Skip to main content

Co zobaczyć w Tokio – część pierwsza

Tokio. Las wieżowców, oślepiające neony, sushi i odjechane Japonki. To pierwsze obrazy, które pokaże Wam wujek Google, jak wpiszecie hasło Tokio. I częściowo to prawda, dzielnice Shibuya, Shinjuku, Chiyoda czy Roppongi faktycznie potrafią onieśmielić nawet zaprawionego w bojach mieszczucha. Ale są też takie miejsca jak Asakusa czy Ryogoku, gdzie wieżowców jest znacznie mniej, gdzie jest spokojniej, można rzec nawet nieco europejsku, choć jesteśmy przecież na Dalekim Wschodzie. To jaka w końcu jest ta stolica Japonii?
W Tokio spędziłam w sumie 5 dni i zobaczyłam wszystko, co sobie zaplanowałam. Po mieście najlepiej poruszać się pod ziemią, wystarczy kilka godzin by załapać zasadę działania metra, stacji i poszczególnych linii. Szczegółowe informacje nt. komunikacji i noclegów w Tokio znajdziecie tu: Japonia – informacje praktyczne.

Asakusa

Naszą bazą wypadową była dzielnica Asakusa, centrum tzw. low city, miejsce, gdzie jest spokojnie, przytulnie i czuć duchy przeszłości. Asakusa przez wieki była centrum rozrywkowym, szczególnie popularnym ze względu na przedstawienia teatralne. Choć w czasie II wojny światowej znacząco ucierpiała udało jej się zachować klimat przeszłości.

Świątynia Sensoji

Dziś centrum Asakusy to piękna buddyjska świątynia Sensoji, znana również jako Asakusa Kannon Temple. Jest to najstarsza świątynia w Tokio, ukończona w 645 roku na cześć Bogini Kannon – Bogini Łaski. Na szczególną uwagę zasługują prowadzące do Głównej Sali – Hedo dwie bramy: Kaminarimon (Brama Grzmotów) oraz Hozomon. Kaminarimon zdobią posągi: dwa przedstawiają bogów Shinto Fujin i Raijin. Fujin, dosłownie bóg wiatru, znajduje się po wschodniej stronie bramy, a Raijin, dosłownie bóg piorunów, znajduje się po zachodniej stronie. Dwa dodatkowe posągi stoją na odwrocie bramy: Tenryu – buddyjskiego boga na wschodzie i bogini Kinryu od strony zachodniej. Inaczej jest w przypadku bramy Hozomon, którą zdobią dwa identyczne posągi – prawie 6m, które przedstawiają Niō, strażnika-bóstwo Buddy. Jest to jedno z moich ulubionych w Tokio, niezwykle urokliwe zarówno za dnia jak i wieczorem, choć zatłoczone, bo zarówno turyści jak i mieszkańcy też lubią spędzać tu czas.

Nakamise

Między nimi ciągnie się 200 metrowa uliczka handlowa Nakamise, gdzie poza zwykłymi pamiątkami dostaniecie też fantastyczne, tradycyjne słodycze: osenbei (ryżowe krakersy), kibidango (szaszłyk z kluseczek z mąki ryżowej obtoczony w proszku sojowym), agemanju (smażone na głębokim tłuszczo miękkie ciasto z nadzieniem z czerwonej fasoli), ningyoyaki (ciastko z nadzieniem z czerwonej fasoli w kształcie ptaszków). Kierując się w stronę rzeki natraficie jeszcze na całą masę sklepików i knajpek. Nie trudno tu przegapić stację metra, więc miejcie się na baczności.

Nad rzeką Sumida Gawa

Nieopodal Świątyni Sensoji i stacji metra czeka przyjemny park na brzegu rzeki Sumida Gawa, nad którą rozpościera się panorama z Tokyo Skytree Tower i budynkiem lokalnego browaru Asahi z charakterystycznym symbolem na dachu. Wiecie co to? Tak, oczywiście, to płomień, a co myśleliście?

Shibuya

Wieczorem, kiedy wszystkie neony świecą i grają jak szalone można wybrać się do „centrum”, choć ciężko wydzielić w Tokio jeden punkt centralny. Na słynnym skrzyżowaniu Shibuya byłam kilka razy, bo pomimo niesamowitych tłumów jakoś dobrze mi było w tym miejscu. Shibuya jako dzielnica rozrywkowo-handlowa cieszy się ogromną popularnością wśród mieszkańców i turystów. Żeby więc usprawnić ruch w jednym momencie zielone światło zapala się w każdym kierunku, również przez środek skrzyżowania.

Nie jest to rozwiązanie unikalne jeśli chodzi o Tokio czy nawet całą Japonię, bowiem wszędzie tam, gdzie z jednego rogu skrzyżowania na drugi przechodzi najwięcej ludzi stosuje się takie rozwiązanie, choć pod dworcem kolejowym w Kioto. Obserwowanie płynącego tłumu i płynięcie razem z nim było doświadczeniem ciekawym, polecam 🙂 Skrzyżowanie z góry można podziwiać np. z okien narożnego Starbucksa albo innych kawiarni koszących za widok dużo za dużo jenów.

