnie zdjęcie, na które trafiłam na Instagramie, gdzie obserwatorium na szczycie w zimowej odsłonie wyglądało jak z innej planety. Jedno było pewne, było tam zimno, ale o tym jak bardzo, musiałam się już przekonać na własnej skórze. Dosłownie. Korzystając więc z pierwszego, długiego weekendu w 2022, wybrałam się do Karpacza z misją wejścia na Śnieżkę.
Wędrówki górskie po Tatrach dla początkujących – wrzesień 2021
Tatry. Status związku: to skomplikowane. Kocham góry, uwielbiam na nie patrzeć, uwielbiam ten moment już na szczycie i satysfakcję, ale tak bardzo nie cierpię na nie wchodzić! I za każdym razem jest tak samo. Cierpienie – satysfakcja – entuzjazm na kolejną wyprawę i znowu cierpienie. Pociesza mnie jednak to, że nie jestem jedyna, wiele osób choćby spotkanych na szlaku wyrażało podobne opinie, więc jeśli marzą Ci się górskie wędrówki, ale boisz się, że nie podołasz, to niech że ja – człowiek o kondycji kartofla – będę najlepszym przykładem, że się da! Co więcej, przez dwa tygodnie w Tatrach miałam aż 10 dni chodzonych, wydreptałam w żółwim tempie ponad 150 km! I przeżyłam, zatem jest i dla Ciebie nadzieja. W Tatrach się zakochałam, mam nadzieję, że zakochasz się i Ty!
Dolny Śląsk – tygodniowy road trip po najciekawszym regionie Polski
Dopiero za trzecim razem udało mi się wyjechać na Dolny Śląsk. Pierwszy raz miałam się tam wybrać w październiku 2020, ale weszła na grubo druga fala koronawirusa. Potem postanowiłam jechać tam na wiosnę 2021, to akurat przyszła trzecia fala pandemii. W końcu w czerwcu sytuacja zaczęła się stabilizować i w sumie z tygodniowym raptem wyprzedzeniem postanowiłam, że tym razem ten wyjazd musi dość do skutku. Plan gotowy od miesięcy plus spontaniczny, warto podkreślić, że pierwszy od wybuchu pandemii, wyjazd zagraniczny do Czech, to musiało się udać! Jak tytuł posta wskazuje, na Dolny Śląsk pojechałam samochodem, uwielbiam road tripy, tę swobodę przemieszczania się i niezależność. Dodatkowo na Dolnym Śląsku wszędzie jest dość blisko, więc pojedyncze odcinki zwykle nie przekraczały godziny jazdy. Czy mi się podobało? Jeszcze jak! Według mnie Dolny Śląsk jest najciekawszym regionem w Polsce (z tych, które do tej pory odwiedziłam). Zatrzęsienie pałaców, zamków, kościołów, opactw, naturalnych atrakcji, skałek, gór, dawnych wulkanów, jeziorek. Naprawdę jest w czym wybierać i chyba nikt nie mógłby się tu nudzić. Ja na pewno nie! I już planuje kolejny wyjazd na Dolny Śląsk.
Kraków i okolice na weekend – 15 nieoczywistych atrakcji
Odkąd lata świetlne temu – tj, coś w okolicach 2011 roku – poznałam na Teneryfie moją drogą przyjaciółkę J., która na stałe rezyduje w Krakowie, staram się odwiedzać dawną stolicę przynajmniej raz lub dwa razy w roku. Przez te wszystkie lata zawsze staramy się odwiedzić nowe miejsce – nowe oczywiście dla mnie, i tak po latach – można powiedzieć – zbierania materiałów, powstaje wpis o moich ulubionych miejscach w Krakowie i okolicach, uzupełniony o miejsca, które polecają moi zaprzyjaźnieni blogerzy podróżniczy. Mam nadzieję, że ten post przyda Wam się przy planowaniu weekendowego wypadu, a ponieważ w mieście Kraka bywam regularnie, wpis będzie na bieżąco aktualizowany. Czytaj więcej
Podróżnicze podsumowanie 2020 roku
Tytuł tego postu brzmi jednak nieco kuriozalnie, kiedy myślimy o roku 2020, w którym wydarzyło się tak wiele przedziwnych i strasznych rzeczy. Długo w ogóle nie planowałam, ba! Nawet nie zastanawiałam się nad pisaniem tego podsumowania, ale ostatecznie poza tym, że ta strona jest dla Was do szukania inspiracji podróżniczych, jest też dla mnie pewnym rodzajem pamiętnika. I choć nie wątpię abym miała kiedyś problemy z przypomnieniem sobie, co tam się w 2020 wydarzyło, to uważam, że ten rok zasługuje na podsumowanie jak jego poprzednicy. Bo mimo wszystko, patrząc z perspektywy 12 miesięcy podróżniczo nie był zły. W końcu co by nie mówić, zdążyłam przed samą pandemią odwiedzić wymarzoną Patagonię!
