To był mój 6 raz w Tajlandii, ale chyba dopiero teraz mogę powiedzieć, że poznałam ją i zjechałam ją porządnie. Podobnie jak na Sycylii, postawiłyśmy na luz i płynięcie z prądem. Niektóre informacje o przejazdach udało mi się znaleźć, ale w większości były to informacje bardzo ogólne. Wiele informacji okazało się również ani aktualnych/przesadzonych z czym niniejszym się w tym poście rozprawię. Wiedziałyśmy tylko tyle gdzie się mamy danego dnia znaleźć i gdzie śpimy, bo jak co roku z pomocą booking.com porobiłam zawczasu rezerwacje. Nie lubię w 34 stopniowym upale z 10 kg plecakiem latać i szukać spania dopiero na miejscu. Nie, kiedy mam tylko 2 tygodnie zaplanowane na wyjazd. Generalnie trzeba pamiętać w chwilach zwątpienia, że Tajowie bardzo dbają o to, żeby turysta dojechał tam gdzie chce i wyszedł z podróży zadowolony, nawet więc jeśli ni znają słowa po angielsku postarają się, żebyście wsiedli w dobry autobus, na dobrą łódź i generalnie dotarli do celu szczęśliwi.