Pies Hachikō

Na skrzyżowanie Shibuya musiałam wrócić również dlatego, że za pierwszym razem przegapiłam posąg (posążek) słynnego psa rasy Akita: Hachikō, którego wzruszającą historię mogliście oglądać w filmie Mój przyjaciel Hachikō z Richardem Gere. Obecnie jest to miejsce spotkań, coś jak w Warszawie wszyscy umawiają się pod Rotundą, co za tym idzie dopchać się ciężko do psa.

Tokijskie ogrody

W Japonii nie trudno natknąć się na ogród, Japończycy bardzo lubią spędzać tu czas i dbają o otaczającą zieleń. Przed domami czy blokami, nawet najmniejszą powierzchnię da się zaadaptować na mini ogródek. Nie dziwi więc, że w Tokio jest ich kilkanaście, choć nie wszystkie są równie pięknie. Przykładowo darmowe Wschodnie Ogrody Cesarskie w mojej ocenie są zupełnie przeciętne, w przeciwieństwie do sąsiedniego, również darmowego parku Kitanomaru, gdzie jest niezwykle malowniczo.

Yasukuni Shrine

Nieopodal wspomnianego wcześniej parku Kitanomaru znajduje się Yasukuni Shrine, kaplica, która powstała w 1869 roku ku pamięci ofiar licznych wojen prowadzonych – paradoksalnie – by przywracać Japonii pokój. To miejsce duchów około 2,5 mln osób, które zginęły w Japonii w konfliktach towarzyszących odrodzeniu Meiji, w buncie Satsuma, w pierwszej wojnie chińsko-japońskiej, w wojnie rosyjsko-japońskiej, pierwszej wojnie światowej, mandżurskim incydencie i wojnie na Pacyfiku. Nazwisko, pochodzenie oraz data wraz z miejscem śmierci są zapisane w Sanktuarium Yasukuni.
Zwiedzając Yasukuni Shrine odkryłam też, że Japończycy w swojej grzeczności i niechęci do urażenia kogokolwiek nie stawiają tabliczek z zakazem fotografowania, chyba, że już w ostateczności. Zwykle wyglądało to tak: robiłam zdjęcie, byłam informowana, że nie wolno, przepraszałam a zdjęcie i tak miałam. I wszyscy szczęśliwi.

Darmowy taras widokowy

Jeśli chcecie spojrzeć na Tokio z góry polecam Wam dwa (South i North) darmowe tarasy widokowe w Tokyo Metropolitan Government Building (Tōkyō Tochō) w dzielnicy Shinjuku, gdzie z wysokości 202 metrów można podziwiać miasto i okolice, w tym – przy odrobinie szczęścia – Górę Fuji. Północny taras widokowy pozostaje otwarty do późna, dzięki czemu można podziwiać również rozświetloną panoramę Tokio. Będąc na górze można zrobić sobie w przewodniku czy dzienniku pamiątkową pieczątkę.

Ueno

Jednym z moich marzeń o Japonii było zobaczenie na żywo pandy, dlatego też nie mogłam nie wybrać się do tokijskiego Ueno ZOO (wstęp 600¥), najstarszego w Japonii (otwarty w 1882 roku). Olbrzymie niedźwiedzie panda po raz pierwszy zawitały w tokijskim ogrodzie zoologicznym w 1972 roku w ramach unormowania stosunków między Japonią i Chinami. ZOO mieści się na terenie parku Ueno, gdzie znajdują się ogromne tereny rekreacyjne, muzea oraz galerie sztuki. Pandy jak to pandy leniwie śpią albo wywalają się rozkosznie, ani jednak myślą robić to blisko odwiedzających.
Ogród zoologiczny jest całkiem duży, dzieli się na dwie części, które można pokonać kolejką nadziemną (za dodatkową opłatą), poza pandą i czerwoną pandą z takich mniej typowych zwierzaków są jeszcze lemury, które mają naprawdę oryginalny wybieg. Panda czerwona natomiast ma bardzo słabe miejsce i wybieg, na którym nie bardzo jest ją jak podziwiać. Mam nadzieję, że jest tak tylko na czas trwającego w ogrodzie remontu. Generalnie jednak, poza obecnością pand, nie wyróżnia się jakoś wybitnie na tle innych ogrodów zoologicznych, co więcej uważam, że nasze wrocławskie zoo jest dużo fajniejsze.

Świątynia Kaneiji

Nieopodal znajduje się Świątynia Kaneiji, która w okresie Edo była jedną z największych i najbogatszych świątyń w Tokio. Została jednak zniszczony w czasie wojny Boshin, a resztki oryginalnego kompleksu świątynnego, takie jak pięciopiętrowa pagoda i Toshogu, rozrzucone są po całym parku Ueno. Obecny budynek świątyni Kaneiji jest stosunkowo niepozorny, jednak czarujący i daje się tu wyczuć nieco mistycznej atmosfery.