Pomimo docierających z Azji informacji, na początku 2020 nikt z nas nie spodziewał się, że koronawirus tak zmieni nasze życie. Sama mówiłam jeszcze w lutym, że to nieodpowiedzialność dziennikarzy szukających sensacji i clickbaitów, że na grypę też się umiera. Jak pewnie wielu z Was, i choć szybko przyszło mi zmienić zdanie, to nie wstydzę się, że z początku lekceważyłam temat. Bo kto by przypuszczał? Czytaj więcej
Argentyna: Boskie Buenos Aires
Buenos Aires jawiło mi się jako równie egzotyczne miasto co Kuala Lumpur, tak odległe, tak inne od tego, co znam. Okazało się zupełnie swojskie, bardzo nowojorskie, czyste, ładne i przyjemne w zwiedzaniu. Stolica Argentyny to ogromna metropolia, największa w kraju i jedna z największych w całej Ameryce Południowej. W samym mieście i okolicach (prawie 3 000 km²!) mieszka prawie 1/3 populacji kraju, który liczy sobie około 44 miliony obywateli. Buenos Aires oznacza po prostu Dobre powietrze lub Pomyślne wiatry, nazwa pochodzi od nazwy wzgórza na Sardynii, które było powyżej niezbyt ładnie pachnącego, toczonego zarazami (choćby malarią), miasta Cagliari. Ponad 200 lat później, w 1536 roku hiszpański żeglarz Pedro de Mendoza założył fort i port w obecnym San Telmo (około kilometra na południe od obecnego centrum Buenos Aires) i nazwał go Santa María del Buen Aire („Matka Boska Dobrego Powietrza”). Łącznie w boskim Buenos spędziłam 4 dni i spokojnie udało mi się zobaczyć wszystko co zaplanowałam. Choć w pierwszym momencie miasto może nieco przytłaczać, to przeciętny mieszczuch szybko się tu odnajdzie. Szerokie, zadrzewione aleje przypominają nieco Nowy Jork, choć brakuje tu tyle wieżowców. Jak się zabrać do planowania zwiedzania, co warto zobaczyć, a co można sobie odpuścić? Sprawdźmy! Czytaj więcej
Argentyna: Salta, Purmamarca, Tilcara, Humahuaca i Salinas Grandes
Argentyna to kraj tak bogaty w atrakcje, że miesiące nie pozwoliłyby odkryć wszystkich. Północno-zachodnia część kraju kryje niezwykłe, naturalne atrakcje jak wielokolorowe góry czy solne pustynie oraz przeurocze, maleńkie miasteczka, gdzie czas wydaje się, jakby się zatrzymał. Postawiłam na Saltę jako bazę wypadową, bo łatwo tam było dolecieć z innych części kraju, a lokalne agencje turystyczne oferowały najwięcej różnorodnych wycieczek. I choć kolejne dwa dni spędziłyśmy praktycznie w drodze, bo największe atrakcje prowincji Jujuy (czyt. Chuchui) oddalone są od Salty średnio 250 kilometrów, to opcja wycieczek zorganizowanych była i tak najwygodniejsza. Dzięki temu udało nam się zwiedzić Purmamarcę (nawet dwukrotnie!), Humahuacę, Wzgórze 7 kolorów, pasmo górskie zwane Paleta de pintor (paleta malarza) oraz niepozorną Tilcarę, tradycyjne miasteczko pełne street artu z lamami w rolach głównych. Zapewne kiedy czytacie te nazw, niewiele Wam mówią, ale jak zobaczycie zdjęcia z tych fantastycznych miejsc, na pewno będziecie chcieli zobaczyć je na własne oczy.