Śmierć i pochówek w Japonii

Tuż obok mieści się całkiem pokaźnych rozmiarów cmentarz bochi, na który zaglądamy z ciekawości, jak w Japonii wygląda ostatni spoczynek zmarłych. W Japonii śmierć to temat tabu, przesądni Japończycy unikają wszystkiego co się wiąże ze śmiercią, włącznie z tym, że ludzie nie umierają a znikają, a o zmarłych wyraża się tu z ogromnym szacunkiem. Japońskie groby są do siebie dość podobne i rozbudowane. W Japonii panuje zwyczaj kremowania zmarłych, jednak spaleniu nie ulega całe ciało, pozostaje szkielet, który składa się w urnie i umieszcza w środku pomnika. Co ciekawe na pomniku rodziny [tu nazwisko rodowe] wyryte są imiona członków rodziny – zarówno tych zmarłych (na biało) i tych jeszcze żyjących (na czerwono). Długie drewniane deski to sotoba, które umieszcza się za lub obok grobu, a na których wygrawerowane jest nazwisko i data śmierci. Nie rzadko również na japońskim grobie można znaleźć pudełko na wizytówki, które zostawia się  by poinformować rodzinę zmarłego, że odwiedziło się grób ich bliskiego. Koszt pogrzebu w Japonii jest ogromny, ok. 2.000.000¥ (ok. 66.000 PLN), dlatego bardzo popularne stały się Grave Apartments, gdzie grób wielkości szafki można kupić już za 400.000¥ (ok. 13.000 PLN). Niektóre mogą mieć nawet ekrany dotykowe ze zdjęciem zmarłego, wiadomościami dla niego, drzewem genealogicznym itp.

Godzilla

Godzilla jest jednym z pierwszych skojarzeń z Japonią i aż dziwne, że tak mało jest to wykorzystywane. W maju 2015 roku na dachu Hotelu Gracery w dzielnicy Shinjuku otwarto taras gdzie umieszczono głowę Godzilli, która po zmroku ryczy i zieje ogniem. Taras znajduje się na poziomie 8F, tuż obok recepcji i jest zupełnie bezpłatny! Co więcej, jeśli jesteście gigantycznymi fanami Godzilli i macie trochę pieniędzy na zbyciu, możecie zatrzymać się w hotelu Gracery w pokoju urządzonym w temacie Godzilla, a więc pazury wystają ze ścian itd. albo wybrać pokój z widokiem na taras z łbem Godzilli. Wybór należy do Was. Ceny od 13.000¥.

Hazard po japońsku

W bezpośrednim sąsiedztwie hotelu znajdziecie istny raj dla graczy, bowiem salonów gier jest tu tak wiele jak grzybów po deszczu. Mamy do wyboru dobrze nam znane automaty do wyciągania zwierzaków i innych zabawek za pomocą mechanicznej łapki, ale to co jest absolutnym hitem w Japonii to gra pachinko stanowiącą połączenie bilardu i pinballa, ale  bez „łapek” (tych do odbijania w górę). Tablica gry jest ustawiona pionowo i metalowe kulki opadają do różnych kieszeni. W nagrodę wygrywa się kolejne kulki, które można wymienić na nagrody rzeczowe lub – pośrednio, ponieważ hazard w Japonii jest nielegalny – na pieniądze (za wikipedią).

W salonach panuje przede wszystkim nieprawdopodobny hałas, który generują setki automatów, klimatyzacja i bóg wie co jeszcze. Nie słychać własnych myśli, bo niecałej minucie miałam dość, a co dopiero gdyby przyszło mi tam spędzić czas na graniu? Istne szaleństwo!
I jak Ci się podoba Tokio? Wybierasz się niebawem do Japonii? Masz pytania, na które nie ma odpowiedzi w tekście? Koniecznie daj znać w komentarzu! A jeśli spodobał Ci się ten wpis i uznasz go za wartościowy, będzie mi miło, jeżeli podzielisz się nim z innymi korzystając z kolorowych przycisków poniżej. Dziękuję!
Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!

7 komentarze to “Co zobaczyć w Tokio – część pierwsza”

  1. Zwiedzając nowe miasta, ludzie często pomijają cmentarze, a wg.mnie to jedne z ciekwaszych miejsc – w każdej kulturze są inne. Fajnie, że zajrzałaś również tam, i że pokazałaś fragmencik

  2. Że tak przewrotnie powiem – nie opłaca się tam umierać:) mnie się marzy nocne Tokio. Bardzo. Sporo ostatnio czytam o tym mieście, kraju – dzięki biletom lotniczym, które umożliwiają ludziom wyjazdy. I myślę, że to nocne miasto zakręci mi w głowie. Tak samo jak ogrody, które fascynują mnie od dzieciństwa (jedna z pierwszych książek o dalekich krajach, którą przeczytałam – była właśnie o Japonii!).

    1. To karteczki z przepowiedniami. Jeśli przepowiednia jaką się otrzyma w japońskiej świątyni jest niezbyt szczęśliwa wiesza się ją na specjalnych sznurkach pozbawiając tym samym złych duchów i sprawiając, że się nie spełni. Jeśli przepowiednia jest dobra, zabiera się ją ze sobą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.